Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Beata, „Miro” i inni
Galeria aferzystów z Platformy

5 lat więzienia i 54 tys. zł grzywny zażądał prokurator dla byłej posłanki PO Beaty Sawickiej, oskarżonej o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Dla burmistrza, oskarżonego o przyjęcie łapówki, prokurator żąda 3,5 roku więzienia i 36 tys. zł grzywny. W ubiegły wtorek obrońcy Sawickiej przekonywali sąd, że operacja CBA była nielegalna, zaś sławny "agent Tomek" po prostu uwiódł posłankę. Sama oskarżona zabierze głos 10 maja. Ale bez względu na to, co powie, a także jaki będzie wyrok, Beata Sawicka już na zawsze pozostanie symbolem najciemniejszej strony partii Tuska. Trzeba jednak pamiętać, że Sawicka nie była ani pierwszym, ani też ostatnim politykiem Platformy, który stał się bohaterem afery o charakterze kryminalnym. Wręcz przeciwnie, aferzyści z PO tworzą już całkiem pokaźną galerię. Przy okazji procesu Sawickiej warto ich przypomnieć. Niestety tylko niektóre z tych afer miały szanse na rozstrzygnięcie przed sądem – w dużej części sprawy były umarzane przez prokuraturę.

Abgarowicz

W lipcu 2008 r. media podały, że warszawski senator, a wcześniej poseł i radny PO, Łukasz Abgarowicz, znalazł się pod lupą CBA. Z kontroli Biura wynikało, że w latach 2001-2006 polityk zataił w oświadczeniach majątkowych grubo ponad 1 mln zł. Abgarowicz miał m.in. nie wykazać w oświadczeniu za 2003 r. dwóch mieszkań, których był współwłaścicielem (sprzedanych przez senatora w latach 2004-2005 za ponad 450 tys. zł.), a w oświadczeniu z 2006 r. środków pochodzących ze sprzedaży domu (ok. 500 tys. zł). W oświadczeniach nie znalazły się także informacje o kilkunastotysięcznych przychodach z tytułu wynajmu domu oraz mieszkań, a także samochód marki Land Rover. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo, ale w kwietniu 2009 r. je umorzyła, bo nie była w stanie "w żaden sposób udowodnić, że poseł specjalnie coś ukrył".

Atamańczuk

W listopadzie 2008 r. dwóch działaczy zachodniopomorskiej Platformy, Cezary Atamańczuk (wówczas członek zarządu powiatu polickiego) i Michał Łuczak (przewodniczący sejmiku wojewódzkiego), zostało zatrzymanych przez policję do rutynowej kontroli drogowej. W samochodzie znaleziono narkotyki, Atamańczuk prowadził auto pod ich wpływem, a po zatrzymaniu usiłował przekupić policjantów. W grudniu 2009 r. Sąd Rejonowy w Szczecinie skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata, a w maju 2010 r. wyrok ten utrzymał w mocy tamtejszy Sąd Okręgowy. Atamańczuk został skazany już jako poseł, bo w czerwcu 2009 r. przejął mandat po Sławomirze Nitrasie, który przeszedł do Parlamentu Europejskiego. Wprawdzie Platforma nie przyjęła Atamańczuka do swego klubu, ale jako poseł niezrzeszony popierał on rząd Tuska do końca poprzedniej kadencji.

