Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Dekompresja kłamstwa
Anna Walentynowicz poległa na posterunku, w drodze do Katynia, dokąd leciała, by upomnieć się o prawdę i pamięć o zamordowanych obrońcach naszej niepodległości. By zaprotestować przeciwko kłamstwom rozgłaszanym przez 60 lat, które miały chronić morderców. Razem z Anną poległ prezydent Polski, najwyżsi dowódcy wojskowi, biskupi i wybitni politycy. A kraj zalał potop kłamstw oraz drwin i gróźb kierowany przeciwko tym, którzy w te kłamstwa ośmielili się wątpić.

Możemy sobie wyobrazić, jak cierpiała dusza Anny Walentynowicz, patrząc z góry na te bezeceństwa. Cierpiała i nic nie mogła na to poradzić. Ale czy naprawdę nie mogła?

Niezwykły zbieg okoliczności

Zdarzył się zdumiewający przypadek. W trumnach z ofiarami katastrofy doszło do zamiany dwóch ciał. Jednym z nich były szczątki Anny Walentynowicz. Niezgodności w dokumentacji pozwoliły uzasadnić wniosek o ekshumację. Przeprowadzone badania ze 100-proc. pewnością potwierdziły zamianę ciał. Po raz drugi odbyły się pochówki, które zorganizowano z należnymi honorami. Po dwóch i pół roku doczesne szczątki ofiar spoczęły we właściwych grobach. Pozostaje tylko wyjaśnić, co lub kto zawinił: urzędnicza nieudolność, brak nadzoru czy niekompetencja, bo mam nadzieję, że jednak nie była to celowa złośliwość. Ktoś zajmie się tym dochodzeniem, lecz jego wyniki, jeśli nie dostarczą informacji o przyczynach katastrofy, nie mają istotnego znaczenia wobec procesów, które odkrycie zamiany ciał już uruchomiło.

Okazało się, nie pierwszy raz w naszej najnowszej historii, że znów tylko "oszołomy" miały rację. Karygodny i bolesny szczególnie dla rodzin, ale jednak przypadek sprawił bowiem, że jak domek z kart rozsypał się wielki gmach kłamstwa budowany ws. katastrofy smoleńskiej przez rząd od dwóch i pół roku.

Ten gmach kłamstwa runął, mimo że nie wyszły na jaw żadne nowe dokumenty i nie odkryto nowych dowodów ws. Smoleńska.

Plątanina zaprzeczeń

To sami autorzy kłamstw z 2010 r. zaczęli gwałtownie zaprzeczać swoim dotychczasowym twierdzeniom, słowom własnym i swoich kolegów.

DowiedzieliÅ›my siÄ™, że twierdzenie minister Ewy Kopacz: "CaÅ‚y teren katastrofy zostaÅ‚ przekopany na metr gÅ‚Ä™boko i przesiany" byÅ‚o kÅ‚amstwem, a tÄ™ opowieść pani minister wymyÅ›liÅ‚a, gdyż "ciaÅ‚a dostarczane do kostnicy byÅ‚y pokryte glinÄ… i ziemiÄ…". Minister Kopacz zapewniaÅ‚a nas: "Polscy patomorfolodzy wÅ‚ożyli biaÅ‚e kitle i stanÄ™li wspólnie z patologami rosyjskimi do pracy". DziÅ› okazuje siÄ™, że polscy patomorfolodzy, jeÅ›li w ogóle tam byli, nie zostali dopuszczeni do sekcji, lecz jedynie „pomagali przygotować ciaÅ‚a do identyfikacji".

W 2010 r. zapewniano nas o niezwykle harmonijnej współpracy ze stroną rosyjską, o wyjątkowej dokładności, staranności, pietyzmie i drobiazgowym przestrzeganiu zasad i regulaminów. Dzisiaj dowiadujemy się, że podczas prac związanych z katastrofą smoleńską i badaniem jej przyczyn panował nieopisany bałagan, w którym zamiana ciał była nieunikniona. A personel był tak przemęczony, że nie panował nad sytuacją.

