|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Inwestycje Polskie: Projekt obliczony na straty |
|
|
Ministerstwo Skarbu Państwa w ostatni piątek minionego roku zawiązało spółkę pod roboczą nazwą Celowa Spółka Inwestycyjna (CSI), odpowiadającą programowi Inwestycje Polskie (IP). Program zapowiedziany przez premiera w tzw. drugim exposé, w październiku ub.r., ma stanowić generalne remedium na grożący w tym roku polskiej gospodarce kryzys. Ma więc przede wszystkim na celu utrzymanie tempa inwestycji i wzrostu PKB oraz tworzenie miejsc pracy. A na ostatnim w ub.r. posiedzeniu rząd zgodził się na sprzedaż pakietów akcji PGE, PKO BP, PZU i CIECH w celu sfinansowania tego programu.
Atrakcyjne pozory - kredytowanie inwestycji
Zgodnie z założeniami programu do Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) będą wnoszone wybrane udziały spółek skarbu państwa, z zastrzeżeniem, że MSP utrzyma pakiety kontrolne w spółkach strategicznych. Obecnie wiemy, jak wielkie są pakiety przeznaczone do sprzedaży. Rząd zdecydował o przekazaniu 11,39 proc. akcji PGE SA (62 proc. akcji tej spółki jest własnością skarbu państwa), 8,36 proc. akcji PKO BP SA (skarb państwa ma 40,99 proc. akcji), 10,10 proc. akcji PZU SA (35,18 proc. akcji należy do skarbu państwa) i najwięcej - 37,90 proc. akcji Ciech SA. Wszystkie te akcje łącznie, wg obecnych cen giełdowych, warte są ponad 11 mld zł. Akcje będą przekazywane sukcesywnie do BGK i CSI. Następnie będą sprzedawane, a pozyskane tak środki finansowe mają być podstawą do kredytowania konkretnych inwestycji, czyli przede wszystkim na budowę elektrowni węglowych i gazowych, gazociągów, magazynów gazu, infrastruktury drogowej, kolejowej oraz portowej.
Procedura wykorzystania tych środków przewiduje, że ok. 10 mld zł posłuży podniesieniu kapitału państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego, który ma udzielać kredytów na projekty z programu Inwestycje Polskie. Reszta wpływów ze sprzedanych akcji będzie przeznaczona na wykreowanie kapitału zakładowego CSI. Według resortu skarbu państwa, kapitał CSI docelowo wyniesie do 10 mld zł. Spółka będzie z kolei przejmować udziały w projektach należących do programu Inwestycje Polskie. - Zakładam, że późną wiosną zakończą się wszystkie procedury związane z rejestracją i uruchamianiem pracy spółki, którą początkowo nazywano Inwestycje Polskie - powiedział Donald Tusk mediom. - Nie wykluczamy, że pierwsze projekty inwestycyjne, które będą korzystały z tych środków, powinny się rozpocząć już w roku 2013. Rząd i politycy PO uważają, że program IP to główne lekarstwo na kryzys w Polsce.
Straty zamiast korzyści
Wśród wielu ekonomistów entuzjazmu nie widać. Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, uważa, że ten rządowy projekt nie przyniesie korzyści, tylko straty. Kosztowne nowe synekury i stołki, ogromne wynagrodzenia i premie dla managerów. - Cała koncepcja jest niezgodna z prawem unijnym i niezgodna z prawem spółek handlowych. Uważam, że to będą pieniądze stracone - twierdzi Szewczak. Richard Bittner, doradca EBC, powiedział nam, że interwencjonizm państwowy bywa korzystny dla ratowania gospodarki, ale na tym z pewnością nie znają się "bankowcy w rodzaju Jana Krzysztofa Bieleckiego, który jest uważany za twórcę koncepcji Inwestycje Polskie, jako szef Rady Gospodarczej przy polskim premierze". Pozycja Bieleckiego w tym programie wydaje się wiodąca. Za sprzedaż akcji PGE, PKO BP, PZU oraz Ciech ma być odpowiedzialny Paweł Tamborski - bliski współpracownik Jana Krzysztofa Bieleckiego. Obaj pracowali dla włoskiego banku Unicredit. Tamborski był członkiem zarządu Unicredit SA IB Poland, natomiast Bielecki pełnił funkcję prezesa PEKAO SA, po przejęciu banku przez Włochów. Zdaniem Bittnera te powiązania nie wróżą dobrze rządowemu programowi.