Bondaryk

Zaraz po przejęciu władzy w listopadzie 2007 r. premier Tusk powołał byłego oficera UOP i działacza PO Krzysztofa Bondaryka na stanowisko szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przed objęciem tej funkcji Bondaryk pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej (operator sieci Era), gdzie był odpowiedzialny za bezpieczeństwo tajnych danych. W 2005 r. ówczesny wiceprezes PTC złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Bondaryka, który miał być odpowiedzialny za nielegalne kopiowanie i wynoszenie danych. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w tej sprawie, co było jedną z przyczyn obiekcji prezydenta Kaczyńskiego wobec kandydatury Bondaryka na szefa ABW. Mimo to Tusk powołał go na stanowisko, a już w styczniu 2008 r. śledztwo zostało umorzone. Niedługo potem Rzeczpospolita napisała, że pracując w PTC Bondaryk nakazał sprawdzenie służbowym sprzętem służącym do wykrywania podsłuchów pomieszczeń użytkowanych przez swego znajomego z UOP Wojciecha Brochwicza. Ponadto CBA wykryło, że odchodząc z PTC Bondaryk otrzymał odprawę w wysokości 1,5 mln zł i zarzuciło mu ukrywanie tych dochodów. Sam szef ABW odmówił udostępnienia CBA swojej umowy z byłym pracodawcą. Kolejna sprawa, w której pojawiło się nazwisko Bondaryka, dotyczyła zakupu przez niego od PTC służbowego audi, gdy był już szefem ABW. Według biegłych i świadków wartość samochodu mogła być zaniżona nawet o 90 tys. zł, a wycenę sfałszowano. W maju 2011 r. zajmujący się tą sprawą prokurator został odsunięty od prowadzenia wszystkich spraw przez przełożoną z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Mimo nagłośnienia tej afery przez Gazetę Wyborczą premier Tusk nie zdecydował się na odwołanie Bondaryka, który od listopada 2010 r. posiada stopień generała.

Drzewiecki

W ubiegłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych byłego ministra sportu i skarbnika PO Mirosława Drzewieckiego (patrz: ramka). Ale to nie pierwsza sprawa, z której łódzkiemu politykowi udało się wyjść bez szwanku. W kwietniu 2011 r. ta sama prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej, której Drzewiecki był jednym z głównych "bohaterów" (obok Zbigniewa Chlebowskiego, byłego szefa klubu parlamentarnego PO). Prokuratorzy nie doszukali się przestępstwa w żadnym z czterech wątków śledztwa zarówno korupcyjnych, jak i dotyczących nieprawidłowości w procesie legislacyjnym czy "załatwiania" posady w zarządzie Totalizatora Sportowego. Miesiąc po tej decyzji Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, która badała to postępowanie, uznała je za prawidłowe, zaś decyzję o umorzeniu śledztwa za trafną. A jeszcze wcześniej, w listopadzie 2009 r., Prokuratura Apelacyjna w Łodzi umorzyła śledztwo w sprawie udzielania i zażywania narkotyków przez Drzewieckiego, wszczęte na podstawie zeznań jednego z gangsterów z łódzkiej "ośmiornicy". Umorzenie nastąpiło z powodu przedawnienia zarzutów, gdyż z zeznań wynikało, że polityk PO miał mieć kontakt z narkotykami w 1998 r.

Dworzański

W lutym 2011 r. Prokuratura Okręgowa w Olsztynie postawiła marszałkowi województwa podlaskiego Jarosławowi Dworzańskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień związane z zatrudnianiem na stanowiska urzędnicze w Urzędzie Marszałkowskim oraz zarzut "przyjęcia obietnicy korzyści osobistej". W sumie w tym śledztwie zarzuty postawiono pięciu osobom, także członkowi zarządu województwa Jackowi Piorunkowi, dyrektorowi gabinetu marszałka, byłemu wicemarszałkowi i byłemu sekretarzowi województwa. Rządząca Podlasiem koalicja PO-PSL odrzuciła wniosek PiS o odwołanie marszałka, który sprawuje funkcję od 2008 r. W październiku 2011 r. prokuratura umorzyła śledztwo z powodu "braku dowodów na popełnienie przestępstwa". Dworzański domagał się za to wszczęcia śledztwa w sprawie rzekomego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA w jego sprawie, ale zarówno prokuratura, jak i Sąd Rejonowy w Białymstoku nie uwzględniły tego wniosku.

