|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Ostatnie salto |
|
|
No i w tym samym niemal momencie mogliśmy też zobaczyć te dwa filmiki. Jeden w którym poseł Hofman z posłem Czarneckim pokazali nam, jacy z nich przenikliwi konserwatyści, i jak im w gruncie rzeczy blisko do wrażliwości prezentowanej przez tych, których w gniewie niekiedy nazywamy „psami Systemu”. I drugi, kiedy to już po za kończeniu uroczystości w Westminster Abbey, ów przeszczęśliwy ksiądz wykonał tę podwójną gwiazdę ulgi i radości. Kto wie zresztą, czy to nie był ten moment, kiedy nagle odeszła mi ochota do tego, by w niebieskich wnętrzach telewizji ITI śledzić wystąpienia tej przedziwnej paczki, złożonej z dziennikarzy i polityków. Może to wtedy ostatecznie straciłem poczucie sensu wsłuchiwania się w słowa Moniki Olejnik, Anity Werner, Bogdana Rymanowskiego i tego czwartego, ktokolwiek by nim był, siedzącego naprzeciwko nich i grającego swą bardzo fantazyjną grę na użytek… no właśnie, nie bardzo nawet wiadomo, czyj.
No więc, przeżywam ostatnio dni bez telewizji. Co jednak w tym wszystkim jest moim zdaniem bardzo ciekawe, to fakt, że, jeśli mam swoją wiedzę na temat aktualnej sytuacji politycznej w Polsce opierać na tym, co czytam na blogach i w ogóle w Sieci, to nasza Polska znalazła się na kompletnej mieliźnie, a zatem ani już nie płynie, ani nawet nie dryfuje, lecz stoi w miejscu, przyczajona być może w oczekiwaniu na jakiś zbawienny przypływ, czy może podmuch. Jeśli oceniać wydarzenia po tym, co słychać na blogach, to wydaje się, że poza – i tak nie do końca pewnym – zabójstwem Osamy, mamy tylko dwie jeszcze tematy do rozmyślań. Pierwsza to taka, że piłkarska mafia przejmuje w Polsce władzę, a pan premier udaje, że im tej władzy oddać nie chce, a druga, że część blogerów z Nowego Ekranu i grupka skupionych wokół nich generałów, chcą utworzyć polityczną partię, podobno w celu wzmocnienia siły uderzeniowej Prawa i Sprawiedliwości na okoliczność zbliżających się wyborów. A zatem, jak by nie patrzeć, wiele nie tracę. Prawda?
Napisałem, że Polska robi wrażenie, jakby się zatrzymała w oczekiwaniu na być może jakiś nagły, sprzyjający podmuch. I tak właśnie ją widzę. Z tego co mogłem przeczytać w Wirtualnej Polsce i dowiedzieć się od moich dzieci, nastroje społeczne, w kwestii poparcia dla partii, trzymają przyjęty jakiś czas temu kierunek. A zatem, Platforma Obywatelska się coraz bardziej obsuwa, a PiS stoi w miejscu. Z innych informacji, wiem, że wszystko to, czym się obiecał zajmować Donald Tusk i jego ministrowie, znajduje się w całkowitej ruinie. Drogi, koleje, stadiony, służba zdrowia, sądy, policja, szkoły. Jakoś też przy tej okazji, wygląda na to, że System postanowił w ostatniej, desperackiej próbie, skoro okazało się, że smoleńskiego morderstwa nie da się już ukryć, udawać, że w ogóle nic się nigdy nie stało. W dodatku jeszcze, w przyszłym roku mają się u nas i na Ukrainie odbyć te mistrzostwa, i pojawia się przy tej okazji coraz więcej głosów, które nas informują, że każdy kto zachował resztki rozumu, czy choćby zdrowego rozsądku, powinien w okolicach czerwca przyszłego roku zamknąć mocno oczy i wyjechać z kraju. Choćby na Białoruś. A Polskę na ten czas zostawić w rękach kibiców i Donalda Tuska z szalikiem z napisem ‘Polska’.
Wróć! Powiedziałem „Tuska”? Otóż nie. To już będzie przyszły rok. Tuska wtedy już nie będzie. Niewykluczone, że nie będzie go nawet siedzącego wśród kiboli na stadionie w Gdańsku. Niewykluczone, że on, wraz ze swoimi kumplami będzie oglądał te mecze na kolorowym telewizorze w więziennej świetlicy. Jeśli Jarosław Kaczyński dotrwa w zdrowiu i w ogólnej sprawności, myślę, że przyszły rok, a już na pewno okres po mistrzostwach – no bo tego już zatrzymać się nie da – będzie nam już tylko przypominał współczesne Węgry, tyle że w wydaniu hardcorowym. I ani poseł Hofman, ani poseł Czarnecki, ani w ogóle żaden z nich tego już nie zatrzyma. Bo na tym polega niewzruszona potęga dziejów, że jedyne co ją może wstrzymać, to chaos i bezhołowie.
