Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Życie uczuciowe i towarzyskie
"Jadą ze wsi wozy aprowizacyjne, jadą na wieś wozy asenizacyjne. Na rogatce się minęły pod szlabanem, jak kareta ślubna z karawanem" - zauważył poeta w "Balu w operze" ("Dzisiaj wielki bal w Operze; sam Naczelny Archikrator dał najwyższy protektorat. Wszelka dziwka majtki pierze... - itd."). Trzecią dekadę września zdominowały dwa wydarzenia. Pierwsze - ślub panny Aleksandry Kwaśniewskiej z panem Jakubem Badachem, a drugie - wojna pani Katarzyny Figury z mężem. Pierwsze wydarzenie zdominowało trzecią dekadę września przede wszystkim za sprawą niezależnych mediów głównego nurtu, które prześcigały się w komplementach. Najdalej posunął się klakier uznający ślub panny Kwaśniewskiej nie za wydarzenie tygodnia lub miesiąca, ale całej dekady, znaczy - całego dziesięciolecia. Tej lizusowskiej recenzji wtórował jeden z weselników, poseł Ryszard Kalisz twierdząc, że Aleksander Kwaśniewski nadawałby się na każde, nawet najwyższe stanowisko w Polsce.

Podobną recenzję wystawił jeszcze przed pierwszą wojną światową starozakonny kupiec zbożowy z Działoszyc okolicznemu ziemianinowi, słynnemu jeźdźcowi, panu Deskurowi: "pan Deskur jest najlepszym jeźdźcem na świecie, a w każdym razie - w powiecie pińczowskim". Najzabawniejsze jest to, że zarówno w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego, jak i pana Deskura może to być prawda. W naszym nieszczęśliwym kraju najwyższe stanowisko może zająć każdy - o czym przekonujemy się z przykrością każdego dnia. Ale dajmy na razie spokój przykrościom, wróćmy do ślubu. Wzbudził on ogromne zainteresowanie gawiedzi tworzącej załogi niezależnych mediów głównego nurtu nie tylko ze względu na rodzinne koneksje nupturientów, ale również - ze względu na to, iż odbył się w kościele i to nie zwyczajnym, parafialnym, tylko z przytupem - w katedrze polowej Wojska Polskiego, gdzie "w imieniu Kościoła" małżeństwo potwierdził i błogosławił przewielebny ksiądz Arkadiusz Nowak - powiadają na mieście, że habitue domowy państwa Kwaśniewskich, zaś do ołtarza Bożego pannę młodą prowadził sam Aleksander Kwaśniewski.

W jego osobie mamy przykład człowieka niewierzącego, ale praktykującego - co można uznać za swego rodzaju demonstrację w momencie, gdy poseł Palikot na czele swojej dziwnie osobliwej trzódki rozpoczyna "ateistyczną ofensywę". Nietrudno się domyślić, że w ten sposób pragnie podlizać się potężnym ubeckim dynastiom, których przedstawiciele w początkach transformacji ustrojowej, kiedy światło jeszcze nie było wyraźnie oddzielone od ciemności, wykazali pewną słabość charakteru i to w skali masowej. Kiedy jednak okazało się, że aż tak żarliwe deklaracje światopoglądowe i ostentacyjne praktyki religijne nie są konieczne, nie tylko powrócili do sprośnych błędów Niebu obrzydłych, jakich nauczył ich Ojciec Narodów Józef Stalin, ale wstydząc się chwili słabości, zapłonęli tym większą nienawiścią nie tylko do "reakcyjnego kleru", nie tylko do Kościoła, ale i chrześcijaństwa.