Dzikowski

Poseł Waldy Dzikowski, były wiceprzewodniczący PO oraz lider tej partii w Wielkopolsce, przez 11 lat (1990-2001) był wójtem gminy Tarnowo Podgórne. W październiku 2006 r. Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu wysłała do Prokuratury Krajowej wniosek o uchylenie mu immunitetu poselskiego, by postawić mu zarzut korupcyjny na podstawie zeznań poznańskiego przedsiębiorcy, który twierdził, że od 1992 r. musiał dawać łapówki, by wygrywać przetargi na budowy i dostawać zlecenia od gminy Tarnowo Podgórne. Jedną z łapówek miało być wyremontowanie przez przedsiębiorcę domu obecnego posła, co kosztowało ok. 50 tys. zł. Dzikowski odrzuca te zarzuty, nie chciał jednak zrzec się immunitetu, a w styczniu 2007 r. Sejm (głosami PO i SLD) nie zgodził się na jego uchylenie. Prokuratura umorzyła więc postępowanie wobec niego, natomiast skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko jego współpracownikom z gminy.

Graś

W lipcu 2009 r. Super Express ujawnił, iż rzecznik prasowy rządu i poseł PO Paweł Graś od 13 lat nie płaci za wynajmowanie willi, w której mieszka, a która należy do obywatela Niemiec. Zaraz potem Rzeczpospolita napisała, że polityk i jego żona od 2003 r. zasiadali w zarządzie spółki Agemark należącej do tego samego Niemca. W listopadzie 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo mające wyjaśnić, czy Graś podał nieprawdę w oświadczeniach majątkowych (chodziło o to, kiedy polityk zasiadał w zarządzie spółki: tylko przed objęciem funkcji w rządzie, czy także później, czego zabrania ustawa antykorupcyjna), jednak umorzyła je w kwietniu 2010 r. "z braku dowodów". W trakcie postępowania pojawiło się jednak podejrzenie fałszowania podpisów Grasia w dokumentach spółki już po jego wejściu do rządu i sprawa ta została wyłączona do odrębnego śledztwa, które przekazano Prokuraturze Okręgowej w Krakowie. Postępowanie to zakończyło się umorzeniem "w wyniku stwierdzenia, że podpisy nie były sfałszowane", a zatem prokuratura potwierdziła, iż minister kłamał. Od tego ustalenia Graś złożył odwołanie, a nawet złożył skargę do prokuratora generalnego, ale w marcu br. krakowska Prokuratura Apelacyjna odrzuciła jego wniosek. Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała jednak, że nie ma podstaw do wznowienia sprawy oświadczeń majątkowych Grasia.

Grzegorek

Poseł PO Krzysztof Grzegorek zaraz po zwycięskich wyborach w 2007 r. został wiceministrem zdrowia u boku Ewy Kopacz. Wcześniej pełnił funkcję dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej w Skarżysku-Kamiennej. W czerwcu 2008 r. złożył dymisję z funkcji wiceministra, gdyż Prokuratura Okręgowa w Radomiu postawiła mu zarzuty korupcyjne dotyczące kierowania ZOZ. Grzegorek miał przyjąć od przedstawicieli firmy Johnson & Johnson łapówki w wysokości ponad 22 tys. zł w zamian za preferowanie przy zakupie materiałów medycznych tej firmy. W listopadzie 2009 r. Sąd Rejonowy w Skarżysku-Kamiennej skazał polityka na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz 22,5 tys. zł grzywny. W styczniu 2011 r. wyrok ten został utrzymany przez Sąd Okręgowy w Kielcach. Ale jako poseł niezrzeszony popierał on rząd Tuska do końca poprzedniej kadencji. Ponadto w listopadzie 2008 r. Fakt opublikował zdjęcia pijanego Grzegorka, który zasnął na korytarzu hotelu poselskiego.

