|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Śląscy separatyści rozpoczęli nową kampanię propagandową. |
|
|
Smutnej zabawy z lekceważeniem i pomniejszaniem znaczenia polskości i polskiej historii przez śląskich separatystów ciąg dalszy. Oto jak poinformowali nas Czytelnicy (za informację serdecznie dziękujemy!), na Śląsku trwa akcja propagandowa mająca na celu namówienie mieszkańców regionu do wywieszania flag śląskich. W wersji miękkiej - obok polskich. W wersji twardej - zamiast. Dlaczego? Bo jak przekonują organizatorzy tej bulwersującej inicjatywy, "Ślązacy nie mają czego świętować!".
Na stronie przedstawiającej się jako Mysłowicki Portal Mieszkańców czytamy:
Obchodzone co roku w maju Święto Konstytucji 3 Maja, jest obok Święta Niepodległości największym polskim świętem państwowym. Oba są uroczyście obchodzone w całym kraju, są powodem do okazywania narodowej dumy i radości z historycznych wydarzeń, których te święta są pamiątką. Oba święta nie maja jednak bezpośredniego związku ze Śląskiem. Uchwalona 3 maja 1791 roku konstytucja, druga w świecie po amerykańskiej, pierwsza w Europie, jest wielkim wydarzeniem dla Polski i Litwy, może też Białorusi i Ukrainy. Dla Śląska jednak, leżącego wówczas poza granicami Polski, nie. Co więc świętować mają Ślązacy?
Pada propozycja - wejście Śląska do Unii Europejskiej. Tak tak Śląska a nie Polski:
- Jo wywjeszőm dycki fana na 1 maja, bo je to roczńica wlyźćo Ślőnska do Uńije - mówi Peter Langer z Mysłowic, który angażuje się w promowanie śląskości. Zachęca wszystkich Ślązaków do wywieszania w święta państwowe flag narodowych... śląskich.
Problem w tym, że ta duma idzie w parze z negacją polskości Śląska, za którą zginęło i walczyło tak wielu polskich patriotów. Co więcej, jak świadczą wypowiedzi szefa separatystycznego Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika, towarzyszy temu pogarda dla Polski, poniżanie jej dorobku.
Warto przypomnieć o czym media milczą w sprawie RAŚ.
Śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej
te słowa z raportu PiS o stanie państwa spowodowały medialną lawinę. Rzecznik rządu Paweł Graś (PO) sięga po mocne słowa:
- PiS " w ohydny sposób dzieli Polaków na lepszych i gorszych - uważa Graś.
Warto więc w tym kontekście przypomnieć tekst z "Gazety Wyborczej",o który Monika Olejnik nie pytała ani Grasia ani kogokolwiek innego. Nikt nie pytał. Szkoda, bo może stwierdzenia lidera separatystycznego Ruchu Autonomii Śląska, że służba w zbrodniczym nazistowskim wojsku i w polskiej armii to właściwie to samo, kazałyby spojrzeć na cały ten niepokojący ruch nieco inaczej. Nasz opis tych wystąpień Jerzego Gorzelika opublikowaliśmy 24 lutego 2011 roku.
Z rosnącym niepokojem śledzimy coraz większą agresję i słowa pogardy jakie wobec Polski, obecnej i przedwojennej, pojawiają się w wypowiedziach przedstawicieli Ruchu Autonomii Śląska, organizacji dążącej oficjalnie do niejasnej autonomii Śląska, a w praktyce do izolacji tego regionu od Rzeczpospolitej.
Jednak to co w wywiadzie (utrzymanym przez dziennikarzy w ciepłym, przyjaznym, pełnym zrozumienia tonie) dla "Gazety Wyborczej" opowiada Jerzy Gorzelik, szef RAŚ, budzi prawdziwy niepokój.
Tym bardziej, że RAŚ jest koalicjantem Platformy Obywatelskiej na Śląsku, współrządzi województwem, ma wielki wpływ na lokalną politykę kulturalną i historyczną. I odnosi sukcesy, nie napotykając w PO na żaden opór wobec swoich quasi (???) separatystycznych celów. Za sprawą RAŚ właśnie Stadion Narodowy będzie miał nie tradycyjne biało-czerwone barwy, ale żółto-niebieskie. By zadowolić koalicjanta samorząd lekką ręką wydał 58 tysięcy złotych na wymianę krzesełek. A to tylko autonomistów rozzuchwala. Wywiad w "GW" (dodatek "Duży Format"), jest na to kolejnym dowodem. Lider RAŚ nie poprzestaje bowiem na dystansie do Polski i atakuje podstawowe kody kulturowo-historyczne Polaków.
