|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Dopinanie projektu euro |
|
|
Niemcy w tym zderzeniu uzyskały to, na czym im zależało: decyzję o wspólnym europejskim nadzorze nad bankami, który sprawować będzie Europejski Bank Centralny we Frankfurcie. To pozwoli Berlinowi rozszerzyć kontrolę nad strefą euro na cały europejski system banków prywatnych. A przede wszystkim objąć monitoringiem transfery finansowe w tym systemie. Jednolity nadzór nad bankami to pierwszy i najważniejszy krok w kierunku powołania unii bankowej. Dalszych na razie nie będzie. Berlin nie ma najmniejszego zamiaru współtworzyć europejskiego funduszu gwarancyjnego dla banków ani wspólnie z innymi krajami gwarantować depozytów. Zbyt kosztowne.
Na szczycie zawarto kierunkowe porozumienie polityczne w kwestii stworzenia unii gospodarczo-monetarnej. Będzie ona oparta na czterech filarach: pełnej unii bankowej, unii fiskalnej (tj. przekazaniu kluczowych kompetencji w sferze ustalania budżetów narodowych na szczebel europejski), koordynacji polityk budżetowych krajów euro (a więc podatków, wydatków socjalnych) oraz na zapewnieniu demokratycznej legitymacji procesowi transferu suwerenności narodowej do centrum. Od euro nie ma odwrotu. Nasza zdecydowana odpowiedź na kryzys euro brzmi: głębsza integracja - tak należałoby odczytać przesłanie płynące ze szczytu. To nic nowego. "Przywódcy" zdecydowali tak, jak chciała kanclerz Angela Merkel, narody mają przyklepać. Referenda mogą być aż do skutku.
W sprawie najpilniejszej, jaką jest ratowanie Hiszpanii i Włoch, szczyt zrobił niewiele, choć premierzy obu krajów czują już na plecach oddech rynków. Obiecano wprawdzie bezpośrednią pomoc hiszpańskiemu sektorowi bankowemu z EFSF i EMS (bez obciążania Hiszpanii długiem z tego tytułu) oraz Włochom - finansowanie z tego samego źródła interwencyjnego skupu obligacji, jednak nawet laik zdaje sobie sprawę, że te 500 mld euro to za mało, aby przez dłuższy czas utrzymywać na kroplówce dwa tak wielkie kraje. Tym bardziej że w kolejce stoją inni pacjenci. Co więcej - pomoc obwarowana będzie "twardymi warunkami", których na szczycie nie sprecyzowano, podobnie jak terminu udzielenia wsparcia.
To, co jest eurostrefie potrzebne najbardziej, to wzrost gospodarczy i oddłużenie, a więc transfery finansowe z Niemiec (które ciągną najwięcej korzyści z euro) na inwestycje prorozwojowe w krajach południa oraz wspólna odpowiedzialność eurostrefy za długi, w której Berlin powinien partycypować (euroobligacje). Tymczasem tak się złożyło, że akurat te dwie sprawy zostały na szczycie potraktowane w sposób zdawkowy. Rzucono na stół na odczepnego 120 mld euro tzw. niewykorzystanych środków ze starego budżetu UE z przeznaczeniem na bliżej niesprecyzowane "inwestycje transgraniczne". Ale to kropla w morzu. To samo dotyczy mitycznych środków EBI zaoferowanych na inwestycje, które pod ręką brukselskich urzędników rozrosły się na potrzeby propagandy z 10 mld euro do ponad 100 mld euro.
Co ciekawe, dyskusja nad projektem wspólnotowego budżetu UE na lata 2014-2020, który powinien pokazać rzeczywiste transfery finansowe z centrum do krajów peryferyjnych, odłożona została do końca roku. W Brukseli nie dzieje się nic bez woli Berlina. A ten woli poczekać, aż kryzys rzuci na kolana kolejnych dłużników.
Małgorzata Goss |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 02 2012 12:55:06 ·
9 Komentarzy ·
99 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|