Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Łzy Tuska
Najważniejsze komponenty tej formułki są proste - wskazanie wroga, przestraszenie wyborcy oraz odcięcie kwestii Smoleńska od problemu państwa. Wszystko to zaś podlane odpowiednią dozą kłamstw. Pojawiło się jednak ponure novum. Dziś wiemy, że głównym wrogiem publicznym nie jest PiS czy kibole, ale syn i wnuk Anny Walentynowicz wraz z resztą rodzin ofiar tragedii z 10 kwietnia.

Strategia obrony

Fakt, że ciało Anny Walentynowicz nie zostało pochowane we właściwym grobie, wywołał powszechne oburzenie. Nawet dziennikarze największych mediów zaczęli wyrażać głośno swoje niezadowolenie. Przez chwilę zewsząd rozlegały się krzyki o standardy, padały słowa o ostatecznej kompromitacji. W tej sytuacji pozostawało tylko pytanie o strategię neutralizacji, jakiej użyje Platforma, aby odwrócić niekorzystne dla siebie emocje.

I dostaliśmy w czwartkowym przemówieniu Tuska jak na tacy odpowiednią narrację. Jakie kłamstwa ją podparły? Najbardziej uderzającym fałszem było chyba stwierdzenie premiera o tym, że nikt ze strony rządowej nie usiłował wykorzystać Smoleńska do celów politycznych - wystarczy tu przypomnieć słynne SMS-owe instrukcje o winie pilotów, jakie dostawali kilka godzin po tragedii posłowie PO, oraz o lansowanych kłamstwach o naciskach gen. Andrzeja Błasika.

Równie absurdalnie brzmi stwierdzenie premiera, że ze względu na dobro rodzin nikt nie zadał pytania, kto był odpowiedzialny za organizację lotu i jego ochronę. Warto przypomnieć, że to pytanie padło i dostaliśmy ze strony Najwyższej Izby Kontroli odpowiedź. Tą osobą był Tomasz Arabski. Jak też błyskawicznie wychwycono, wyjątkowo kuriozalne były stwierdzenia prokuratora Andrzeja Seremeta o tym, że rodzina Anny Walentynowicz pomyliła się przy identyfikacji zwłok. Znaczyłoby to, że rodziny Walentynowicz i Walewskiej-Przyjałkowskiej pomyliły się symultanicznie i krzyżowo.

Retoryka kłamstw

Tylko że kłamstwa, i to wyjątkowo ostentacyjne, Tuska i jego obozu nie są niczym nowym. Zaskakujący jest jednak sposób kolejnego otwarcia pól konfliktu i napiętnowania kozła ofiarnego. Warto zwrócić uwagę, że charakterystyczną cechą propagandowej retoryki Tuska był bowiem cały szereg pozornych sprzeczności. Tak więc w ciągu jednego przemówienia słyszeliśmy "przepraszam, były pomyłki", ale i potwierdzenie, że państwo zdało egzamin. Z jednej strony ekshumacje to PiS-owska hucpa (Niesiołowski), a rodziny nie mają podstaw, by mieć do czegokolwiek pretensje, z drugiej - biedne państwo w swoim profesjonalizmie musi dokonać ekshumacji z powodu błędów rodzin.

Te sprzeczności były oczywiście pozorne. Chodziło o wykorzystanie jak największej liczby kanałów informacji i jak najszerszego spektrum emocji, aby napiętnować kozła ofiarnego wśród jak największej grupy obywateli. Wśród tych, którzy dadzą się nabrać na skrajną agresję Niesiołowskiego czy Palikota, a jednocześnie tych, którzy potrzebują języka trochę subtelniejszego i mniej mijającego się z rzeczywistością. Ktoś lubi Sławomira Sierakowskiego, a do pijanego złodzieja bardziej trafi tzw. argumentacja Stefana Niesiołowskiego. Proste.

