|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Prof. Gliński: Nie spieszmy się do euro |
|
|
Skład pańskiego ewentualnego gabinetu jest już gotowy, czy uzależnia pan jego kompletowanie od wyniku głosowania?
Prof. Piotr Gliński: Mam przygotowany zespół ekspertów, i on jest cały czas poszerzany. Ale oczywiście w związku z tym, że poważne rozmowy polityczne zostaną rozpoczęte dopiero po formalnym zgłoszeniu wniosku, a ich wynik wpłynie realnie na skład takiego gabinetu - nie mogę dziś przedstawić pełnej listy i tylko czekać aż ktoś będzie mnie oklaskiwał. Muszę rozmawiać z politykami.
Są trzy możliwe modele tego typu gabinetu technicznego. Albo mój autorski - czyli grupa ekspertów, którą zebrałem; albo polityczny - czyli jakaś nowa koalicja i wtedy do rządu wchodzą raczej politycy, albo formuła mieszana - wtedy poszczególne popierające mnie frakcje delegują swoich ekspertów.
Rozumiem, że panu najbliższy jest ten pierwszy wariant...
Oczywiście on jest najwygodniejszy z mojego punktu widzenia, jako osoby, która ma prowadzić rząd. Ale polityka to jest sztuka kompromisu, więc jestem otwarty na wszelkie ewentualności i opcje.
Jak pan odebrał wyrok w sprawie doktora G.? Który aspekt tego wydarzenia był dla Pana najważniejszy? Fakt skazania lekarza za korupcję, uzasadnienie sędziego Tulei, oskarżenie CBA o nieprawidłowości w postępowaniu?
Ta sprawa pokazuje stan świadomości i system wartości, jaki funkcjonuje w polskim społeczeństwie. Sędzia Tuleya, to przecież przedstawiciel polskiej inteligencji - tego nowego typu widocznie. Najbardziej bulwersujące w całej sprawie jest oczywiście porównanie działań CBA do metod stalinowskich. Sędzia Tuleya, jako przedstawiciel inteligencji używa tego typu porównania, o którym powiedzieć, że jest nie do przyjęcia, to mało. Te słowa wynikają chyba z całkowitego niezrozumienia współczesnego świata i świata wartości. A jeszcze gorzej, że potem ta wypowiedź jest popierana przez całą plejadę komentatorów - także przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. To przerażające!
Jeśli ktoś nie rozumie, czym był stalinizm, jakie były metody stalinowskie, to znaczy, że nasza cywilizacja wisi na włosku. Bo to jest to samo, co podważanie Holocaustu. Przecież oba były porównywalne, choć poziom hipokryzji i liczba ofiar w systemie stalinowskim były znacznie większe. Jeżeli przedstawiciele polskich elit formułują takie wnioski i nie mają później jakiejś refleksji, a taka wypowiedź jest popierana w imię interesu politycznego, to to jest zakwestionowanie podstaw naszej cywilizacji.
Wielu komentatorów dostrzega w działaniach rządu przygotowania do przyspieszenia wejścia Polski do strefy euro. Jak pana zdaniem Polska powinna się zachowywać w tej kwestii?
Jeśli chodzi o euro - na pewno nie należy się spieszyć. To powinna być perspektywa daleka, jeśli w ogóle. Zresztą nie jestem tu osamotniony. Nawet doradca pana prezydenta prof. Osiatyński, czy były minister finansów w rządzie Leszka Balcerowicza - Stefan Kawalec i wielu innych specjalistów twierdzi, że nie ma żadnych powodów żeby w tej chwili wchodzić do strefy euro - z przesłanek czysto ekonomicznych. Euro to pomysł polityczny, a nie ekonomiczny. Ekonomicznie jest nieracjonalny. Bo żeby móc wprowadzić jedną walutę to muszą być spełnione pewne makroekonomiczne wymagania. W Europie można to robić jedynie w sposób sztuczny, administracyjnie. Np. wprowadzając ten wspólny nadzór bankowy. Ale już nie zrówna się np. cykli koniunkturalnych, które są w różnych krajach, w różnych gospodarkach odmienne. Nasz poziom konkurencyjności jest absolutnie za słaby, żeby można było wchodzić bez szkody do strefy euro. Struktura naszego dochodu narodowego, gdzie produkcja przemysłowa to jest tylko 15 proc., też nas stawia w bardzo złej sytuacji przy euro. Bardzo istotną kwestią jest też szok cenowy. Przy wprowadzaniu nowej waluty ceny się zawyża. I szok cenowy dla gospodarstwa domowego jest bardzo duży. Odczuli to bardzo boleśnie np. Słowacy. (...)
Wejście do strefy euro, to jest konieczność wpłacania na fundusz stabilizacyjny. A to byłoby ok. 1/3 tego, co otrzymujemy w tej chwili z Europy. Tyle musielibyśmy wpłacać, by wspomagać gospodarki, które padają, albo już padły: Grecję, Portugalię, Hiszpanię. Dlatego decydowanie o wejściu teraz do strefy euro byłoby całkowicie nieodpowiedzialne. Rozumiem, że z punktu widzenia rządzącej partii, z puntu widzenia propagandy proeuropejskiej to jest forsowane, natomiast żadnych racjonalnych powodów do tego nie ma. |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia stycznia 14 2013 07:49:40 ·
9 Komentarzy ·
66 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|