|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Dzięki Euro 2012 jesteśmy mądrzejsi |
|
|
Dowiedzieliśmy się na przykład, jak to jest z tym rasizmem, z ksenofobią oraz chuligaństwem w Polsce, przed którymi media i politycy nad Wisłą ostrzegali już na wiele lat przed tym, zanim sprawy w swoje ręce wzięła osławiona BBC. Otóż rasizm, ksenofobia i chuligaństwo rzeczywiście pojawiły się podczas Euro 2012 na stadionach i wokół nich - za sprawą kibiców rosyjskich, chorwackich, niemieckich, angielskich i... szwedzkich (te dwie ostatnie grupy to tylko "zwykła" chuliganerka w Kijowie, bez podtekstów). Ja nie mam zamiaru z tego wyciągać daleko idących wniosków, ale warto zwrócić uwagę, że jeśli nie liczyć Rosjan (na których punkcie wielu, ale nie tych zwykłych Polaków, dostało prawdziwej histerii przed i w trakcie Euro 2012, o czym poniżej), to o wybrykach chuliganów z tych krajów znaleźliśmy w mediach najwyżej wzmianki. Jakże kontrastuje to z szarą codziennością, w której, jeśli się weźmie gazetę do ręki w czasie sezonu ligowego, nie ma większego zagrożenia dla Polski i świata niż nadwiślański, jak to się teraz mówi, "kibol".
Dowiedzieliśmy się również, że największą histerię na punkcie Rosjan przejawiają nie zwykli Polacy, lecz elity kraju. To tzw. mainstreamowe media i politycy obozu władzy najbardziej podkręcały atmosferę przed meczem z Rosją. Niepokoiło ich stacjonowanie rosyjskiej ekipy w pobliżu Pałacu Prezydenckiego, wypuszczali okładki ze Smudą upozowanym na Piłsudskiego (przy okazji: co za absurd! Przecież to Dyzma, a nie Piłsudski), zwrot "marsz Rosjan przez Warszawę" był odmieniany przez wszystkie przypadki. Elity z drugiej strony politycznej barykady, choć raczej te, nazwijmy je, medialne, a nie politycy, rysowały z kolei obraz wyjątkowo perfidnej i rozbudowanej czekistowskiej rozgrywki wokół Euro 2012, w której mieścił się triumf rosyjskiej "sbornej", przeczołgiwanie symboliczne Polaków na ulicach Warszawy za pomocą sierpów i młotów, prowokacja wobec Polaków, która potem zostanie medialnie "rozprowadzona" po świecie tak, jak Smoleńsk, na koniec może nawet zamachy bombowe, jak nie w Polsce to na Ukrainie. Czego tam nie było! A potem było, jak było. Doszło do banalnej w gruncie rzeczy "ustawki" między chuliganami z Polski i Rosji, niedługo potem i Polska, i Rosja odpadły z turnieju, ani Putin ani tym bardziej Tusk nic nie mogli na to poradzić. Zamiast perfidnych czekistowskich rozgrywek w Rosji doszło do eksplozji frustracji i kompleksów (zdziwiłem się, jak bardzo podobnych do polskich), jakiś rosyjski piłkarz dostał w zęby w Bristolu od rosyjskiego polityka z drugiego szeregu. Znowu banał. I kolejny dowód, że sport i polityka to nie to samo. Oraz na to, że mamy dość skrzywiony obraz wszechmocnej jednolitej Rosji z potężnym na skalę światową czekistowskim carem na czele.
Wracając do początku rozważań, dowiedzieliśmy się też, że mamy pewien mały problem z rasizmem i ksenofobią, ale nie tam, gdzie go wskazywano. Powiedzmy wprost - największy wstyd i obciach przynieśli Polsce podstarzali "gwiazdorzy" - F. i W. Ten sam W., którym w 2011 roku zachwycał się Adam Michnik, że jest twarzą Polski uśmiechniętej i otwartej. Ten ich "żart" z Ukrainek był prawdziwym, jak to mówią Amerykanie, blockbusterem. Miał potężne medialne przebicie i na Wschód, i na Zachód. Ukraińców szczerze uraził, a na tzw. Zachodzie dał nadzieję słabnącym szeregom fanów reportażu BBC "Stadiony nienawiści", że może jednak mówi prawdę. Zwłaszcza, że jeden z "gwiazdorów", jak wiadomo, był konferansjerem na Stadionie Narodowym podczas Euro 2012.
