Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Polityka jagiellońska dziś
W 2004 r. UE powiększyła się o 38 mln Polaków i 36 mln obywateli dziewięciu państw, które przystąpiły do Unii wraz z nami. Liczba ludności Polski to symbol jej potencjału na tle regionu. Z owej dziewiątki, poza Maltą i Cyprem, pozostałe kraje to pole bezpieczeństwa RP, do którego trzeba dodać Białoruś, Ukrainę, Mołdawię, Rumunię i Gruzję.

Wiążą nas z nimi wspólne doświadczenia i interesy. Razem sięgaliśmy po niepodległość w latach 1918-1920, razem traciliśmy ją w latach 1938-1940, by odzyskać ją po 1989 r. Potencjałem zbliżonym do polskiego dysponują Ukraina i Rumunia. Nad pierwszą z nich mamy jednak przewagę tradycji państwowej, spoistości narodowej i członkostwa w NATO i UE. Od drugiej jesteśmy znacznie więksi. Wśród krajów Międzymorza nie ma więc państwa o potencjale równym polskiemu, zdolnego zastąpić nas w roli ośrodka konsolidacji regionu.

W interesie narodów Europy Środkowo-Wschodniej leży blokowanie rosyjskiej polityki odbudowy wpływów w postsowieckiej przestrzeni imperialnej oraz obrona podmiotowości na arenie międzynarodowej - tzn. utrzymanie przez państwa naszego regionu głosu stanowiącego w NATO i UE. Realizacja tych celów wymaga zaś zdobycia poparcia USA dla przesuwania Ukrainy, Białorusi, Gruzji i Mołdawii na Zachód oraz ograniczania wpływów Rosji i równoważenia wpływów Niemiec w naszym regionie, a także przeciwdziałania wykształcaniu się dyrektoriatu niemiecko-francuskiego w UE i niemiecko-rosyjskiego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Polska - największe z państw, w których interesie leży realizacja owego programu - winna zbudować obóz krajów popierających te cele, sięgnąć po przywództwo w regionie i przyjąć wynikające z tego ciężary. Przywództwo nie może jednak polegać na narzucaniu sąsiadom swojej woli.

Gdy w Niemczech pojawiają się wezwania do ustanowienia komisarza dla Grecji oraz do wymuszania dyscypliny finansowej karami narzucanymi suwerennym państwom przez instytucje bez demokratycznego mandatu, gdy projekt budżetu Irlandii przekazany do KE jest omawiany w komisji Bundestagu, zanim trafi do parlamentu w Dublinie, gdy Niemcy budują centrum szkolenia wojsk lądowych w Rosji, Francja zaś dostarcza jej okręty desantowe, Polska musi zaproponować sąsiadom inny model przywództwa niż w UE. Wzorem (z zastrzeżeniem różnicy potencjałów) winna być polityka Waszyngtonu, a nie Berlina czy Paryża. USA nie dlatego są przywódcą NATO, że potrafią wymóc posłuch na sojusznikach, lecz dlatego zwykle uzyskują ich poparcie, że same dostarczają lwiej części sił na realizację wspólnych celów. Polska powinna być w regionie niczym oficer napoleoński, stający przed szeregiem i wołający "Za mną!", a nie jak pruski czy rosyjski krzyczący zza pleców żołnierzy "Naprzód!".

Tylko Polska, największe państwo Międzymorza, może i powinna wziąć na swoje barki ciężary, których mniejsi nie udźwigną, a które powinny być podjęte i w naszym, i w ich interesie. Tak było w Iraku, gdy pod naszym dowództwem znaleźli się żołnierze z Bułgarii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji, Ukrainy i Węgier. Później nastąpiła druga fala rozszerzenia NATO, co było ewidentnym zyskiem dla Polski i dla tych państw. W 2004 r. Polska razem z Litwą poparła rewolucję na Ukrainie i jej zwrot ku Zachodowi i nie zważała na to, że będzie to źle odebrane w Moskwie. W latach 2005-2007 Polska walczyła o uchylenie niekorzystnego dla nas wszystkich lizbońskiego systemu podejmowania decyzji w UE, przyjmując na siebie ciężar starcia z Niemcami i Francją. Czyż do tej gry mogła stanąć maleńka Estonia bądź Czechy? Czyż odłożenie wejścia w życie owego systemu aż o 10 lat to nie sukces? Tak było również wtedy, gdy rząd polski w sporze formalnie o rosyjskie embargo na nasze produkty rolne, a de facto w walce o złamanie tolerowanej przez UE moskiewskiej praktyki traktowania nowych państw członkowskich Unii tak, jakby nie były jej członkami, wsparty przez Litwę, zgłosił weto wobec nowego porozumienia UE-Rosja. Nie podobało się to w Berlinie, ale na szczycie UE-Rosja w Samarze w 2007 r. to kanclerz Merkel mówiła głosem Polski, a nie Polska głosem Niemiec.