Wróg publiczny

Dlatego ciężko wierzyć w to, że oburzenie w największych mediach się utrzyma. Wśród dziennikarzy już widać zmęczenie i potrzebę powrotu w stare koleiny refleksji. Zachwyt nad wyjątkowo emocjonalnym i niemerytorycznym przemówieniem Tuska, ogłaszanie jego zwycięstwa przed przemową Kaczyńskiego to jedne z symptomów łaknienia powrotu na utarte ścieżki. Tak samo jak stały już pobyt Niesiołowskiego w TVN-ie czy kuriozalne wypowiedzi Moniki Olejnik.

Na jedną rzecz warto jednak zwrócić uwagę. Uczynienie z rodzin głównego kozła ofiarnego jest kolejną degeneracją obozu rządzącego i mediów, które to podchwycą. Wrogiem stają się osoby prywatne, zwykli obywatele. Oczywiście wcześniej już obrażano rodziny ofiar. Jednak było to niejako przy okazji. Dziś stały się one głównym wrogiem publicznym. Czegoś takiego w III RP jeszcze nie było.

Oczywiście, aby ten mechanizm się udał, należy odpowiednio "sprywatyzować" Smoleńsk, sprowadzić go do emocji i personalnych gierek. Tak więc Smoleńsk, co jasno przebijało z przemówienia Tuska, nie jest problemem państwa ani nawet tworzącej go wspólnoty. Jest problemem tych, "którzy, wtedy tam byli", "tych, co cierpieli".

Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że z cierpienia wykluczeni zostali ci, których tam nie było, a więc właściwie wszyscy poza przedstawicielami rządu, Rosji i rodzin ofiar. W bardziej ostentacyjnej formie wyraziła to Kopacz podczas swojej konferencji, stwierdzając, że Samuel Pereira ośmiela się zadawać jej pytania tylko dlatego, "że go tam nie było". W tej nowej przestrzeni, w której państwo ani wspólnota już właściwie nie istnieją, pozostają tylko odrębni gracze. Samotne rodziny, potężne mocarstwo oraz najsilniejszy obecnie obóz polityczny. A odbiorcy zostaje wysłany jasny sygnał - po której stronie chcesz być?

Jak łzy Sawickiej

Dodatkowo Tusk zupełnie cynicznie i umiejętnie grał strachem przed Rosją. Wplątując w swoich wypowiedziach sugestie, że dążenie do ekshumacji związane jest z wiarą w zamach i, docelowo, z wojną z Rosją. No i jak obywatelu - zdaje się pytać Tusk - jesteś właśnie świadkiem prywatnej awantury - naprawdę chcesz się mieszać? Naprawdę chcesz stanąć po najsłabszej ze stron?

Dlatego też przemówienie Tuska nie miało w sobie grama merytoryki. Jak już zwraca się uwagę - występ Tuska był jak łzy Sawickiej. I miał na celu podobne odwrócenie znaczeń - z oskarżonych uczynić oskarżycieli, z pokrzywdzonych tych, którzy krzywdzą. Osiągnięto to czystym populizmem, pomijaniem jakiegokolwiek meritum w celu epatowania emocjami, kłamstwami. W tym zakresie przemówienie Tuska było po prostu faszystowskie. Było płaczliwym zawodzeniem przemieszanym z agresywnymi atakami, służyło tylko wskazaniu wroga, którego należy usunąć, aby powrócił ład i polityka miłości.

I w tym momencie pomyłki czy kłamstwa podczas kolejnych wypowiedzi Kopacz, Seremeta, czy Gowina oraz fakt, że ich wypowiedzi były wzajemnie sprzeczne dla widza ma już nie mieć znaczenia. Liczy się tylko to, że rodziny jątrzą i judzą, że są zagrożeniem dla stabilności państwa, że ich prywata może skończyć się wojną z Rosją. Najsilniejszy bodziec - strach - został uaktywniony w wyborcy.

Sygnał wysłany, a pożyteczni idioci pokroju Waldemara Kuczyńskiego już raźnie go podchwycili i będą lansować dalej. Bachanalia czas zacząć, a ci, którym zostało jeszcze choć trochę dobrego smaku, muszą się przygotować na kolejne występy Niesiołowskiego i jego klonów przed kamerami.

Dawid Wildstein
Gazeta Polska Codziennie
 
Dodane przez prakseda dnia wrzenia 30 2012 09:45:09 · 9 Komentarzy · 83 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.