Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
III RP tyłem do historii
To nieszczęsne współistnienie święta obraźliwego i święta autentycznego jest symbolem trwającej wciąż w Polsce walki o historię w ogóle. Pokazuje, że zabrakło sił, by definitywnie odrzucić dziedzictwo PRL-u, a jednocześnie nie ma pomysłu na to, jak mówić o historii prawdziwej.

Jakoś to będzie
III RP porzuciła historię. Powie ktoś jak to, czyż nie istnieje Instytut Pamięci Narodowej, czyż nie żyjemy w czasach rozkwitu popularności literatury historycznej, czyż ciągle w prasie czy telewizji nie goszczą newsy historyczne?

Prawda, ale warto pamiętać, z jakim gigantycznym oporem materii spotykają się działania IPN-u, jak bardzo specjalistyczna jest wydawana przezeń literatura i że wciąż istnieją tematy tabu, szczególnie jeśli idzie o badanie historii najnowszej, których dotykanie godzi w establishment III RP, jest więc niemile widziane i przemilczane. Obecny rozkwit literatury historycznej cały czas nie dorównuje olbrzymiej masie kłamstw, przeinaczeń wyprodukowanych przez propagandową machinę PRL-u w latach 1944 - 1989 (a nawet wcześniej, bo przecież produkcja polskojęzycznych gadzinowych broszur ruszyła w Moskwie wraz z decyzją o powołaniu armii Berlinga). A newsy historyczne przebijające się do mainstreamowych mediów dotyczą kilku zaledwie tematów uznawanych za chwytliwe katastrofa gibraltarska, zamach na papieża Jana Pawła II, Powstanie Warszawskie itp.

Skala kłamstw wyprodukowanych przez PRL jest tak olbrzymia, że nie wystarczy po prostu odwrócić się od nich plecami, by przestały istnieć. To tak, jakbyśmy mieli za plecami gigantyczne składowisko toksycznych odpadów. Sam fakt, że przestaliśmy wywozić na nie śmieci, nie oznacza automatycznie, że groźba skażenia została zażegnana.

Nie ma winnych, kochajmy się
To prawda, udało się zmienić zawartość szkolnych podręczników, a oprócz IPN-u powstało Narodowe Centrum Kultury. I coraz częściej lokalne społeczności odkrywają, że bez pamięci o przeszłości ich tożsamość jest kulawa i robią, co mogą, by tę ułomność naprawić. A jednocześnie młody człowiek, szukający na własną rękę sposobu pogłębienia informacji wyniesionych (lub częściej niewyniesionych) ze szkoły, albo trafia w serwisach aukcyjnych na bałamutne produkty wydawniczego słowotoku PRL-u, albo poprzestaje na przypadkowych informacjach dostępnych w internecie. Nowe książki są drogie, ich nakłady znikome w porównaniu z kilkudziesięciotysięcznymi lub kilkusettysięcznymi nakładami z czasów tzw. demokracji ludowej.
Odkłamywanie prawdy o przeszłości dawno porzuciły na dobre wszelkie media elektroniczne. Komercyjne nie widzą w tym interesu, państwowe boją się oskarżeń o "upolitycznianie" historii, a pod rządami PO zmierzają ku finansowej zagładzie. Polskie kino odwróciło się od historii dawno temu. Polski Instytut Sztuki Filmowej dotacjami dla gniotów w stylu "1920. Bitwa Warszawska" próbuje zamaskować głęboką miłość do tego, co pseudoartystyczne i dekonstruujące polskość, a demonstrowaną finansowaniem koszmarków.

Polityka historyczna państwa nie istnieje, czego dowodem jest smutny los Muzeum Kresów czy Muzeum Ziem Zachodnich skazanych na śmierć, zanim na dobre się narodziły oraz wciąż niepewny los Muzeum Historii Polski. A jeśli już coś dzieje się w tej materii, to tak jak w wypadku Muzeum II Wojny Światowej rzecz idzie w kierunku politycznie poprawnej placówki, która zamiast ukazywać, jak Hitler ze Stalinem podpalili Europę, ma podkreślać, że przecież cywile całej Europy cierpieli po równo (dziwnym trafem bardzo to zbieżne z niemiecką propagandą "kochajmy się, bośmy wszyscy na równi winni, jak i niewinni").