Demonstracją przywództwa Rzeczypospolitej było wsparcie Estonii przez Lecha Kaczyńskiego w jej konflikcie z Rosją w 2007 r. Było nim też jego wezwanie do poszanowania interesów Gruzji i Ukrainy i nieuznawania Kosowa w 2008 r., skoro krok ten mógł być propagandowo wykorzystany przez Rosję w kontekście Abchazji, Osetii Płd. i Krymu. Kulminacją tej polityki było zaś utworzenie koalicji pięciu państw regionu na rzecz ocalenia Gruzji i przylot prezydenta RP z ich przywódcami do Tbilisi w dramatycznej chwili rosyjskiego najazdu.

By sięgnąć po przywództwo, trzeba umieć przyjąć jego ciężar - koszty konfliktów z potężniejszymi sąsiadami w obronie interesów własnych i interesów mniejszych sąsiadów. Gdy w 2008 r. Hans-Gert Pötering, Martin Schulz i Daniel Cohn-Bendit impertynencko pouczali prezydenta Czech, Polska powinna głośno protestować, nie zważając na ewentualną krytykę "starej Europy". Gdy pod pręgierzem znalazły się Węgry Viktora Orbána, głos Warszawy w ich obronie winien być stanowczy. Gdy zaś wykluczeni zostaliśmy z procesu decyzyjnego paktu fiskalnego, premier Tusk powinien go zawetować i przypomnieć, że naszą podstawową zasadą jest "nic o nas bez nas" i że dotyczy to całej Europy Środkowo-Wschodniej. Głos Polski miałby efekt kuli śniegowej. Poparcie Czech, które i tak odrzuciły ów pakt, byłoby pewne, Węgier i Szwecji prawdopodobne, a ruch ten przyciągnąłby innych.

"Jedni drugich brzemiona noście" - to droga do integracji Europy Środkowo-Wschodniej pod przewodem Rzeczypospolitej. Polska jest w stanie udźwignąć najwięcej także tych brzemion, które ciążą naszym sąsiadom. Tylko tak może być przez nich uznana za przywódcę. Bez takiej polityki nie będzie zaufania, a bez zaufania nie zyskamy poparcia, które i od innych wymaga ryzyka. Pozycja Warszawy zależy więc od tego, ile jest ona w stanie poświęcić w obronie interesów mniejszych sąsiadów, a nie od tego, jak układna będzie wobec Berlina, Paryża czy Moskwy. Polityka zagraniczna Polski pod kierunkiem obecnego rządu jest dokładną odwrotnością tych wskazań.

Przemysław Żurawski vel Grajewski
Gazeta Polska Codziennie
-----------------------------------------
- Najwyższa pora żeby Polacy i przede wszystkim przywódcy, którym przyjdzie rządzić zdali sobie sprawę, że Międzymorze to JEDYNA droga ku temu aby Polska i kraje naszego regionu utrzymały i zabezpieczyły swoją niepodległość. Urzeczywistnienie tej koncepcji w trwałej i zinstytucjonalizowanej formie musi być priorytetem dla PiS jeśli, co mam nadzieję stanie się faktem, przyjdzie im rządzić krajem w 2015roku. Interesuję się tym tematem od bardzo dawna i nawet moja praca licencjacka będzie bardzo bliska tej koncepcji. Wydaje mi się, że można na potrzeby projektu Międzymorza zaadaptować Grupę Wyszehradzką jednak musi ona być wyrwana z marazmu w jakim się znalazła i co kluczowe, musimy otworzyć tą organizację na nowych członków. PiS w ostatniej kampanii wyborczej opowiadał się za przekonywaniem krajów Grupy do takiego rozwiązania i do zaproszenia do członkostwa Rumunii. Jest to bardzo ważne z punktu widzenia geopolityki ponieważ Rumunia, kraj o trzecim potencjale w regionie "domknie" geograficznie Grupę Wyszehradzką, która wtedy rozciągałaby się od Bałtyku po Morze Czarne, dodatkowo opierając się na łuku Karpat. O wadze takiej geografii V4 wypowiadali się najwięksi specjaliści polityki międzynarodowej z szefem Stratforu Georgiem Friedmanem na czele. Na Rumunii jednak nie koniec, Międzymorze musi być otwarte dla każdego kraju z szeroko rozumianej Europy Środkowej i Wschodniej. Nie mamy zbyt wiele czasu na urzeczywistnienie tego planu. Tym bardziej, że korzystając z naszego obecnego braku jakiejkolwiek polityki międzynarodowej Niemcy utrwalają swoją hegemonię nad Bałkanami spoglądając ku Ukrainie, a państwa bałtyckie są już praktycznie wciągnięte do strefy wpływów Skandynawii. Dlatego projekt Międzymorze czas zaczynać! - Neo
 
Dodane przez prakseda dnia maja 20 2012 11:08:05 · 9 Komentarzy · 112 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.