|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Ile naprawdę zarabiają Polacy |
|
|
A media ogłaszają, że tak dobrze nie było nigdy. Według statystyk nasze zarobki od roku 2007 szybko gonią zarobki zachodnioeuropejskie. Coraz więcej Polaków dołącza do grupy najbogatszych. "Dziennik Gazeta Prawna" przepytał urzędy skarbowe i ustalił, że prawie 14 tys. podatników to milionerzy. Polski Krezus, który osiągnął w zeszłym roku dochód 56,6 mln zł, mieszka w województwie mazowieckim i pracuje na etacie.
Rozwarstwienie coraz większe
Entuzjazm jednak ulatuje, gdy przyjrzymy się innym danym pochodzącym z tych samych urzędów skarbowych. W Polsce podatek dochodowy płaci blisko 25 milionów obywateli. Ale jedynie niespełna 2 proc. stanowią ci, którzy weszli w próg podatkowy 32 proc. Oznacza to, że zarabiają ponad 85,5 tys. rocznie. Brutto - rzecz jasna. I to od nich pochodzi jedna trzecia dochodów z PIT. - Jesteśmy już społeczeństwem bardzo rozwarstwionym. Pod tym względem osiągamy poziom Stanów Zjednoczonych - zauważa ekonomista prof. Ryszard Bugaj.
Wynagrodzenia coraz bardziej różnicują Polaków. Gdy wczytamy się w szczegółowe dane GUS, możemy odkryć, że w ubiegłym roku górnik zarabiał średnio 6,4 tys. zł, pracownik zatrudniony na budowie prawie 4 tys., ale już osoba zatrudniona w tzw. działalności wspierającej - w tej grupie mieszczą się m.in. firmy sprzątające i ochroniarskie - otrzymywała przeciętne wynagrodzenie w wysokości 2,3 tys. zł brutto.
Nie mniejsze zróżnicowanie powstało między regionami Polski. Na najbogatszym Śląsku średnie zarobki wahają się w granicach ok. 4,4 tys. zł. W najuboższym warmińsko-mazurskim przeciętna płaca to 3 tys. zł. Różnica wynosi więc prawie tyle, co najniższa krajowa pensja. Między górnikiem z Katowic a robotnikiem rolnym z warmińskiej wsi otwiera się finansowa przepaść. Eksperci są zaś zdania, że nadciągające spowolnienie gospodarcze jeszcze ją pogłębi. Najbardziej przedsiębiorczy będą bowiem migrować do "zagłębi bogactwa", pozostawiając za sobą strukturalną biedę.
Tych tendencji nie widać jednak w publikowanych przez GUS comiesięcznych statystykach. Urząd wylicza średnią krajową płacę na podstawie danych z sektora przedsiębiorstw - obecnie wynosi ona ok. 3,7 tys. zł brutto. Kwota ta jest istotna, bo w wielu ustawach wykorzystywana jest jako podstawa do przyznawania i naliczania świadczeń socjalnych. - Problem polega na tym, że w GUS nadal pokutuje teza, że prawie każdy zatrudniony ma etat. Tak już jednak nie jest. - zwraca uwagę prof. Bugaj.
Kiedy pracownik traci etat, statystyka traci go z oczu. GUS od lat bada bowiem jedynie płace osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Tymczasem w ostatnich latach zwiększyła się liczba osób zatrudnionych na tzw. kontraktach śmieciowych - czyli umowach zlecenia i umowach o dzieło - a także decydujących się na samozatrudnienie. Ich statystyki nie obejmują.
Biznes po polsku
Osoby decydujące się na samozatrudnienie, to - wbrew propagandzie o spontanicznie rodzącej się przedsiębiorczości - najczęściej osoby zakładające własne firmy nie z wyboru, lecz z konieczności. Pracują na granicy opłacalności, bo nie mogą znaleźć etatowej pracy. "Biznesmenami" stali się nawet ochroniarze i panie sprzątające. Nie udzielają sobie urlopów, bo ich na to nie stać. Oszczędzają na ubezpieczeniu. Żyją na granicy ubóstwa.
Ale i tak nie są w najgorszej sytuacji. Wiele osób po utracie etatu kończy w szarej strefie. Za swoją pracę żądają pieniędzy do ręki. - Oni tak tańczą, jak im orkiestra zagra i nie ma co się dziwić - przyznaje prof. Bugaj.
