Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
„TRZECIA SIŁA” - DROGA DONIKĄD
W sposób przejrzysty intencje środowiska skupionego wokół portalu „Nowy Ekran” wyłożył bowiem właściciel tego miejsca Ryszard Opara. Przyjąłem ten tekst z prawdziwą ulgą.

Z trzech powodów. Po pierwsze – nie pozostawia najmniejszych złudzeń, co do zamysłów pana podpisującego się „Polak Patriota Humanista”. Po wtóre – zawiera „koncepcję” doskonale znaną i wielokrotnie rozgrywaną w środowiskach związanych ze służbami PRL, a przez to dogłębnie rozpoznaną i zdefiniowaną. Nawet forma, w jakiej Opara podaje swoje „rewolucyjne” myśli, pozwala precyzyjnie zidentyfikować ich źródło. Jest zatem szansa, że większość odbiorców sama dostrzeże zagrożenie i nie zechce posiłkować się wnioskami Ściosa. Po trzecie – wyjawienie prawdziwych intencji założyciela NE nastąpiło na tyle wcześniej, że neutralizacja negatywnych wpływów tego środowiska nie powinna nastręczać trudności.

W wyniku pracy pana Opary otrzymaliśmy więc materiał zawierający totalną (choć mocno ukierunkowaną) krytykę obecnego status quo, w którym Polska jawi się jako twór zdominowany przez dwie, zgodnie koegzystujące siły. Wizję tę autor okrasił kilkoma demagogicznymi frazesami na temat partii politycznych oraz „makiawelicznym” pytaniem do prezesa PiS - „ czy rzeczywiście chce wygrać wybory, czy naprawdę chce rządzić Naszym Krajem? Czy przypadkiem nie woli być męczennikiem Opozycji” i równie głębokim, skierowanym do Platformy - „Czy tak naprawdę PO chce rządzić? Bo i PO co?”. Mamy też ocenę polskiej sceny politycznej: „MY - miłościwie Wam panująca klasa polityczna -i tylko MY mamy racje i prawa. Przecież po to powstała obecna ordynacja wyborcza – aby NIKT , kto się odważy, nie miał szans na zmianę Status-Quo.!!!” oraz zgodny z powyższymi kanonami uniwersał : „Ludzie, Polacy - na miłość Boską! To wszystko -to ten sam Teatr, ci sami Aktorzy komedii politycznej – od 22 lat”.

Tekst Ryszarda Opary kończy się zdecydowaną deklaracją:

„Nie, nie będziemy przepraszać. Zrobimy wszystko, żeby NE zakłócił sielankę politycznego estabilszmentu. Panowie Politycy – Panowie Po-słowie – JWP Panie Prezydencie. Jest jeszcze NARÓD – są OBYWATELE. Dopóki oni są – jest POLSKA. Nowy Ekran rzuca rękawicę istniejącemu „status quo”.

Inicjujemy budowę prawdziwego Państwa Obywatelskiego. Będziemy informować ludzi, elektorat – jaki jest aktualny stan Rzeczpospolitej, jaki jest Bilans Otwarcia, jakie są zagrożenia. Będziemy informować, edukować – będziemy zmieniać „status quo”. Albo z tego skorzystacie albo ludzie sami skorzystają.”

Nie sposób tego fragmentu nie zestawić z mocnym cytatem z odezwy stowarzyszenia Pro Milito sprzed trzech lat. Oficerowie LWP napisali wówczas:

„Obywatele Rzeczypospolitej – Rodacy - dobrze wiedzą, że „dwa razy nie wchodzi Człowiek do tej samej rzeki”. Tak więc, każdy z nas pozostaje „sobą”.

Nie dopuścimy, aby nasze potrzeby były fiksowane, a żołnierskie biografie bezczeszczone.

Nie chcemy rozgłosu, ale też nie pozwolimy by nas lekceważyła „hałastra cienkoszyich, łysiejących wodzów”. Hasła: „Przede wszystkim człowiek”, powszechna i skuteczna Obronność Rzeczypospolitej – stanowią siłę nośną naszego Stowarzyszenia. Nie będziemy: -Prosić!; Meldować się !; Awanturować!; Korzyć!; Pełzać!”