Karnowski

W lipcu 2008 r. Rzeczpospolita ujawniła zapis rozmowy, jaką prezydent Sopotu z ramienia PO Jacek Karnowski miał przeprowadzić w marcu tegoż roku z przedsiębiorcą Sławomirem Julke. Według Julkego prezydent miał zażądać dwóch mieszkań w zamian za zgodę na dobudowanie piętra w zabytkowej kamienicy w centrum Sopotu. W styczniu 2009 r. prokuratura postawiła Karnowskiemu 8 zarzutów, z których 7 miało charakter korupcyjny, a ósmy dotyczył złożenia fałszywego oświadczenia. W czerwcu 2010 r. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia o 6 czynów (miesiąc wcześniej postępowanie co do dwóch zarzutów zostało umorzone), a we wrześniu gdański Sąd Okręgowy podtrzymał decyzję sądu niższej instancji o zwrocie aktu oskarżenia do prokuratury w celu uzupełnienia. W grudniu 2011 r. prokuratura ponownie skierowała akt oskarżenia przeciwko Karnowskiemu, tym razem zarzucając mu popełnienie 4 przestępstw korupcyjnych i urzędniczych (pozostałe umorzono w śledztwie). W lutym br. Sąd Rejonowy w Sopocie umorzył większość zarzutów ciążących na Karnowskim uznając, że do korupcji nie doszło, a wniesienie oskarżenia w tej sprawie wynikało z "braku obiektywizmu prokuratury". Jednak w ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Gdańsku przychylił się do zażalenia prokuratury i uznał, że niezasadne było umorzenie dwóch wątków, w tym jednego korupcyjnego. Po ujawnieniu afery w 2008 r. Karnowski zawiesił swoje członkostwo w PO, ale w 2010 r. z poparciem tej partii kolejny raz wygrał wybory na prezydenta miasta.

Krzystek

W lutym 2008 r. media ujawniły raport CBA, w którym znalazło się m.in. nazwisko prezydenta Szczecina z ramienia PO Piora Krzystka. W 2001 r. Krzystek, który był wówczas dyrektorem generalnym Urzędu Wojewódzkiego, otrzymał od wojewody szczecińskiego 148-metrowe mieszkanie komunalne o wartości 180 tys. zł, które następnie wykupił za 32 tys. zł. Gdy raport trafił do magistratu, Krzystek utajnił go przed radnymi. W kwietniu 2009 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie orzekł, że nie było żadnej podstawy prawnej, na podstawie której polityk mógł dostać mieszkanie komunalne, a tym samym jego sprzedaż była bezprawna. Sąd nakazał zwrot mieszkania. Prezydent oświadczył, że nie będzie odwoływał się od wyroku. W 2010 r. Krzystek ponownie wygrał wybory na prezydenta miasta, ale już jako kandydat niezależny.

Ludwiczuk i Wałbrzych

Największym "zagłębiem" afer w PO okazał się Wałbrzych. W grudniu 2010 r. wybory na prezydenta miasta ponownie wygrał kandydat tej partii Piotr Kruczkowski, ale jeszcze przed drugą turą sztab wyborczy jego konkurenta, Mirosława Lubińskiego, zawiadomił prokuraturę o korupcji wyborczej, jakiej dopuścił się sztabu Kruczkowskiego, senator Platformy Roman Ludwiczuk. Ludwiczuk miał proponować pełnomocnikowi sztabu wyborczego Lubińskiego Longinowi Rosiakowi stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego, a jego żonie pracę w jednej ze spółek miejskich oraz atrakcyjny wyjazd na wakacje, jeśli Rosiak przejdzie na stronę kandydata PO. Lokalne media ujawniły pełne wulgaryzmów nagranie tej rozmowy, dokonane potajemnie przez Rosiaka. W rezultacie Ludwiczuk zrezygnował z członkostwa w Platformie. Śledztwo w sprawie korupcji wyborczej wszczęła Prokuratura Okręgowa w Świdnicy, która zarzuciła organizowanie i uczestnictwo w procederze "kupowania głosów" 11 osobom, m.in. Stefanosowi Ewangielu, miejskiemu radnemu PO i prezesowi Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji. W marcu 2011 r. śledztwo w sprawie Ludwiczuka zostało przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, która w grudniu umorzyła postępowanie, choć wcześniej potwierdziła autentyczność nagranej rozmowy z Rosiakiem. W rezultacie afery dolnośląski zarząd PO rozwiązał struktury partyjne w Wałbrzychu, a Kruczkowski stracił fotel prezydenta, jednak w przedterminowych wyborach w sierpniu 2011 r. zwyciężył kolejny kandydat PO Roman Szełemej.

