|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Polski Chińczyk czy chiński Polak? |
|
|
Według Tuska, Polacy mają konkurować z Chińczykami, jako tania siła robocza. Polacy mają dźwigać na swym grzbiecie Europę. Przerobią Polaków na parobków i służących? "Polska jest filarem produkcyjno-usługowym Europy - powiedział premier Donald Tusk podczas Forum Gospodarczego Polska - Europa Środkowa - Chiny w Warszawie."
Czy można przyjąć te słowa, jako wygłoszone w dobrej wierze? Przecież rysująca się perspektywa schińszczenia relacji pracodawca - pracobiorca, może i jest na miarę ambicji premiera Donalda Tuska, ale chyba nie zaspokaja ambicji wszystkich Polaków. Z pewnością nie takie są ich nadzieje na przyszłość - choć już obecnie, w wielu miejscach Polski możemy natknąć się na obrazki z fabryk, przedstawiające grupę nawet kilkuset młodych Polaków, w jednakowych ubiorach służbowych, na chińską modłę, poddanych japońskiemu bądź niemieckiemu drylowi ... a na ich otępiałych twarzach trudno odnaleźć choćby cień uśmiechu ...
Przecieranie szlaku, urabianie tzw. opinii publicznej już ruszyło i nabiera prędkości a relatywizm wspina się na kolejne, dotąd niezdobyte, szczyty obłudy. Tuż przed przyjazdem premiera Chin pojawili się w mediach "eksperci" z tytułami profesorskimi, którzy głosili nowe "prawdy" o Chinach. W ich wypowiedziach, mimo ewidentnego wykorzystywania Chińczyków przez ich państwo, do granic możliwości i traktowania ich jak bydło robocze, Chiny jawią się państwem ludzi szczęśliwych: "... ludzie z głębokiej prowincji przyjeżdżają do wielkich miast i mimo że pracują po 14 godzin na dobę są zadowoleni i szczęśliwi z takiego trybu pracy ..." Słysząc to, na usta wprost się cisną słowa, by takiemu "profesorowi", nie tylko powiedzieć, co się o nim naprawdę myśli, ale także zapytać, w jaki sposób wyłudził tytuł profesorski!
Inne salonowe szczekaczki, skupione wokół radia TOK FM, głoszą: "Dla nas a szczególnie dla tych, którzy czują się zagrożeni przez Rosję, im więcej kapitału chińskiego tym lepiej." Widać panowie Wroński, Markowski, Fąfara przewidują, że w niedługim czasie zostanie wybudowany z Chin do Polski gazociąg i ropociąg, dzięki czemu będziemy mogli zagrać na nosie Rosjanom. Pojawiły się także głosy - również ze strony salonowych publicystów - nawołujące do brania przykładu z Węgier (sic!) Jak to się ma do niedawnych wojen medialnych, wywoływanych na tle słów Jarosława Kaczyńskiego: "Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, że nam się uda i będziemy mieli w Warszawie Budapeszt" oraz "Polska może być jak Chiny".
Gdy zabrzmiały słowa Jarosława Kaczyńskiego na temat Budapesztu i Chin, cała Polska aż się trzęsła od komentarzy a pluciu nie było końca - od Urzędu Rady Ministrów i Pałacu Prezydenckiego poczynając a na Facebookowych i Onetowych forach, kończąc: "Jestem głęboko zaszokowany, że PiS działa na rzecz lobbystów inwestorów zagranicznych i nie broni interesu Narodu Polskiego. Wstyd mi za was! Wstyd!. Pomysły rodem z Budapesztu, tutaj nie przejdą!" choć i zdarzały się głosy rozsądku, ostrzegające przed hurraoptymizmem: "Już nasze babki powtarzały, że „zaleje nas żółta rasa”. Ta mądrość kucharek się wypełni?"
