|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Kreatywna księgowość Rostowskiego |
|
|
Według założeń budżetu na 2013 r., którego pierwsze czytanie odbyło się wczoraj w Sejmie, polska gospodarka będzie się w przyszłym roku rozwijała w tempie 2,2 proc., inflacja ma wynieść 2,7 proc., konsumpcja powinno wzrosnąć o 5 proc., a wynagrodzenia o 1,9 proc. Te optymistyczne prognozy zdumiewają, zwłaszcza że tego samego dnia Główny Urząd Statystyczny podał dane za wrzesień, które nie napawają optymizmem.
Wiele parametrów przyszłorocznego budżetu dziwi, chociażby prognoza, że spożycie wzrośnie o 5 proc. Stoi to w jaskrawej sprzeczności chociażby z danymi GUS, że we wrześniu spadła sprzedaż detaliczna - o 1,3 proc. - To sygnał, że gospodarka spowalnia, a to oznacza, że będzie mniej pracy. Nie wiem więc, dlaczego w budżecie na 2013 r. znalazły się zapisy, że zwiększy się zatrudnienie albo że wynagrodzenia wzrosną o 2 proc. - powiedział "Gazecie Polskiej Codziennie" Tomasz Teluk z Instytutu Globalizacji.
W projekcie nie widać też zapowiedzianych przez premiera miliardów na inwestycje. Donald Tusk mówił o setkach miliardów złotych w perspektywie kilku lat, ale nie wyjaśnił, skąd je weźmie. Eksperci obawiają się, że znów wzrosną podatki, a także dług państwa, bo aby sfinansować zapowiedziane inwestycje, rząd będzie musiał zaciągnąć kredyty.
Podatki rzeczywiście będą większe, np. akcyza na papierosy wzrośnie o 5 proc., a VAT na niektóre artykuły (m.in. sztuka ludowa, kawa i herbata) oraz na usługi (m.in. pocztowe) wynosić będzie 23 proc. Z tego tytułu rząd spodziewa się większych dochodów podatkowych o ponad 5 proc. Krótko mówiąc, zamiast ulżyć spowalniającej gospodarce, minister finansów dokręca jej śrubę.
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że przedstawiony przez rząd budżet jest tylko prognozą, która wcale nie musi się sprawdzić. - Nie przywiązywałbym zbyt wielkiej wagi do tego, co w ustawie budżetowej zapisuje minister finansów. Jaki bowiem sens ma np. zapisywanie w niej, że konsumpcja wzrośnie, skoro od pewnego czasu ona maleje i nic nie wskazuje na to, aby w przyszłym roku miała wzrosnąć? - pyta retorycznie Sadowski. Jego zdaniem założenia budżetowe mogłyby być realne tylko w jednym wypadku: gdyby zlikwidowano absurdy gospodarcze w naszym kraju, ale rząd tego nie robi.
- Przedstawiony w Sejmie projekt budżetu to kolejny przykład kreatywnej księgowości i magicznych sztuczek - powiedział nam Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Jako przykład podał dochody z podatku CIT, a więc od przedsiębiorstw, które według ministra Rostowskiego wzrosną w przyszłym roku o 11 proc. - Jak to będzie możliwe, skoro firmy masowo bankrutują? W tym roku padnie 1000 przedsiębiorstw, a w przyszłym będzie jeszcze gorzej - zapowiada. Według Szewczaka nierealna jest też prognoza wzrostu PKB o 2,2 proc., bo w przyszłym roku grozi nam recesja.
Marek Michałowski
Gazeta Polska Codziennie |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia pa¼dziernika 24 2012 07:52:41 ·
9 Komentarzy ·
78 CzytaÅ„ ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|