Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Polska dla bogatych
Przywykłem już do tego, że spora część komentatorów polskiej sceny politycznej to nie analitycy, ale gracze. Aż nadto mamy politologów i socjologów, którzy zamiast przyglądać się procesom społecznym i ich politycznym efektom, wolą czynnie wspierać jedną ze stron (czy kogoś dziwi, że jest to z reguły strona rządowa?). Profesor Radosław Markowski ma w tej dziedzinie wielkie zasługi, wystarczy przypomnieć jego kuriozalny wywiad dla "Gazety Wyborczej" z kwietnia tego roku, kiedy to argumentował, że Jarosław Kaczyński, wyprowadzając tłum na Krakowskie Przedmieście, chce doprowadzić do przelewu krwi, a potem skrwawionymi rękoma odzyskać władzę. Warto zauważyć, że ów uczony mąż rozsławia przy tym placówki, które reprezentuje - Polską Akademię Nauk i Wyższą Szkołę Psychologii Społecznej - sprowadzając ich autorytet na raczej rzadki w świecie naukowym poziom.

Czyja będzie Polska?

Wywiad, jakiego Markowski udzielił w miniony piątek gazecie "Polska The Times" jest tak bulwersujący, że nie sposób przejść nad nim do porządku dziennego. Nie tylko dlatego, że profesor wyraźnie bierze w nim stronę PO i z troską udziela jej rad, co powinna zrobić, by odzyskać przychylność wyborców. Nie tylko dlatego, że zawiera tak kuriozalne stwierdzenia, jak "PiS włożył ogromny wysiłek, żeby przekonać społeczeństwo, że w kraju źle się dzieje" (niby że w Polsce jest super, tylko nieodpowiedzialna opozycja wciska ludziom czarną propagandę). Bardziej niepokojący jest fakt, że naukowiec z pełnym przekonaniem przedstawia wywód, który stawia pod znakiem zapytania kształt demokracji w Polsce i kształt demokracji w ogóle. Premier Jan Olszewski zadawał w dramatycznym przemówieniu wygłoszonym 4 czerwca 1992 r. pytanie "Czyja będzie Polska?". W istocie nad tym samym zastanawia się Markowski - tylko że jego odpowiedzi mrożą krew w żyłach.

Polskie brzemię: biedacy i ciemniacy

Wypowiedź Markowskiego da się streścić tak: rząd i PO muszą docierać ze swoim przesłaniem do wyborców PiS i uświadamiać im, że głosowanie na partię Jarosława Kaczyńskiego jest dla nich nieopłacalne. Dlaczego? Bo większość pisowców uzależniona jest od pieniędzy z budżetu państwa, a on powstaje głównie dzięki wyborcom PO. Ci ostatni są bogatsi i płacą do budżetu więcej, pisowcy zaś, wiadomo: wieś, emeryci, bezrobotni i tak dalej.

Stawia więc Markowski tezę, że Polski nie dałoby się utrzymać z podatków wyborców PiS, utrzymuje się ją za to z podatków PO. Dlatego wyborcy PiS nie powinni wspierać Kaczyńskiego, bo program ekonomiczny jego partii zawiera postulaty niekorzystne dla wyborców PO. Zatem: zwolennik PiS, głosując na PiS, działa na swoją niekorzyść, bo przybliża w ten sposób dzień realizacji programu PiS. W wyniku realizacji tego programu pieniędzy dla zwolenników PiS zabraknie (bo pochodzą one z kieszeni zwolenników PO).

Teza to nienowa - idealnie wpisuje się w propagandę uprawianą od zarania III RP przez ROAD, potem Unię Demokratyczną i Unię Wolności oraz kręgi "Gazety Wyborczej" i jej wyznawców. Propaganda ta w dużej mierze została przejęta przez Platformę Obywatelską. To podział Polski na ludzi pięknych, mądrych i bogatych, bo proeuropejskich, postępowych i odrzucających grzebanie w przeszłości, oraz ubogich ciemnogrodzian z polskiego zaścianka, nieufnych, nastawionych roszczeniowo, niebezpiecznych po prostu dla lepszej przyszłości.