Dowiedzieliśmy się też, że za zamianę ciał odpowiadają rosyjscy sanitariusze. W kostnicy sanitariuszami grzecznościowo nazywa się pracowników fizycznych bez specjalnych kwalifikacji. Rosyjscy robotnicy z kostnicy prawdopodobnie nie potrafili czytać łacińskich liter, jeśli więc członkowie polskiego rządu próbują zwalić na nich winę, znaczy to, że Rosjanie pracowali bez kontroli ze strony polskiej. Dlaczego nas okłamywano, zapewniając o nienagannej współpracy i świetnej atmosferze? Czy dlatego, by nas pocieszyć, czy raczej próbowano Polaków uśpić, by nie starali się kontrolować sytuacji?

Strach i sumienie

Należy z uwagą rozważyć wypowiedzi, które z pozoru mają charakter lapsusów, a w rzeczywistości odsłaniają stan rzeczy. Z ust premiera dowiadujemy się, że winę za błędy w dochodzeniu prawdy o katastrofie ponoszą nie ci, którzy wybrali się do Smoleńska, by uczestniczyć w śledztwie, lecz ci, którzy nie pojechali. To ważna wiadomość i wymaga logicznej analizy. Nie jest prawdą, że do śledztwa w Smoleńsku jechał kto chciał, mógł pojechać tylko ktoś, kogo upoważnił do tego polski rząd. Nie proponowano udziału w śledztwie opozycji, gdyż PiS z całą pewnością by nie odmówił. A więc "kto chciał, kto nie chciał" dotyczy tylko sfery rządu PO. W autorytarnie zarządzanej partii, jaką jest Platforma Obywatelska, nie ma takiej swobody, by podwładny mógł bezkarnie odmówić wykonania polecenia. A jednak część dworu Tuska odmówiła. Powód może być jeden: delegowani otrzymywali takie instrukcje, których wykonania odmawiali ze strachu, że się wyda, iż podjęli takie działania, lub dlatego, że na ich wykonanie nie pozwalało im sumienie. Daj Boże, żeby to drugie. Teraz Tusk nie może ich represjonować, bo wyjawią, czego od nich wymagano, ale jednocześnie pozostawienie ich bez przykładnej kary powoduje upadek budowanego na strachu autorytetu szefa rządu. Stąd pewnie przerażenie premiera.

Wojna lub prawda

Należy też wrócić do wydarzeń obecnie niekomentowanych. 10 kwietnia 2010 r. Donald Tusk przez godzinę konferował telefonicznie z Władimirem Putinem. Następnie spotkali się w Smoleńsku i by wykluczyć podsłuch, rozmawiali w specjalnie w tym celu ustawionym namiocie. Do dzisiaj nie znamy treści tych rozmów ani podjętych zobowiązań i decyzji. Premier jest urzędnikiem państwowym, a przepisy wymagają dokumentacji takich spotkań. Pytanie, czy premier dopuścił się zdrady stanu, pozostaje więc otwarte.

Po katastrofie premier w dyskusji sejmowej powiedział: "Albo będziecie mieli prawdę bez wojny, albo wojnę bez prawdy" (prawda to raport MAK-u). Gdybyśmy to my chcieli Rosję zaatakować, straszenie wojną nie miałoby sensu. Dlatego to zdanie należy odczytać: jeżeli zakwestionujecie rosyjską wersję, Rosja zaatakuje nasz kraj. Premier używa tu szantażu, czyli groźby karalnej. Publiczne oskarżenie sąsiedniego kraju o zamiar agresji jest ciężką obrazą.

Prowadźmy dalej logiczną analizę tego zdania. Dlaczego Rosja miałaby nam grozić agresją, gdy będziemy dochodzili prawdy? Jest tylko jedna sensowna odpowiedź - tylko wtedy, gdy to Rosja dokonała zamachu na prezydenta Rzeczypospolitej.

Zatem zdanie "Albo będziecie mieli prawdę bez wojny, albo wojnę bez prawdy" po logicznym rozszyfrowaniu brzmi: zamachu dokonała Rosja, lecz nie możemy tego ujawnić, bo Rosja nas zaatakuje. Taka logiczna dekompresja kłamstwa jest dla wszystkich oczywista.

Nie wiemy w tej sytuacji, jakie korzyści Donald Tusk zaproponował Władimirowi Putinowi, by Rosja zgodziła się być tak publicznie obrażana. Ja wciąż uważam, że to nie Rosja jest jedynym autorem zamachu.

Andrzej Gwiazda
Gazeta Polska Codziennie
 
Dodane przez prakseda dnia pa¼dziernika 01 2012 18:51:03 · 9 Komentarzy · 72 CzytaÅ„ · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
GratulujÄ™ strony i oczekujÄ™ aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.