Choć po lekturze elaboratu pana Opary powinno się zachować samarytańskie milczenie i nie zaprzątać więcej uwagi projektami prywatnego forum blogerskiego, trudno nie dostrzec, jaki spektakl rozgrywa się na naszych oczach. Jeśli w ogóle warto pochylać się nad tego rodzaju twórczością, to tylko w tym celu, by wskazać źródło owych koncepcji i zdefiniować środowisko, które za nimi stoi.

Istotę „filozoficznej” myśli wytyczającej „trzecią drogę” znajdziemy w wiekopomnym dziele Andrzeja Leppera “Każdy kij ma dwa końce. Nowa droga dla Polski” z roku 2001. Tam też Lepper (czy raczej ten, kto książkę napisał) dokonał oceny kondycji polskiego społeczeństwa, które w wyniku codziennych doświadczeń nabiera wręcz metafizycznego przeczucia nadchodzącej katastrofy. Jest to doświadczenie bliskie również panu Oparze, który w swoim tekście kreśli apokaliptyczną wizję 2016 roku, gdy o polskości mają nam przypominać „wierzby płaczące, Radio Maryja, muzeum Wojska Polskiego i pomnik Kaczyńskiego”. Lepper przyczyn upadku Rzeczpospolitej upatrywał w niewłaściwie obranym kierunku reform oraz niechęci elit do „pochylania się nad problemami maluczkich”. Opara postrzega je w „nieparlamentarnych wyborach” – „całkowicie Partyjnych. To będzie zwyczajna walka o byt, miejsca i o podział (według tzw „klucza partyjnego”) dostępu do „poselskich koryt” - w chlewie zwanym przez Nich – Polska”.

Pamiętamy lepperowskie hasło „Oni już byli”. W zamyśle twórcy. obnażało nieprzydatność obecnych elit politycznych oraz wskazywało na wspólny im rodowód i spuściznę złych rządów. Nie inaczej sprawa wygląda u Opary, dla którego „Co za różnica, kto rządzi czy raczej - „nie-rządzi”. Massmedia zmuszają nas do opowiadania się tylko za złym „Kaczorem” lub dobrym Donaldem.”

Panaceum na dolegliwości III RP miała zatem stać się “trzecia droga” - ustrój oscylujący pomiędzy kapitalizmem, a komunizmem, koncentrujący się na socjalnym zabezpieczeniu społeczeństwa przy jednoczesnym prowadzeniu gospodarki rynkowej. W tej populistycznej, utopijnej wizji Polski pod rządami Leppera wszystkim miało być dobrze - dzięki wszechobecnej równości i sprawiedliwości, darmowej edukacji, służbie zdrowia, niskim podatkom i wysokim emeryturom. Krytyka komunizmu, (mimo wad, nie był taki zły), oraz kapitalizmu (tu widać samo zło) doprowadziła Leppera do rozwinięcia koncepcji „trzeciej drogi”, opartej głównie na: „praworządności”; „respektowaniu przez jednostkę interesów ogółu”; „państwie w roli przyjaciela i wychowawcy obywatela”; utrzymaniu własności państwowej w najważniejszych sektorach gospodarczych, kontroli cen, wyższych podatkach dla zamożnych, niższych dla ubogich; kontroli banków i obiegu pieniądza i tym podobnych pomysłach.

- „Poszczególne partie polityczne różnymi sposobami starają się umacniać swoją pozycję w mediach, także publicznych, aby móc je wykorzystywać w swoich celach propagandowych, wykazują jednak niewiele troski o to, aby media publiczne służyły społeczeństwu, jego edukacji i kulturze.” – dowodził Lepper.

- „Szafa gra - przygrywa TVP/TVN. Przecież NIKT nie ma pieniędzy, środków, mediów. Nieważne są jakieś wyimaginowane prawa czy racje obywateli. Przecież Polska to tylko puste hasło na użytek propagandy. Opium dla Narodu.” – wtóruje dziś Opara

„We wszystkich sprawach, o których tu mowa, niezbędne jest nowe spojrzenie, wolne od doktrynalnych założeń, nowe podejście do nich, nowa droga. Na takie spojrzenie nie mogą się zdobyć ci, którzy już byli.” – pisał mędrzec z Samoobrony.

