|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Zawiódł rząd, sprawdziły się polskie firmy |
|
|
Setki tysięcy obcokrajowców, którzy odwiedzą nasz kraj podczas Euro 2012, bez problemu znajdą u nas przyzwoite noclegi, a także gościnne bary i restauracje. Pod tym względem nie mamy czego się wstydzić. Oferta hoteli, restauracji czy sklepów jest na europejskim poziomie, a często tańsza niż na Zachodzie. Jeszcze dwa miesiące temu w polskich miastach goszczących mistrzowski turniej ceny w hotelach były kilkakrotnie wyższe niż zwykle. Z każdym tygodniem jednak spadały, bo zainteresowanie drogimi noclegami było niewielkie. Najwięcej miejsc zarezerwowano w Warszawie i Gdańsku, najmniej w Poznaniu i we Wrocławiu. W niektórych wrocławskich hotelach było jeszcze ok. 80 proc. wolnych miejsc.
Na kilka godzin przed inauguracyjnym meczem sprawdziliśmy ofertę noclegów w stolicy. Z dostępnych w portalu Booking.com 322 hoteli aż 152 miało wolne dwuosobowe pokoje. Ceny bardzo urozmaicone, każdy może znaleźć coś dla siebie. W najtańszym hotelu, z którego na Stadion Narodowy można przejść spacerem w 10 min, dwuosobowe lokum można było wynająć za 120 zł. Pokoik co prawda maleńki, ale z łazienką i telewizją satelitarną.
W cenie 200-300 zł za pokój ofert było już wiele, w znacznej części nawet ze śniadaniem. Niektórzy właściciele próbowali przyciągać klientów atrakcyjnymi obniżkami. Nawet w ten wyjątkowy dzień można było wynająć pokój w stolicy dla dwóch osób z 60-proc. zniżką. Jeśli ktoś nie musi się liczyć z kosztami, również dla siebie może znaleźć bez trudu wygodne miejsce. W pięciogwiazdkowym hotelu Sheraton za noc trzeba było zapłacić ok. 2,8 tys. zł. W okupowanym przez Rosjan Bristolu za apartament trzeba jednak dać aż 10,8 tys. zł.
Jak widać, tam gdzie działa prywatny biznes i konkurencja rynkowa, Polacy doskonale zdają egzamin. O wiele gorzej jest tam, gdzie główną rolę odgrywało państwo, bo projekty te zakończyły się co najwyżej połowicznym sukcesem. Konsorcjum budujące Stadion Narodowy w Warszawie pytało wczoraj w całostronicowych ogłoszeniach w prasie, kiedy Narodowe Centrum Sportu, które było w imieniu rządu inwestorem stadionu, zapłaci mu za wykonane prace. Przedstawiciele konsorcjum twierdzą, że to dzięki jego poświęceniu udało się ukończyć budowę przed turniejem. Tymczasem inwestor podobno wciąż nie zapłacił za zlecone prace ponad 400 mln zł. Dla porównania nieuregulowane zobowiązania konsorcjum wobec podwykonawców wynoszą tylko 60 mln zł. NCS zarzuca jednak konsorcjum przekroczenie terminów i domaga się od niego ponad 300 mln zł kary. Gorszący spór trwa.
Nie ma wątpliwości, że większość polskich firm zaangażowanych w przygotowania do Euro 2012 się sprawdziła. Zawiódł natomiast rząd, który dopuścił na niektóre budowy spółki, które po zainkasowaniu publicznych pieniędzy ogłosiły upadłość, pozostawiając wielu podwykonawców na lodzie.
Część problemów wybuchnie dopiero za miesiąc, czyli po zakończeniu turnieju, kiedy kibice wyjadą i zostaną puste stadiony. Te obiekty trzeba będzie utrzymywać.
- Rząd powinien przygotować plany takiego ich wykorzystania, aby nie kosztowały nas zbyt wiele. Problem w tym, że nie widzę takich projektów, które budowałyby sukces polskich miast i pomagały wykorzystać stadiony oraz infrastrukturę przygotowaną na Euro 2012 - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP.
Marek Michałowski, Tadeusz Święchowicz
Gazeta Polska Codziennie |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 10 2012 10:15:54 ·
9 Komentarzy ·
120 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|