Analitycy warszawskiej giełdy (prosili o anonimowość) mają inne obawy. Nie wiadomo, w jaki sposób będą kwalifikowane projekty do finansowania w ramach programu IP. Nie wiadomo też, jakie przewidziano procedury finansowania, co rodzi poważne podejrzenia, że pieniądze dla wykonawców i innych firm realizujących program gdzieś się rozejdą. To wszystko może doprowadzić do poważnych afer.
Inwestycje? Na papierze
Istnieje też poważne niebezpieczeństwo, że mimo zainwestowania dużych środków inwestycje pozostaną na papierze. Nie ma bowiem żadnych mechanizmów skutecznej kontroli wykonania. Tak było z projektami budowy autostrad i dróg szybkiego ruchu, rząd Tuska zainwestował ok. 100 mld zł, ale nie ma żadnego skończonego ciągu komunikacyjnego z zachodu na wschód i z północy na południe, nie połączono także miast - organizatorów Euro 2012. Dwie największe krajowe firmy budowlane ogłosiły upadłość, a setki podwykonawców oczekuje katastrofa, bo nie mogą liczyć na należność za wykonane prace. Według naszych własnych ocen, nie należy liczyć na to, że dzięki kapitałom uzyskanym przez BGK będzie znacznie więcej środków na inwestycje w ramach IP. Teoretycznie, gdyby BGK uzyskał owe 10 mld zł dodatkowego kapitału, mógłby udzielić nawet 70 mld nowych kredytów. Jednak tempo wzrostu kredytu w gospodarce nie może być zbyt wysokie, gdyż wywołuje to wzrost cen. Rada Polityki Pieniężnej, by bronić celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc. rocznie, na zwiększenie akcji kredytowej musiałaby odpowiedzieć podwyżką stóp procentowych. Co oznacza, że łącznie kredytów udzielono by tyle samo co bez IP, tyle że wzrósłby udział tych, o których decydowałby sektor publiczny. Trudno to ocenić pozytywnie.
Projekt polityczny - dla piaru rządu
Jest też inny poważny minus programu IP - nie jest prawdą, że kredyty udzielone przez BGK nie zwiększają długu publicznego (jak zapewniają zwolennicy Inwestycji). Wprawdzie teoretycznie nie wzrośnie w wyniku tego kredytu inwestycyjnego wskaźnik długu do PKB - i to niezależnie czy będzie liczony według metodologii unijnej, czy polskiej. Jednak BGK jest państwowym bankiem i jeżeli udzieli złych kredytów, państwo będzie musiało odpowiadać za jego długi. Bo aby udzielić zapowiadanych 70 mld kredytów przy 10 mld kapitału własnego, BGK musi pożyczyć brakujące 60 mld zł. Przynajmniej część tej kwoty należy zaliczyć do długu publicznego, skoro państwo musi wyłożyć środki na całość lub część kredytu.
Gruntowna gospodarcza analiza programu IP będzie możliwa późną wiosną, gdy zgodnie z obietnicą Tuska będą zakończone wszystkie procedury konieczne dla tego programu. Dziś jednak warto zapamiętać ocenę senatora PO, Jana Rulewskiego, który stwierdził: "jest to projekt polityczny, a nie gospodarczy".
Teresa Wójcik
Gazeta Polska |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia stycznia 14 2013 08:02:26 ·
9 Komentarzy ·
68 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|