Misiak

Dolnośląski senator Tomasz Misiak miał być szefem kampanii wyborczej PO przed ostatnimi wyborami europejskimi. Jednak w marcu 2009 r. Gazeta Wyborcza ujawniła, że spółka Work Service, której Misiak był udziałowcem, podpisała z Agencją Rozwoju Przemysłu w trybie bezprzetargowym umowę na szkolenie zwalnianych pracowników stoczni w Gdyni i Szczecinie. Wcześniej senator jako wiceprzewodniczący senackiej Komisji Gospodarki Narodowej brał udział w pracach nad specjalną ustawą stoczniową. Politykowi zarzucono konflikt interesów, a po tym, jak premier Tusk złożył wniosek o wykluczenie go z partii, sam odszedł z PO. W ostatnich wyborach kandydował z poparciem komitetu Obywatele do Senatu, ale mandatu już nie zdobył.

Sularz i Krzyworzeka

W maju 2009 r. szef PO w Krakowie Paweł Sularz i były poseł tej partii, starosta krakowski Józef Krzyworzeka byli przesłuchiwani w tamtejszej Prokuraturze Okręgowej, która prowadziła śledztwo dotyczące gigantycznych malwersacji finansowych w Kraków Bussiness Park spółce zajmującej się zarządzaniem kompleksami biurowców. W połowie 2008 r. zarzuty w tej sprawie usłyszało kilka osób, w tym były prezes KBP, który według prokuratury był szefem grupy wyprowadzającej pieniądze ze spółki, a potem piorącej je w kilkudziesięciu spółkach zarejestrowanych w Polsce, na Cyprze i w USA. W sumie miało to być przynajmniej 50 mln euro. Sularz przez prawie rok był zatrudniony w jednej z takich spółek, którą zarejestrowano w gabinecie ginekologicznym, natomiast Krzyworzeka pracował dla tej spółki na umowach-zleceniach. Wkrótce po przesłuchaniu Zarząd Krajowy PO podjął decyzję o usunięciu Sularza z partii. Wyjaśnienia Krzyworzeki uznano za wystarczające i do dziś pełni on funkcję starosty, choć prokuratura postawiła mu zarzut złożenia nieprawdziwego oświadczenia majątkowego.

Sycz

W lutym 2008 r. tygodnik Wprost ujawnił aferę Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie, w którego Radzie Nadzorczej zasiadał poseł PO Miron Sycz. W czerwcu 2007 r. do funduszu trafił wniosek o dofinansowanie budowy wiaty edukacyjnej. Złożyło go założone przez Sycza Środkowoeuropejskie Centrum Szkolenia Młodzieży. Już miesiąc później WFOŚiGW przyznał stowarzyszeniu 40 tys. zł dotacji. Okazało się jednak, że ziemia, na której miała powstać wiata, to prywatna działka posła, a Centrum w momencie wnioskowania o dotację nie miało do niej żadnych praw. Także sama budowa była nielegalna, bo działka została odrolniona dopiero w grudniu 2007 r. już po zakończeniu budowy i podpisaniu umowy z WFOŚiGW. Po ujawnieniu tej sprawy posła zawieszono w prawach członka klubu PO, a Prokuratura Okręgowa w Olsztynie wszczęła śledztwo, które jednak w grudniu 2008 r. zostało umorzone. W obecnej kadencji Sycz, który jest działaczem Związku Ukraińców w Polsce, kieruje sejmową Komisją Mniejszości Narodowych i Etnicznych.

Paweł Siergiejczyk

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze "Naszej Polski" Nr 18 (861) z 2 maja 2012 r
 
Dodane przez prakseda dnia maja 07 2012 16:58:51 · 9 Komentarzy · 129 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.