Jest jeszcze coś, o czym należy tu wspomnieć. Prezydent Komorowski. Kupiłem sobie Gazetę Polską. Raz, ze względu na film, a dwa przez okładkę informującą mnie o tym, że Prezydent jest coraz bardziej chory, a ja stanem jego zdrowia jestem bardzo, ale to bardzo zainteresowany. Jak pisze w Gazecie Polskiej red. Kania – a sama Gazeta swoim autorytetem tę relację firmuje – Bronisław Komorowski jest już tak chory, że za niego wszelką bieżącą robotę już tylko wykonują ludzie, których on ze sobą do Belwederu sprowadził. Co ciekawe, choroba Komorowskiego, wedle relacji Kani, nie polega na tym, że jego boli noga, lub ma katar. Choroba Komorowskiego polega na tym, że on jest praktycznie nieprzytomny.
Możemy się tera zastanowić nad dwiema możliwościami. Pierwsza to taka, że Gazeta Polska nas buja. Że to jest w ogóle nieprawda. Że jeśli Komorowski jest chory, to najwyżej tak, jak większość mężczyzn w jego wieku. A więc ma albo za wysoki cholesterol, albo za duże ciśnienie. Albo ewentualnie do tego jeszcze lekką cukrzycę. Że spekulacje, jakoby on był w stanie krytycznym, są wyłącznie pustymi marzeniami redaktorów z Gazety Polskiej. Jednak moje doświadczenie – a ostatnio jest ono bardzo wzmocnione bardzo praktycznymi obserwacjami – każe mi podejrzewać, że Gazeta Polska aż tak by nie fantazjowała, z tego choćby powodu, że jej prawnicy by jej na to nie pozwolili. A zatem, jeśli oni piszą, że Komorowski cierpi na „niedokrwienność mózgu, nagłe stany zaburzenia świadomości i omdlenia”, to znaczy, że to jest raczej fakt. Moje dziecko mi mówi, że o Lechu Kaczyńskim sam Komorowski, lub jego najbliżsi koledzy też mówili, że chleje, ma Alzheimera i sraczkę i nikomu nic się przez to nie stało. No, niby tak, tyle że, jak świetnie pamiętamy, publiczna atmosfera wokół Prezydenta była taka, że gdyby jego kancelaria wytoczyła w tej sprawie komukolwiek jakikolwiek proces, to publiczne roztrząsanie tego, czy on ma zaparcia i czy upija się do nieprzytomności, zaszkodziłoby mu jeszcze bardziej, niż bohaterska walka Huberta H. Tu, gdyby miało się okazać, że Komorowski jest zdrowy, lub chory tylko troszeczkę, oszczercy zostaliby zdmuchnięci z powierzchni ziemi w jednej chwili. Bez litości, bez słowa wyjaśnienia.
A zatem chyba jednak chory jest. I to chory tak, że ta choroba wyjaśnia wiele, jeśli nie wszystko. I teraz druga sprawa. Jeśli on jest rzeczywiście tak bardzo nieprzytomny, jak twierdzi Gazeta Polska, to musimy się zastanowić, jak się wobec tej wiadomości czujemy. Jak się czujemy wobec tej wiadomości i wobec tego wszystkiego, co zostało powiedziane wcześniej. W jaki sposób cały publiczny kontekst tej choroby – ten syf, ta zapaść, ta ruina, ten Donald Tusk chowający się po kątach i jego ludzie, buszujący po tym statku (to nie moje porównanie) w poszukiwaniu jakichś choćby w miarę atrakcyjnych resztek, wreszcie ta Polska, stojąca z dumnie podniesioną głową i czekająca na ostateczne starcie – może wpłynąć na nasze codzienne samopoczucie i nasze nadzieje na przyszłość. Nie mam zamiaru nikomu tu nic podpowiadać. Zbliża się weekend. Pogoda jest piękna, można pójść na spacer, kto ma psa – to z psem, kto jest samotny – sam ze swoimi nadziejami, i się nad tym wszystkim zastanowić.
A kiedy już z tego spaceru wrócimy, to po raz kolejny możemy sobie popatrzeć na to salto. I wsłuchać się w ten dźwięk dzwonów. Ileż w nim ważnych dla nas symboli!
Przy okazji, jak zwykle proszę wszystkich, którzy są w możliwościach, o łaskawe wspieranie tego bloga, jego autora i jego rodziny.
toyah |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia maja 07 2011 07:32:49 ·
9 Komentarzy ·
294 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|