Wzdychanie nad tym, jak wielki i ciężki to bagaż, weszło dawno temu do kanonów salonowego języka elit III RP i ich wyznawców. Tym więc Markowski mnie nie zaskoczył. Ale jego wywód jest niezwykły i szokujący z innego powodu - otóż profesor zdaje się sugerować, że o wpływie wyborcy na los państwa oraz o jego miejscu i roli w demokracji powinna decydować zawartość portfela. Z wypowiedzi socjologa wynika, że ten, kto płaci więcej, ma większe prawo do rządzenia Polską.

Kto płaci, ten wymaga?

Zacznijmy od tego, że z owym wytykaniem wyborcom stopnia zaangażowania w tworzenie budżetu (i korzystania z niego) Markowski w ogóle wypływa na mętne wody. Mam bowiem dziwne przekonanie, że Polska tak samo nie poradziłaby sobie bez podatków wyborców PiS, ludzi niebiorących udziału w wyborach, jak i wyborców PO czy SLD. A nawet jeśli byłoby tak, jak mówi Markowski - że budżet zasilany jest w większym stopniu przez zwolenników takiej, a nie innej partii - to nijak nie powinno się to mieć do jego politologicznych rozważań. Sednem demokracji jest wszak to, że głos bogacza i biedaka, starca czy młodzieńca, wierzącego czy niewierzącego, mieszczucha czy rolnika - ma tę samą wagę.

Kierując swoje rozważania na to, ile wpłacają do budżetu i co z tego mają poszczególne grupy polityczne, Markowski w istocie opowiada się za plutokracją, a nie demokracją; bogaty płaci, bogaty wymaga, bogaty decyduje. Jakoś nie jestem zdziwiony - to też pysznie wpisuje się w narrację o "młodych, bogatych, wykształconych, z wielkich miast" oraz "starych, biednych, ciemnych z prowincji". Tyle tylko, że wzbogaca ową narrację o sugestię, iż tym pierwszym rządzenie krajem po prostu się należy - bo oni więcej wkładają do wspólnego garnka.

Mamy tu w zasadzie odwołanie się do słusznego skądinąd hasła, które leżało u źródeł amerykańskiej wojny o niepodległość: "no taxation without representation". Obywatele kolonii amerykańskich mieli do imperialnej metropolii uzasadnione pretensje o to, że choć stanowią istotną część populacji i karnie płacą cła oraz podatki, to nie są reprezentowani w parlamencie i nie mają wpływu na uchwalane prawa dotyczące nich samych.

Absurdalne wyliczanki

Zastanówmy się przez chwilę - kto w dzisiejszej Polsce ma prawo zakrzyknąć "no taxation without reprezentation"? Którzy to ludzie mogą czuć się obywatelami drugiej kategorii, bo niezależnie od tego, ile zebraliby podpisów pod projektem ustawy, czy jak bardzo zobligowali swoich przedstawicieli w parlamencie, to nie mają wpływu na stanowione w nim prawo? Kto w Polsce płaci abonament radiowo-telewizyjny na państwowe media, choć w tych mediach nikt go nie reprezentuje? Wyborcy której partii mogliby zawołać: "Chwileczkę! Dlaczego z moich podatków utrzymuje się urzędników należących do ugrupowania, na które nie głosowałem, i namaszczonych przez ludzi, na których nie głosowałem?". Czy aby na pewno to wyborcy Platformy Obywatelskiej?

Wyliczanki prof. Markowskiego są absurdem - państwo jest naszym wspólnym dobrem, niezależnie od tego, czy płacimy na nie miesięcznie złotówkę, czy złotych sto pięćdziesiąt. W ramach uprawnień, które na nie cedujemy, dbać powinno tak samo o licealistę i emeryta, pisowca i platformersa, kobietę i mężczyznę, mieszczucha i rolnika. O to, by każdy z nich tak samo broniony był przez armię, tak samo bezpiecznie czuł się na ulicy strzeżonej przez policjanta. Wreszcie - by miał te same prawa. Uzależnienie wpływu na los kraju od wysokości kwot w rubryczkach formularza podatkowego prowadzi wprost do stworzenia oligarchii zawłaszczającej państwo prawem silniejszego (bo bogatszego). Czy o taką właśnie Polskę chodzi prof. Markowskiemu?

Piotr Gociek
Gazeta Polska Codziennie
 
Dodane przez prakseda dnia pa�dziernika 29 2012 15:41:14 · 9 Komentarzy · 84 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.