|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Koszmarny sen pijanego cukiernika |
|
|
Socjaliści rządzili po II wojnie światowej krótko, a potem przez 17 lat Francją rządziła prawica. I oto wygrali, choć długo na to czekali. No, to jak to jest, panowie Kurski i Ziobro? Prawo i Sprawiedliwość nie rządzi od niecałych pięciu lat, przegrało sześć wyborów i bez przywództwa rewelacyjnej partii Solidarna Polska nie jest w stanie dojść do władzy? Do władzy dochodzi się w sprzyjających warunkach politycznych, najczęściej wtedy, gdy ludzie mają dość tych, którzy rządzą a ci dzięki swojej pysze doszli do stanu autodemoralizacji, czyli do ideowego upadku, do stanu, w którym własne interesy grupy rządzącej są ważniejsze niż interesy narodu, czytaj: interesy pospólstwa. I nie Zbigniew Ziobro i jego koledzy zadecydują o zmianie u steru władzy, ale okoliczności, jakie aktualna władza wytworzyła.
Wygrana po francusku
Cierpliwość się opłaca, niecierpliwość szkodzi. Można zrozumieć zdenerwowanie europosłów z SP, bo na horyzoncie wybory do Parlamentu Europejskiego i chodzi o to, żeby obijać się w Brukseli przez następne lata. I jest problem. Z jakiej listy wystartują, z własnej małe szanse. Z PiS jeszcze mniejsze, przynajmniej tak długo, jak czołówka tej partyjki będzie wyżywać się na Jarosławie Kaczyńskim. A może z listy Platformy Obywatelskiej? Ale na to trzeba zasłużyć. Starania już widać. W ostatnich dniach Zbigniew Ziobro jakoś dziwnie zgadza się z premierem Tuskiem i prezydentem Komorowskim, a nawet, wbrew zasadom przyzwoitości, zachęca głowę państwa, by wzięła udział w "szczycie" prezydentów państw Europy Środkowej w Jałcie. Niepotrzebnie się wysila. Komorowski pojedzie do Jałty, bo co innego może zrobić prezydent państwa upadłego, zdezorientowany i zagubiony w powodzi wydarzeń, których biedak nie jest w stanie zrozumieć?
Nie sposób porównać francuskich wyborów do polskich. Bo choć kampania wyborcza na prezydenta obfitowała w różne skandale, to obywatele, przywykli do wolności słowa i poglądów, mogli w nich wybierać i samodzielnie oceniać kandydatów. I co najważniejsze, obaj, Sarkozy i Hollande, zachowali szacunek względem przeciwnika i nie przekroczyli granic kultury i cywilizacji. Sarkozy pożegnał się z funkcją godnie, patriotycznie i wyraził szacunek dla następcy. Bo jest Francuzem i ojczyzna jest najważniejsza. Tego nie da się porównać z naszym maglem, z niegodnym zachowaniem przegranego kandydata PO, Donalda Tuska, wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenia. Ile jeszcze pokoleń trzeba, żebyśmy wyszli z postkomuny i weszli do świata zachodniego, potrafili szanować demokrację, wolność i prawdę?
Same znaki zapytania
Jesteśmy na cywilizacyjnym dorobku, a za nami wlecze się ogon prowincjonalnej polityki godnej elit gminnych, najwyżej powiatowych. Ale trudno się dziwić, skoro wciąż w naszym kraju dominuje strach przed władzą, jej aparatem przymusu i przemocy. Nic dziwnego, że opiniotwórcze, że się tak wyrażę media, politolodzy oraz demoskopy przytulają się do decydentów w obawie przed utratą przywilejów, profitów i grantów. A niektórzy spece od pijaru to nawet są tak odważni, że ośmielają się coś krytycznie bąknąć o rządzących, ale tak, żeby ich nie urazić, a przy tym sprawić wrażenie obiektywnych. Nic dziwnego, że są cytowani na portalach prawicowych, bo potrafią zmylić naiwnych redaktorów. Ubawiłam się reakcją człowieka od opinii publicznej Eryka Mistewicza, niegdyś dziennikarza, który nie krył rozczarowania wygraną Hollande’a. Mistewicz był zwolennikiem Sakrozy’ego, a dlaczego? Pewnie miał w tym swoje interesy zagraniczne. I do końca twierdził, wbrew francuskim demoskopom, że Sarkozy wygra. Mistewiczowi bardzo zrzedła mina, bo nawet w TVN 24 wytknięto mu niedostatek zdolności prognozowania. Ale Sarkozy chciał dobrze, a poza tym wprowadził 138 reform - tłumaczył się w telewizji Mistewicz. Jak się nie jest Francuzem, to trudno te reformy zauważyć. Obawiam się, że Francuzi też ich nie zauważyli, bo się na Nicolasa wypięli.