A przecież ogłaszany poziom bezrobocia także zależy od przyjętej metody jego liczenia. Oprócz danych wynikających ze statystyk urzędów pracy, mamy też bezrobocie rzeczywiste. Co ciekawe, to "zarejestrowane" jest często wyższe od rzeczywistego. W rejestrach urzędów pracy liczną grupę stanowią ludzie zarabiający w szarej strefie, którym rejestracja pozwala na zachowanie ubezpieczenia zdrowotnego.
Jednak z drugiej strony prof. Bugaj zwraca uwagę, że wiele osób pozostających faktycznie bez pracy w urzędach się nie rejestruje: - To głównie kobiety, które przy mężach mają ubezpieczenie zdrowotne. Nie mają interesu, by co miesiąc stawiać się w urzędzie. Drugą grupę stanowią ludzie młodzi. Oni z kolei boją się łatki bezrobotnego przy staraniach o pracę. Bezrobotny w oczach potencjalnego pracodawcy uchodzić może bowiem za nieudacznika.
Bo to nie są pracownicy
Mimo takiej rozmaitości sposobów zarobkowania, badania przeciętnego wynagrodzenia nadal opierają się na danych dotyczących "etatowców", i to przede wszystkich tych zatrudnionych w większych firmach. - Comiesięczne badania nie są prowadzone w mikro-przedsiębiorstwach, ponieważ stanowiłoby to dla nich zbyt duże obciążenie. - przyznaje Ewa Bolesławska z GUS. Zarobki pracowników zatrudnionych w najmniejszych firmach brane są pod uwagę jedynie w raportach kwartalnych i rocznych.
W statystykach nie są natomiast w ogóle uwzględniane zarobki właścicieli firm. Nawet tych jednoosobowych. - Należy podkreślić, iż właściciele firm nie osiągają wynagrodzeń z tytułu umowy o pracę, lecz osiągają zysk lub stratę z prowadzonej działalności gospodarczej. W związku z czym ich dochody nie są brane do wyliczenia przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń. - wyjaśnia Bolesławska.
Statystykom GUS umykają też tzw. kontrakty śmieciowe, czyli umowy zlecenia oraz umowy o dzieło. Kilka tygodni temu przeciw metodom wyliczania średniej pensji krajowej zaprotestowali Młodzi Socjaliści. Na jednej z warszawskich ulic ulicy młoda aktywistka stanęła obok tekturowej atrapy Jana Kulczyka z transparentem: "Średnio z Kulczykiem powodzi nam się świetnie".
- Większość z nas zarabia mocno poniżej średniej, co często nie wystarcza na podstawowe potrzeby. Nie jesteśmy niezaradnymi, źle wykształconymi, czy pechowymi jednostkami, które pogubiły się po drodze do Polski powszechnego dobrobytu. Jesteśmy milionami Polaków "poniżej średniej". - argumentują Młodzi Socjaliści.
Mediana potrzebna od zaraz
GUS broni się przed zarzutami, że stosowane przez niego metody badawcze dawno się zdezaktualizowały: - Z ok. 14 mln osób pracujących ponad siedemdziesiąt procent stanowią osoby zatrudnione na podstawie stosunku pracy. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto dotyczy tych osób. Tylko około dziesięć procent to właściciele i współwłaściciele firm, wieloosobowych lub jednoosobowych, oraz zatrudnieni na kontraktach. - tłumaczy Ewa Bolesławska.
Prof. Ryszard Bugaj zwraca jednak uwagę, że prawdziwą kondycję finansową Polaków lepiej uchwyciłaby mediana. Badanie tą metodą polega na odrzuceniu wynagrodzeń najwyższych i najniższych. W ten sposób można byłoby poznać realne dochody przeciętnego Polaka
Ile wynosiłby przeciętny zarobek wyliczony jako mediana, niestety nie wiemy. I bez tego widać jednak, że dystans między milionerami i najuboższymi niebezpiecznie się powiększa. Tam zaś, gdzie powinna pojawić się klasa średnia, coraz bardziej pusto.
Zanim więc zachwycimy się rosnącym polskim bogactwem, warto sobie uświadomić, że w dużym stopniu zależy ono od sposobu liczenia. A nim wpadniemy w zachwyt widząc dane o dynamicznie rosnących w Polsce pensjach, warto je porównać z wynagrodzeniami w innych państwach europejskich. Średnie polskie wynagrodzenie to obecnie ok. 755 euro. Tymczasem Anglicy zarabiają miesięcznie ok. 2,6 tys. euro, zaś Niemcy - ok. 3,2 tys. euro.
Agnieszka Rybak
publicystka "Rzeczpospolitej"
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia sierpnia 26 2012 10:59:49 ·
9 Komentarzy ·
111 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|