Wpisują się w ten sposób w tendencję, jaką europejskim narodom narzucają środowiska nadające dzisiaj ton Eurokołchozowi, środowiska wrogie łacińskiej cywilizacji już to z powodu socjalistycznej ideologii, które, zwłaszcza na dłuższą metę, nie mogą tolerować obecności w życiu publicznym tak potężnego fragmentu "kultury burżuazyjnej", jaką jest chrześcijaństwo - już to z powodu żydowskiego szowinizmu - od samego początku wrogiego chrześcijaństwu, którego uniwersalizm sam przez się podważa trybalistyczne uroszczenia szowinistów do wyjątkowości we Wszechświecie. Oczywiście w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego, podobnie jak wielu uczestników uroczystości nie chodziło, jak sądzę, o demonstrację życzliwości wobec chrześcijaństwa. Była to raczej demonstracja lekceważenia, traktowania religii, jako folkloru, rodzaju "łodirydi", w które wielgie państwo czasami się bawią, oczywiście - tylko żartem. Jest to zatem raczej na swój sposób wsparcie ateistycznej ofensywy posła Palikota, prawdopodobnie mimowolne, ale czyż na tym świecie pełnym złości można być czegokolwiek absolutnie pewnym?

Przypomina to sytuację, do jakiej jeszcze za panowania dobrotliwego Franciszka Józefa doszło w Ołomuńcu. Zawakowało tam stanowisko biskupie, w związku z czym jeden z kanoników, rewerendissimus Cohn, obszedł wszystkich swoich konfratrów-kanoników, tłumacząc każdemu z osobna, iż wie, że nie ma najmniejszych szans, ale byłoby mu przyjemnie, gdyby uzyskał chociaż jeden głos, więc prosi... i tak dalej. W rezultacie, gdy przyszło do glosowania, uzyskał prawie wszystkie głosy - z wyjątkiem własnego, bo zgodnie z zasadami, sam na siebie głosować nie mógł. Wybuchł skandal, sprawa trafiła do cesarza, który, w zakłopotaniu zapytał, czy reverendissimus Cohn jest przynajmniej aby ochrzczony. Otóż właśnie! Cóż jednak z tego, że mógł być ochrzczony, skoro chrzest mógł mu się nie przyjąć? Takie rzeczy się zdarzały; mówiono na mieście, że taki właśnie casus pascudeus przytrafił się Andrzejowi Szczypiorskiemu, który w stanie wojennym, zgodnie z ówczesnym trendem na ostentacyjną pobożność, demonstrowaną zwłaszcza przez różnych filutów, pewnego dnia się ochrzcił - ale horrible dictu! - chrzest mu się nie przyjął.

Dość jednak tych teologicznych subtelności, bo pora omówić drugie wydarzenie towarzyskie w tubylczym demi-mondzie. Oto aktorka Katarzyna Figura, która akurat toczy z byłym mężem wojnę o dzieci, a pewnie i związane z tym alimenty, przyszła wypłakać się u redaktora Lisa, który - jak to redaktor Lis - nie tylko ją utulił, ale i natchnął otuchą. Ma się rozumieć - nie bezinteresownie - bo przy okazji swoim zwyczajem wykorzystał panią Figurę instrumentalnie, gwoli zaagitowania tej części obywateli naszego nieszczęśliwego kraju, która słucha się telewizji, do poparcia konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Wprawdzie pani Figura dobrze odegrała swoją rolę, płakała we właściwych momentach i w ogóle - ale chyba trochę ją przerysowała. Rzecz w tym, że już za sam pomysł odbycia tego rodzaju spowiedzi u redaktora Lisa, należały się jej tęgie kije - więc obawiam się, że znaczna część widowni dzięki temu lepiej zrozumiała przyczyny, dla których mąż pani Figury traktował ją tak surowo. Ciekawe, czy pan Jakub Badach oglądał ten program i co mu tam w duszy zagrało - bo gdyby oglądał, to pewnie by mu zagrało, nieprawdaż?

Stanisław Michalkiewicz
 
Dodane przez prakseda dnia pa¼dziernika 03 2012 08:58:40 · 9 Komentarzy · 89 CzytaÅ„ · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
GratulujÄ™ strony i oczekujÄ™ aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.