Żeby było łatwiej i przyjemniej
Co robi w tym momencie polskie państwo? Wprowadza reformę nauczania w szkołach średnich, która pod pozorem zwiększenia liczby godzin historii tak naprawdę ją zmniejsza.

Tak, znam argumenty strony rządowej, że przecież można będzie wybrać, że będą różne bloki i nic nie stoi na przeszkodzie, aby akurat pogłębiać ten z historią. To taka sama socjotechnika fałszywego wyboru, z jaką stykamy się np. w kontakcie z telefoniami komórkowymi. Lwia część klientów oszołomiona niezliczonymi taryfami kończy i tak na prostym stwierdzeniu "żeby było najtaniej i w ramach tego jak najwięcej minut do wydzwonienia". Człowiek to istota leniwa, zawsze skłonna do chadzania na skróty. Jeśli liczba godzin historii ma być uzależniona od tego, ilu uczniów "się zdecyduje", oraz ilu nauczycieli "będzie pogłębiać", tzn. że historia zawsze przegra z tym, co głupsze i łatwiejsze. A przecież MEN planuje jeszcze takie bloki, jak "zdrowie i uroda" czy "śmiech i płacz" oraz "woda - cud natury".

Salon kpi z trwających w Polsce głodówek w obronie nauczania historii, a jednocześnie roni krokodyle łzy nad tym, że w Polsce niedojrzałe społeczeństwo obywatelskie nie dość licznie bierze udział w wyborach lub odwraca się od polityki. Tymczasem bez lekcji filozofii nie da się zrozumieć, co to jest polityka, a bez lekcji historii nie da się pojąć, jakie skutki przynosi "polityka stosowana". Argumenty o potrzebie "dostosowania" szkoły do wymogów XXI w. dziwnie zaś przypominają kłótnie o to, czy lepiej myć szyję, czy uszy.

- Jaka tam historia i polski - usłyszałem ostatnio dyskusję dwóch starszych panów - niech się uczą czegoś pożytecznego, matematyki, ekonomii. Przypomina to jako żywo sowiecką propagandę z roku 1984, kiedy wprowadzono w Sowietach reformę edukacji, której celem było zwiększenie podaży ludzkich prefabrykatów dla socjalistycznej gospodarki. Moskiewska prasa z dumą informowała, że ponad 50 proc. absolwentów szkół od razu zasila zakłady produkcyjne.
Nie wierzę, że nasi edukacyjni reformatorzy chcą przerobić naród na mięso armatnie dla turbokapitalizmu, zakładam raczej, że chcą dobrze - oto idealiści, którym marzy się szkoła nowoczesna i europejska. Nie dajmy się jednak nabrać na tę powtórkę modernizatorskiej propagandy z PRL-u. Że niby dość martyrologii, że samiśmy sobie zawsze winni, bo "pobrzękiwanie szabelką", bo "honor nie ma ceny", że nie trzeba było gnębić chłopa, Żyda i mniejszości narodowych (w nowoczesnej wersji: mniejszości seksualnych, ekologów i feministek), a tak w ogóle wszystko przez księży i burżujów. Jeśli sami nie napiszemy własnej historii, inni napiszą ją za nas. Widząc zaś, w którą stronę żegluje rzekomo zjednoczona, a jednocześnie coraz bardziej zdominowana przez tradycyjne mocarstwa Europa, jednego można być pewnym - ta nowa historia wcale nie będzie nam się podobała.

Piotr Gociek
Gazeta Polska Codziennie
 
Dodane przez prakseda dnia maja 03 2012 06:11:20 · 9 Komentarzy · 115 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.