Gorzelik stwierdza, że "nie sądzi" by poszedł do powstania listopadowego. Bo car Mikołaj I był legalnym królem Polski. Powstanie styczniowe to dla Gorzelika z kolei awantura, która doprowadziła do nieszczęść. Natomiast Powstania Śląskie o przyłączenie do Polski części tego regionu po I Wojnie Światowej, krwawo wywalczone, to da Gorzelika... nieszczęście. Co więc robiłby w tym czasie?
- Pewnie należałbym do całkiem wówczas sporej grupy, która domagała się utworzenia wolnej Republiki Górnośląskiej. To wydawało się wówczas jedyną możliwością uniknięcia bolesnego podziału Śląska. W 1922 roku polsko-niemiecka granica podzieliła przecież śląskie rodziny. (...)
- Gdyby powstał, może nie doszłoby do wojny domowej, jaką było III powstanie śląskie - Ślązacy wtedy strzelali do siebie w imię interesów Warszawy i Berlina. Choć i jedni, i drudzy zapewne wierzyli, że robią to dla Górnego Śląska.
Powtórzmy - walka o granice Rzeczypospolitej to dla Gorzelika "wojna domowa". A Polska czy Niemcy - nie ma dla niego żadnej różnicy. Wojciech Korfanty, błagający Ślązaków by pozostali wierni wierze chrześcijańskiej i Polsce, przewraca się w grobie.
Ale to nie koniec rewelacji Gorzelika, który pozwala sobie nawet na specyficzny żart:
- Tyle razy już słyszałem te lamenty o odrywaniu Śląska od Polski, że dla przekory mam ochotę odpowiedzieć: tak, będziemy do tego dążyć. Ale poważnie: jesteśmy za autonomią Śląska w ramach państwa polskiego.
Specyficzny i mało chyba śmieszny żart. A deklaracja poważna wygląda jak mądrość etapu. Z czasem cel może się zmienić.
Gorzelik podtrzymuje też swoje słowa (cytat za brytyjskim politykiem), że oddać Polsce Śląsk to jak dać małpie zegarek, a (to już jego odpowiedź) małpa, czyli Polska, ten zegarek zepsuła.
- Sięgnąłem po te ostre słowa, by nazwać haniebną politykę, jaką przez kilkadziesiąt lat prowadzono wobec Górnego Śląska.
A teraz dochodzimy do kto wie czy nie największego skandalu tego wywiadu. Zrównania służby w wojsku polskim ze służbą w armii niemieckich Nazistów. Zdaniem Gorzelika służba w nazistowskim wojsku nie jest powodem do wstydu:
- Nie, bo podczas wojny do wojska szło się z przymusu, zarówno polskiego jak, i niemieckiego. A żołnierz na froncie nie walczy za idee, tylko za kolegów, a przede wszystkim, by przeżyć.
- Tak, to prawda - do wojska niemieckiego brano z przymusu. Ale wyprowadzać stąd wniosek, że polska armia była tym samym co zbrodnicza nazistowska? Służba w jednej i drugiej tym samym? Słowa nieprawdopodobne. Ale padają.
A czym jest Polska dla Gorzelika? Abstrakcją.
- Polski świat to w dużym stopniu świat abstrakcyjnych symboli. Dla wielu z nas natomiast liczy się przede wszystkim szczególne miejsce, w którym żyjemy, i związane z nim doświadczenia.
(...) Mnie osobiście najbliżej jest do Pragi.
Właściwie w każdym akapicie Gorzelik polskość odrzuca, obraża, wyszydza. Np. walka o niepodległość pod zaborami to dla niego ledwie starcie toczone przez garstkę ludzi. A Warszawa i Rzeczypospolita jawią się w jego słowach wyłącznie jako sprawcy zła i nieszczęść Śląska.
I pomyśleć, że takiego właśnie koalicjanta wybrała sobie partia rządząca dziś niepodzielnie Polską. Za kilka stanowisk dla śląskich działaczy PO płacimy dziś dużą cenę zgody na wyszydzanie polskiej kultury, historii, wysiłku zbrojnego, polityki. Zgody na zabawy separatystyczne. Jeśli to szaleństwo nie zostanie zaś zatrzymane, w przyszłości cena może być potężna.
wPolityce.pl
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 21 2011 09:14:48 ·
9 Komentarzy ·
293 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|