- „To wszystko -to ten sam Teatr, ci sami Aktorzy komedii politycznej – od 22 lat. Czasem zmienią maski i stroje lub nawet odważnie stwierdzą, że inną sztukę grają. Ale to ta sama komedia, re-adaptowany dramat lub „wojna domowa -trochę na gesty, trochę na słowa”- bez żadnego kroku naprzód.” – konkluduje australijski biznesmen.

Takich cytatów –analogii można wskazać wiele. Gdy za kilka dni powstaną kolejne odcinki dzieła pana Opary, jestem przekonany, że koncepcja budowy „państwa obywatelskiego” będzie łudząco przypominać „rewolucyjne” pomysły Andrzeja Leppera i odwoływać do myśli założyciela Samoobrony.

Pozostawiając tę egzegezę na inne czasy, zwróćmy raczej uwagę na „czynnik ludzki” oraz pewną chronologię zdarzeń. Pozwoli ona zrozumieć, że istniejąca w przeszłości wizja Samoobrony – jako nośnika interesów środowiska „oficerów LWP”, znajduje dziś odzwierciedlenie w projekcji pomysłów związanych z „trzecią drogą”. Albo więc Ryszard Opara jest kontynuatorem „myśli politycznej” Leppera albo za tym projektem skrywają się te same postaci i środowiska.

9 lipca 2007 roku Andrzej Lepper - wicepremier i minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi został odwołany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego z obu stanowisk. Premier Kaczyński poinformował, że z materiałów, z którymi się zapoznał, wynika, iż "Lepper jest w kręgu podejrzanych" i że chodzi o "bardzo dużą łapówkę, liczoną w milionach złotych".

5 sierpnia 2007 r, podczas konferencji prasowej Lepper ogłosił, że ministrowie Samoobrony po powrocie z urlopów oddadzą się do dyspozycji premiera. Oskarżył też Jarosława Kaczyńskiego o rozpad koalicji. Trzy dni później premier Kaczyński podjął decyzję o zdymisjonowaniu ministra Janusza Kaczmarka. Do dymisji podał się także Komendant Główny Policji Konrad Kornatowski.

13 sierpnia premier odwołał wszystkich ministrów LPR i Samoobrony.

7 września 2007 roku posłowie zadecydowali o skróceniu V kadencji Sejmu RP, a Prezydent Lech Kaczyński na wniosek premiera odwołał niektórych ministrów rządu i wyznaczył termin wyborów parlamentarnych na 21 października.

12 września 2007 roku, w czasie największej politycznej gorączki, gdy los koalicji PIS-LPR-Samoobrona był już przesądzony, odbyło się zebranie założycielskie Stowarzyszenia Pro Milito. Wśród założycieli znaleźli się ludzie związani dotychczas z partią Andrzeja Leppera.

W tym samym czasie, dzisiejszy bloger i „ideolog” Pro Milito Michał Podobin (publikujący również na NE) pisał pod datą 14 września: „Rozdając karty do tych wyborów zadbali o warunki dające im przewagę w starciu z pozostałymi uczestnikami tych przepychanek. Przede wszystkim, poprzez odcięcie się od dotychczasowych sojuszników / LPR i Samoobrona / i stworzenie wrażenia, że w wyborach liczą się tylko dwa ugrupowania-PiS i PO. Oczywiście byłych koalicjantów niszczono jeszcze w ramach koalicji, podkładając im różnego rodzaju świnie. [...] Tych 460 posłów i 100 senatorów okazało się być w swojej masie niedojrzałymi do ponoszenia odpowiedzialności za państwo i naród. To my, zamknięci w swoich mieszkaniach twierdzach, wpatrzeni w szklany ekran pozwoliliśmy im na bezkarne swary, kłótnie, kopanie pod stołem, wzajemne opluwanie się i podkładanie sobie świń i inne niegodne reprezentanta narodu gierki, przy których oni żyjąc dostatnio, zabawiali się na nasz koszt.”