Szczęśliwie, wyjątkowo reakcja była szybka i program zdjęto z anteny, ale co dalej z karierą tych ludzi? Oczywiście, są śmieszne próby zrzucenia wszystkiego jak zwykle na PiS i jego elektorat, że niby to była nań satyra. Ale tym razem jakoś nie działają. Pewnie dlatego, że nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości. Zatrudnianie Ukrainek jako pomoce domowe i tego rodzaju "żarty" z nich to domena "warszawki".
Kolejna korzyść z Euro 2012 - nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie padł ostatecznie podejrzany mit o BBC jako wzorcu rzetelnego dziennikarstwa. Można teraz natomiast z rozbawieniem obserwować, jak trener Anglików Roy Hodgson (który, chyba niezbyt rozgarnięty intelektualnie, na początku turnieju mówił jak mu BBC zagrało, gdy odwiedzał Auschwitz) oskarża BBC, że odstraszyła kibiców angielskich od przyjazdu na Euro 2012 i zawodnicy nie mieli dobrego dopingu i wsparcia. A trenerowi wtóruje angielska federacja piłkarska, zapowiada pozew. Naprawdę zabawne.
Dobrze też, że Polacy poznali nieco Europę. W osobach kibiców i ekip (oglądanych z bliska) zobaczyli prawdziwą Europę, a nie tę wykreowaną przez brukselsko-berlińską symulakrę i jej odnogi. I co zobaczyli? Że Europejczycy epatują swoimi flagami i symbolami narodowymi, a wielu nawet epatuje swoją religijnością. Kibice hiszpańscy w Gdańsku lubili się zabawić, ale też nie stronili od Mszy świętych. Co tam kibice, piłkarze hiszpańscy, a więc wielkie gwiazdy, królowie życia, którym niczego nie brakuje, przed meczami przywożeni byli (na ich prośbę) na nabożeństwa w Bazylice Mariackiej. Trener Włochów w akcie dziękczynienia o trzeciej w nocy wyruszył z Wieliczki ze współpracownikami w 21-kilometrową pielgrzymkę do klasztoru kamedułów (bo to zakon pochodzący z Włoch - mamy więc, proszę państwa, połączenie katolickiej dewocji z nacjonalizmem!). Portugalska drużyna gra w koszulkach z krzyżem. O nacjonalistyczno-pijackich wybrykach Irlandczyków nawet nie ma co wspominać. Czy jakiś irlandzki odpowiednik naszych "postępowych" artystów nakręci film albo zrobi sztukę teatralną o rodakach w Polsce, za których się wstydzi? I o tym, że nie może znieść dłużej tego irlandzkiego cierpiętnictwa (wyrażonego w pamiętnym odśpiewaniu smutnej patriotycznej pieśni przy okazji porażki z Hiszpanią)? Wreszcie, nawet w postępowej Skandynawii nie wszystko jest tak jak trzeba - jak to możliwe, że wciąż używają flag z krzyżem?
Na tym tle, tym bardziej idiotycznie wyglądają najnowsze wygłupy antykrzyżowe Ruchu Palikota. Nic dziwnego, że w sondażach mają już tylko 3 proc. poparcia. Trudniej też będzie mówić, że Polacy powinni wyrzec się polskości, skoro tak im się spodobało jej nieskrępowane manifestowanie podczas Euro 2012.
Dla mnie natomiast, o czym pisałem w poprzednim tekście, największym odkryciem było to, że w gruncie rzeczy nie tak trudno było zorganizować taką imprezę i nie trzeba było się aż tak spinać. Polska, a nawet Ukraina, samą swoją "substancją" (a więc nie dzięki politykom) osiągnęły pewien minimalny standard cywilizacyjny i ekonomiczny pozwalający bez większego trudu zorganizować tego rodzaju igrzyska. Na przykład te wszystkie dziesiątki, setki miliardów wydanych na wyrost z budżetu publicznego nie miały takiego znaczenia, jak oferta polskich i ukraińskich przedsiębiorców - od tych największych do najmniejszych.
Jeżeli więc ta impreza, która rzeczywiście kosztowała Polskę finansowo być może zbyt dużo, ma jakąś wartość istotną dla wszystkich, nawet tych zupełnie obojętnych na sport, to jest nią właśnie pewne zbliżenie Polaków do rzeczywistości i nadzieja na to, że wyzbędą się w gruncie rzeczy idiotycznych kompleksów. Kompleksów, które ciągną nas w dół i nie pozwalają rozwinąć skrzydeł. I które powodują, że na świeczniku wciąż są ludzie żerujący na tych kompleksach i je cynicznie pobudzający.
Marcin Herman |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 28 2012 08:52:26 ·
9 Komentarzy ·
94 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|