|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Seryjny samobójca w akcji |
|
|
Śmierć chor. Remigiusza Musia wprowadza element przejścia ilości w jakość. Temat smoleński został mianowicie na nowo wprowadzony do debaty publicznej, i to w zupełnie inny sposób. Nieuchronnie zaciera się w zbiorowej świadomości narracja komisji Millera, Ewy Kopacz, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. Chyba nawet najbardziej impregnowani na samodzielne myślenie czytelnicy "Gazety Wyborczej" i widzowie TVN nie wierzą w żadne samobójstwo, tak jak zapewne wierzyli jeszcze w samobójstwo gen. Sławomira Petelickiego.
Po serii zamian ciał ofiar, po doniesieniach o tym, jak prowadzono w Moskwie sekcje zwłok Polaków i jak traktowano ich ciała, po ogłoszeniu wyników badań poważnych naukowców na konferencji smoleńskiej zaledwie przed tygodniem przychodzi informacja o samobójstwie świadka, który wiedział bardzo dużo i chciał się tą wiedzą dzielić, a przy tym nie miał żadnych osobistych motywów do targnięcia się na swoje życie.
Przypomnijmy, że w gronie "samobójców" znajduje się dyrektor z kancelarii premiera Grzegorz Michniewicz i ekspert lotniczy Dariusz Szpineta. Zginął także archeolog, który miał wkrótce wyjechać do Smoleńska, by prowadzić badania na miejscu katastrofy, i operator kamery Krzysztof Knyż - jeden z pierwszych jej świadków. Tego ostatniego śmierć spotkała w Moskwie, zachorował na sepsę. Tak, na sepsę, chorobę, która niedawno o mało co nie zabiła dr. Kazimierza Nowaczyka z Baltimore, współpracownika Antoniego Macierewicza, zajmującego się badaniem trajektorii lotu Tu-154M. Takie badania mógłby też prowadzić ekspert od komputerowych systemów sterowania i nawigacji satelitarnej Eugeniusz Wróbel, były wiceminister infrastruktury. Ale spotkała go rodzinna tragedia - podobno niepoczytalny syn miał go poćwiartować piłą we własnym domu. Tak umiejętnie, że nie zostały żadne ślady.
Dlaczego ci ludzie nie żyją, a inni spokojnie chodzą po ziemi? Tego jeszcze nie wiemy. Jestem optymistą. Wierzę w wyjaśnienie tej sprawy i innych zagadek 10 kwietnia. Prokuratorzy mogą wprawdzie ulec pokusie prześliźnięcia się nad ważnymi wątkami poprzez idiotyczne uniki formalne (jak np. uznanie ingerencji w telefon polskiego prezydenta za kradzież impulsów), ale nie muszą. Mogą zacząć być, jak to prokuratorzy, nieufni, podejrzliwi i bardzo skrupulatni. Tak samo politycy: mogą ulec pokusie pochwalenia się polsko-rosyjskim pojednaniem i "resetem" dwustronnych stosunków, ale mogą też zacząć domagać się wyjaśnień.
Zachętą do tego optymizmu jest dla mnie paradoksalnie reakcja mediów rosyjskich. Relacje są dość obszerne i eksponowane. W tytułach biją w oczy sformułowania o "tajemnicy", "zagadce", "ważnym świadku". "Przybywa wątpliwości" - pisze portal, który nigdy żadnych wątpliwości nie miał. O samobójstwie nawet ITAR-TASS pisze tak jak ongi o zabójstwie Anny Politkowskiej: niby oficjalnie organy coś tam stwierdziły, ale przecież ofiara była... zajmowała się... itd. Tym razem dokładnie przytaczane są zeznania chor. Musia o zejściu do 50 metrów, a jako komentator pojawia się Antoni Macierewicz, którego nikt nie wyśmiewa, tylko zupełnie poważnie jest cytowana rzeczowa uwaga o konieczności objęcia ochroną także pozostałych członków załogi jaka. Co za zmiana tonu.
Piotr Falkowski, NDz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia pa¼dziernika 30 2012 08:53:44 ·
9 Komentarzy ·
76 CzytaÅ„ ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|