No i popatrzmy, co się dzieje teraz. Nie było ani żadnej wojny na Węgrzech ani kolejnej rewolucji w Chinach a ci sami opluwacze z tytułami profesorskimi, ramię ramię z magistrami historii, nie tylko jako przykład współpracy, podają chińskie inwestycje na Węgrzech, ale tak się wczuli w rolę, że zaczęli wyśpiewywać pieśni pochwalne na cześć Komunistycznej Partii Chin. Oczywiście Donald Tusk, jak pamiętamy, zawsze gotów stanąć na czele protestów przeciwko rządowi, obojętne czy to w sprawie ACTA czy emerytur i tym razem stanął w pierwszym szeregu. Głos Słoneczka Peru, Słońca Wolności zabrzmiał najdonośniej, gdy zwracał się do chińskiej delegacji: "... Drodzy chińscy przyjaciele ... Spotykają się dzisiaj partnerzy, którzy nie mają żadnego powodu do kompleksów. Partnerzy, którzy przełamują stereotypy, którzy na świecie są dziś symbolem sukcesu i rozwoju. Tak Chiny, jak i państwa Europy Środkowej to nadzieja na przyszłość, na lepszą przyszłość całego świata (...)". Dodał, że spotkanie z premierem Chin Wen Jiabao ma na celu m.in. ożywienie i wzmocnienie relacji gospodarczych między Europą Środkowo-Wschodnią a Chinami, które - zauważył - "stają się znakiem sukcesu gospodarczego dla całego świata".
Co tam powszechna praktyka wyrzucania ludzi na bruk, gdy rząd chiński postanowi coś wybudować na miejscu ich domów, co tam rozstrzeliwanie strzałem w tył głowy i to bez procesu, premier Tusk uważa, że należy garściami czerpać z chińskich doświadczeń!
I właśnie w tym momencie wypada przypomnieć stare chińskie powiedzenie, a które w sposób nieuprawniony wykorzystują od czasu do czasu w mediach, tzw. eksperci ds. chińskich: "Słuchaj słów, ale patrz na czyny". W największym skrócie mówiąc, patrząc na czyny i porównując je ze słowami, to zarówno w przypadku władz chińskich ale i także władz polskich, zachodzi dokładnie taka sama "korelacja": słowa sobie a czyny sobie. W grudniu opisałem kłamstwa mediów i opłacanych klakierów, "chińskich ekspertów" z tytułami profesorskimi, jak choćby "prof." Bogdana Góralczyka.
Dzisiaj, on i jemu podobni znowu brylują w mediach, lejąc miód na uszy komunistycznego rządu Chin i sprzymierzonego z nim bolszewickiego rządu Polski, nie wspominając ani słowem, ile kosztowała nas "chińska podróż życia" Michała Tuska, syna premiera, skutkująca m.in. "współpracą" z COVEC. A można powiedzieć, że podróż ta już kosztowała prawie miliard: "Dyrekcja zapowiedziała jednocześnie, że zamierza egzekwować kary umowne wysokości 130 mln zł, a także będzie się domagać 741 mln zł odszkodowania z tytułu utraconych korzyści Skarbu Państwa".
A ile kosztowały polskich podatników "usługi" znajomych Grabarczyka? Michał Tusk, syn premiera Donalda Tuska, gościł przez kilka dni w Chinach nie tylko za publiczne pieniądze z PKP, ale też na koszt firmy budującej do niedawna w Polsce autostradę A-2. Tymczasem firma brata prezesa PKP, który zabrał Tuska do Chin, wykonuje prace energetyczne i telekomunikacyjne na tej samej autostradzie.
Jeszcze nie otrząsnęliśmy się z tamtych podróży życia do Peru i Chin, ojca i syna a Donald Tusk już zaprasza nas na kolejną. Jesteśmy - tak wynika ze słów premiera - dopiero na początku drogi korzystnej współpracy obu wielkich narodów, chińskiego i polskiego, na początku wspólnej walki, ramię w ramię z chińskim partnerem, w imię internacjonalistycznych wartości.
Zaraz, zaraz. To nie te czasy!!! Naprawdę nie te? |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 26 2012 19:27:39 ·
9 Komentarzy ·
131 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|