|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Nigdy nie miałem kompleksów narodowych! Adres do TVN24 |
|
|
I nic nie przesadzę, gdy powiem, że ta intensywna przepierka polskich mózgów przypomina, jak żywo złote myśli szefa politbiura Komunistycznej Partii Chin Mao Tse-tunga z najlepszego okresu radosnej twórczości, który rządził w myśl zasady:
"Konieczna jest polityka utrzymywania ludzi w stanie permanentnej głupoty"
Ale wracajmy do TVN24. Na dowód tego, jak nas teraz po Euro 2012 świat wreszcie szanuje, w tefałenie pokazują od rana do nocy grupki debilnie rozradowanych po piwku kibiców z Zachodu, którzy, stosownie poinstruowani przed wejściem na wizję, beczą do kamery nasz uproszczony stosownie do euro-standardów, nowy hymn narodowy:
"Polskaaaaaaa!!! Białoczerwoni! Polskaaaaaaa!!! Białoczerwoni!"
czym mają dać wyraz, że Polska została nareszcie przyjęta w poczet krajów o kulturze wysokiej.
Do studia TVN24 zapraszani są cięgiem nowofalowi eksperci i uczeni, którzy wyjaśniają tłumokom radiomaryjnego ciemnogrodu jak wielką jest Polska po Euro 2012. Pośród nich prym wiodą takie tęgie głowy, jak Jan Krzysztof Bielecki i profesor Nałęcz, a w sytuacjach krytycznych dopraszany jest prezydent Wałęsa. Lecz, zaprasza się również światłych celebrytów, polityków i działaczy, pośród których wyróżniają się tak mądrzy sztabowcy, jak Kora Jackowska, posłanka Kidawa-Błońska i Zdzisław Kręcina.
Czołowym hasłem spin doktorów Platformy jest debilny slogan, że "Dopiero Euro 2012 sprawiło, że Polacy potrafią się współnie bawić".
Otóż chciałbym tym wszystkim, przepraszam za wyrażenie kretynom przypomnieć, że Polacy, chyba jak nikt inny w świecie, od zawsze się ze sobą znakomicie bawili, wzbudzając zazdrość przybyszów z Zachodu, a na dowód tego, że wiem, o czym mówię zacytuję teraz fragment z mojej książki pt. "Epopeja helskiej balangi - GRUPA", w której opisałem jak wspaniale bawiliśmy się wspólnie z przyjaciółmi przez całe lata na Półwyspie Helskim, cytuję:
Przez ostatnich kilka dekad
po dzień dzisiejszy rok rocznie, bez wyjątku
miałem przyjemność przeżywać w Jastarni
niezapomniane chwile apokaliptycznej balangi
celebrowanej z pietyzmem
w znanych nie tylko na Półwyspie Helskim kultowych świątyniach rozrywki
gdzie starannie dobrany kwiat pełnokrwistych polskich birbantów
nie bacząc na bieg historii
oddawał się bez reszty
wyzwolonej i nigdy nie ustającej zabawie nie znającej jutra
A cóż to były za bale!
Okraszane perłami sztuki oratorskiej największych polskich artystów
na których przy ciepłej wódeczce, tatarze i śledziu w śmietanie
bawił się kwiat rozrywkowych elit
swoisty konglomerat gwiazd teatru i filmu
świata nauki
nestorów wszelkich sztuk
oraz różnego autoramentu niebieskich ptaków
i bombastycznych krezusów ówczesnego świata polskiej finansjery
Bawiliśmy się hucznie, acz nad wyraz wytwornie
frywolnie, lecz niezwykle szarmancko
szaleńczo, ale nigdy bezmyślnie
zawsze zaś ze wszech miar elegancko
i jak na tamte czasy wręcz nieprzystojnie wykwintnie
Wówczas na szarej mapie Polski jaśniało ożywczym blaskiem
kilka bajecznych oaz prawdziwie "wielkiego świata"
owych magicznych miejsc
gdzie towarzyska śmietanka ludzi z natury szykownych
przybyłych nierzadko z Paryża, Londynu i Nowego Jorku
żyła w zadziwiającej harmonii z kawiarnianym kubłem i szmatą
a ludziom wielce bywałym klucz od klozetu dawano za kaucją
a oni po wielkopańsku
pozwalali sobie na gest poufałej zażyłości
z ubraną w typowy dla tamtych czasów czepek i fartuszek
dorabiającą na wakacjach "kelnerką"
która promieniowała częstokroć, dystynkcją, klasą, i obyciem
o jakich aż wstyd powiedzieć
większość "ambasadorów" naszych obecnych "elit" może jedynie śnić
Bo to nie były jakieś prostackie festyny na świeżym powietrzu
czy strefy kibica (dodane w ostatniej chwili)
lecz wyrafinowane w swym brzmieniu symfonie
"bałtyckiego snu nocy letniej"
Wszystko to żyło w zadziwiającej symbiozie
ludzi z nazwiskami, ludzi z fantazją i ludzi z pieniędzmi
których na przekór szpetocie komuny
łączyło luzackie poczucie humoru, polot i fantazja
upodobanie wolności
i jakże znamienny dla tamtej epoki
stan sielskiej i całkowicie bezkarnej beztroski
jako że pieniędzy się wtedy na ogół nie miało
więc nikt się nie troszczył o kasę
rzucając się na oślep w wir eksplodującej szaleństwem zabawy
ludzi szczęśliwych chwilą
pachnących słońcem i morską bryzą
nie mających nic do stracenia "szczęśliwców"
nie bojących się jutra
Więc niech mi z łaski swojej "Matka Teresa z Warszawy", smętna Małgorzata Kidawa-Błońska upierdliwie nie pitoli, że nie potrafiłem się bawić, bo miałem narodowe kompleksy!
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Post scriptum:
A pani Kidawie-Błońskiej dedykuję jeszcze jeden fragment mojej książki, cytuję:
I w taki oto sposób w tamtych ponurych czasach
gdzie szczytem marzeń Polaków,
którzy, o zgrozo!, dziś królują na salonach
był romans z kaowcem domu wczasowego
prekursorzy "Grupy"
swoiści "Kolumbowie"
heroicznych zmagań o godność letniego wytchnienia
tworzyli podwaliny zupełnie nowej szkoły
wytwornej rozrywki ekskluzywnego kurortu
Krzysztof Pasierbiewicz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 01 2012 17:05:43 ·
9 Komentarzy ·
114 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|