Tak to jest, jak interes własny odbiera rozum i kontakt z rzeczywistością. A rzeczywistość w dzisiejszej Europie jest coraz bardziej skomplikowana, stąd chaos w dziedzinie komentarzy, niespójność opinii i niemal same znaki zapytania. Czy to dobrze dla Polski, że wygrał Hollande? Diabli wiedzą. Sarkozy Polską pogardzał i widział przyszłość Francji w zupełnie innym regionie niż w byłym baraku komunistycznym. Hollande, to socjalista, tyle tylko że socjalizm już się przeżył i jest tak samo bezideowy, jak tzw. prawica. Jeśli będzie dążył do skonstruowania czegoś w rodzaju wspólnego państwa niemiecko-francuskiego, podpisania nowego traktatu elizejskiego oraz wprowadzenia wspólnej służby cywilnej, wspólnego dowództwa wojskowego i instytucji gospodarczych, to czarno widzę. Dla Polski i pozostałych krajów UE. Ziści się marzenie ministra Sikorskiego o powstaniu europejskiej federacji, bo cóż innego pozostanie reszcie Europy? Tylko się przyłączyć. Chyba że Unia się rozpadnie i każde państwo pójdzie swoją drogą. Niestety, wyboistą.
Za Grecją pójdą inni
Trochę pociechy daje obietnica nowego prezydenta Francji, że będzie się domagać rewizji paktu fiskalnego i widzi szansę na uratowanie gospodarek państw UE w stawianiu na inwestycje i wzrost zatrudnienia, a nie wyłącznie na oszczędzanie i zaciskanie pasa. Co jest idee fixe Angeli Merkel.
Oszczędzanie dobra rzecz, jak się jest Niemcem, bo Niemiec ma to we krwi. Gorzej, gdy za oszczędzanie biorą się narody mające we krwi rozrzutność, niegospodarność i lekkomyślność. Tak jak Grecy, Hiszpanie, Włosi, a także Francuzi. Ciekawe dlaczego, wszak Francuzi są strasznie skąpi. Być może ich rozrzutność jest skutkiem rozpasanej poprawności politycznej, dzięki czemu uwierzyli, że dobrodziejstwa państwa opiekuńczego będą trwać wiecznie. Nic nie kosztować, więc można sobie pozwolić na życie na luzie.
Ale to się skończy i nie wyobrażam sobie, żeby Hollande był w stanie utrzymać dotychczasowy stan rzeczy. I dogada się z Merkel, bo bez Niemiec Francja się nie liczy. A jak przyszłoroczne wybory do Bundestagu wygrają w RFN socjaliści powstanie nowy duet, nie wiem czy nie gorszy od poprzedniego.
Były też wybory w Grecji. Nie wiadomo jeszcze, która partia wygrała, lewicowy PASOK czy prawicowa Nowa Demokracja. Obie uzyskały mizerne poparcie i w sumie mają
32 proc. głosów. Aby mógł powstać rząd, potrzebna jest duża koalicja, to znaczy złożona z kilku partii. I to bardzo różnych, co sparaliżuje pracę parlamentu i może doprowadzić do kolejnych wyborów. W parlamencie znalazły się partie skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe, co może skończyć się wyjściem Grecji ze strefy euro, a co za tym idzie, jej upadkiem. I w takiej sytuacji marzenie Hollandea o zjednoczeniu się z Niemcami i wszystkie programy uzdrowienia finansów wspólnoty skończą się katastrofą szumnie ogłoszonej politycznej integracji europejskiej. I nie pomoże zaklinanie rzeczywistości i utworzenie w Monachium europejskiej agencji ratingowej, która ma za zadanie mydlenie oczu obywateli UE optymistycznymi wieściami z rynków finansowych. Bo za Grecją pójdą inni, widząc w niezawisłej od Brukseli gospodarce szansę na pokonanie kryzysu. I będą oszczędzać tam, gdzie trzeba, i inwestować, gdzie należy. Ale to będzie kosztować.
Wiara w utopię
Tak się kończy wiara w jedność myśli, czynów i zamiarów zawarta w traktatach i dyrektywach. Wiara w utopię. Utopia stała u podstaw powstania Unii Europejskiej, która została zmontowana na bazie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej przez pokolenie wychowane w epoce niemieckiego cudu gospodarczego i prosperity na zachodzie kontynentu. Dziś możemy stwierdzić, że ta wspólnota to przysłowiowy koszmarny sen pijanego cukiernika. Kontynuowany na jawie. Tylko w takim śnie może wykluć się wiadomość, że Polska jest liderem na polu wzrostu gospodarczego w UE. Z dwoma procentami wzrostu PKB z kawałkiem? I ludzie w to wierzą? A czy wiedzą, że jest to wzrost na granicy katastrofy i że niemiecki wzrost o 1 proc. to więcej niż nasz o 3 proc.? W tak potężnej gospodarce jak niemiecka to niczego nie zmienia, w naszej to dramatyczny spadek. Nasza gospodarka jest słabiutka, co widać na każdym kroku. Tego państwa nie stać już na nic, zamyka się szkoły, drenuje kasy samorządów, podnosi ceny na każdym kroku i łata dziury w autostradach, których jeszcze nie zbudowano.
My dla prezydenta Hollandea, dla kanclerz Merkel i premiera Camerona jesteśmy niczym. Słusznie zauważył jeden z komentatorów: dla Zachodu Unia Europejska kończy się na Odrze. I to nie jest sen cukiernika, to jest rzeczywistość.
Krystyna Grzybowska
Gazeta Polska |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia maja 12 2012 09:38:40 ·
9 Komentarzy ·
120 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|