Nerwowe reakcje środowiska „oficerów LWP” były w pełni uzasadnione. Warto pamiętać, że w Samoobronie i wokół tej partii swoje miejsce znalazło wielu późniejszych członków Pro Milito, a upadek koalicji rządzącej oznaczał dla nich utratę wpływów oraz pozbawiał ważnego, politycznego „nośnika” interesów. Najwyraźniej więc, po upadku koalicji środowisko to poszukiwało innych form zaistnienia na scenie politycznej i sposobiło do znalezienia kolejnej grupy gotowej do odegrania roli politycznego medium. Charakter stowarzyszenia, powołanego dla „pomocy socjalno-bytowej, aktywizacji zawodowej i edukacyjnej dla rezerwistów i emerytów wojskowych” nie przekreślał politycznych ambicji jego przywódców, tym bardziej, gdy na czele Komendy Głównej stawał gen. Tadeusz Wilecki – onegdaj uczestnik „obiadu drawskiego” i kandydat w wyborach prezydenckich z wynikiem O,16 %.

To on na mityngu Samoobrony w Sali Kongresowej Pałacu Kultury wywołał entuzjazm zgromadzony, gdy wyjawił główny cel kampanii wyborczej, którym miało być "przewietrzenie polskiej sceny politycznej, która przypomina stajnie Augiasza". Jako środek do realizacji celu Wilecki wskazał wówczas - "bicie w mordę i patrzenie czy równo puchnie". Gdy Lepper ogłosił, ze sam będzie kandydował, odtrącony Wilecki nawiązał kontakty ze Stronnictwem Narodowym.

W tym czasie, jednym z najbliższych współpracowników Leppera był gen. Zenon Poznański – dziś członek władz Pro Milito. W 2005 roku gen. Poznański nie krył związków partii Leppera z oficerami ludowej armii – „Wspólnie ze mną w Samoobronie działa wielu oficerów, chorążych i podoficerów. Działają oni na terenie całego kraju. Jest i kilku generałów. [...]Partia dostrzega nasza pracę i kilku z nas kandyduje do parlamentu na wysokich pozycjach. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że kierownictwo Samoobrony docenia naszą wiedzę i zaangażowanie. Jestem przeświadczony, że środowisko wojskowe będzie miało poważne przedstawicielstwo w parlamencie w ramach Samoobrony.”

Gdy pod koniec 2007 roku pismo „Dziennik” głosiło, że na „czarnym rynku” istnieje możliwość zakupu aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI oraz epatowało czytelników informacjami pochodzącymi rzekomo z tego tajnego dokumentu, dziennikarz pisma Tomasz Butkiewicz wskazywał, że w aneksie ma być opisana postać gen. Poznańskiego:

„Zenon Poznański – pisał Butkiewicz - to emerytowany generał Ludowego Wojska Polskiego, który na początku lat 90. wszedł do polityki. [...] Później doradzał prominentnym politykom SLD, a ostatnio Andrzejowi Lepperowi, szefowi Samoobrony. Poznański - według twórców raportu - miał stworzyć wokół siebie grupę wojskowych, którzy mieli nieformalny wpływ na decyzje polityków. Aneks próbuje udowodnić tezę, że wokół byłych wojskowych powstawały patologiczne układy.”

W latach 90. Poznański był szefem Obrony Cywilnej oraz szefem sekretariatu Komitetu Obrony Kraju przy prezydencie Lechu Wałęsie. Doradzał również w sprawach bezpieczeństwa i obronności premierom Oleksemu, Cimoszewiczowi i Millerowi, a na początku 2003 roku został głównym ekspertem Samoobrony. Na stronie internetowej tej partii można było znaleźć tyrady Poznańskiego. Warto przytoczyć ich fragment, ponieważ blisko korespondują ze znaną nam dziś retoryką:

„Elity polityczne nas zawiodły. Polacy wywalczyli wolność i demokrację, a w zamian zostali okradzeni z miejsc pracy i zabezpieczenia socjalnego. [...] wcześniej Samoobrona te prawdy głosiła i głosi. Samoobrona wyrosła z buntu Polaków przeciwko błędom transformacji i patologii elit politycznych. Stąd też domagamy się poszanowania praw rodaków do: pracy, godnych rent i emerytur, bezpłatnej opieki lekarskiej, bezpłatnej edukacji, zasiłku dla bezrobotnych, którzy nie z własnej winy nie mogą znaleźć pracy. O te prawa walczymy i walczyć będziemy.”

W tekście Piotra Lisiewicza i Tomasza Sakiewicza z „Gazety Polskiej” zatytułowanym „Tajna broń WSI” z roku 2004 wymieniono kilka nazwisk doradców SO .: „ W Samoobronie – zarówno w jej warszawskiej centrali, jak i w terenie – roi się od wojskowych. [...] Doradcą Samoobrony w czasie prac nad ustawą był Marek Mackiewicz. W niedawnym tekście w „Rzeczpospolitej” na temat WSI, Mackiewicz występuje jako były szef kontrwywiadu wojskowego. [...]Zbigniew Wassermann pamięta, jak Samoobrona próbowała forsować na eksperta sejmowej komisji ds. służb specjalnych Kazimierza Głowackiego – w połowie lat 90. szefa WSI. [...] Wokół Leppera kręci się także Konstanty Malejczyk, w latach 1994-96 szef WSI, zamieszany w aferę związaną z nielegalnym handlem bronią. Malejczyk w wojsku związany był z generałem Tadeuszem Wileckim, który współpracował blisko z Mieczysławem Wachowskim (dziś związany z Samoobroną) i prezydentem Lechem Wałęsą. [...] Były rzecznik partii Krzysztof Socha był oficerem politycznym – pułkownikiem LWP.”

W artykule wskazywano również na ścisłe związki Samoobrony z Partią X Stana Tymińskiego: „Nasi informatorzy uważają, że pomysł WSI, by ugrać swoje przy pomocy radykalnych partii populistycznych, takich jak Samoobrona, ma historię tak starą jak III RP. Były szef MSW Andrzej Milczanowski mówił wprost, że Tymiński i partia X to był pomysł WSI, wskazywał nawet konkretnych ludzi, którzy tę operację organizowali – wspomina Jarosław Kaczyński”.

Na uwagę zasługuje również fragment, w którym ukazano ideowe korzenie tego towarzystwa:

„Wielu przywódców Samoobrony i Partii X wywodzi się z tego samego środowiska – betonowego skrzydła PZPR. Lider Partii X, Józef Kossecki – był w latach 80. publicystą tygodnika „Rzeczywistość”. Zastępcą redaktora naczelnego tego pisma był Bolesław Borysiuk, dziś jeden z najważniejszych doradców Andrzeja Leppera. Gazeta Kosseckiego i Borysiuka silnie powiązana była z wojskiem.

Układy środowiska „Rzeczywistości” z wojskiem wynikały z rodowodu ideowego, związanego z nazwiskiem przywódcy frakcji PZPR Mieczysława Moczara. Moczar, współpracownik sowieckiego wywiadu wojskowego GRU, szefował Związkowi Bojowników o Wolność i Demokrację (narodowo-komunistycznej ZBoWiD). Pod jego przywództwem organizacja ta zyskała na znaczeniu i żyła narodowo-komunistyczną retoryką.”

W cytowanym opisie znajdujemy rys formacji nazwanej ongiś przez środowiska pomarcowej „opozycji demokratycznej” mianem "endokomuny". Powstała ona, gdy partia komunistyczna walcząc ze swoim skrzydłem rewizjonistycznym i tzw. liberalną inteligencją sięgnęła w późnych latach 50. i 60. do arsenału haseł Narodowej Demokracji i przyswoiła sobie jej retorykę. Trzeba przy tym pamiętać, że zjawisko „moczaryzmu” było znacznie szerszym fenomenem, wykraczającym poza frakcyjne rozgrywki w PZPR. Wytworzyła się wówczas formacja "narodowego komunizmu" akcentująca swój ideologiczny charakter, służalczość wobec ZSRR i niechęć do rewizjonistów jako grupy zdominowanej przez ludzi pochodzenia żydowskiego. Formacja ta, wbrew twierdzeniom jej przeciwników, nie miała nic wspólnego z Narodową Demokracją, bowiem jej zasadniczy cel nie uwzględniał w ogóle postulatu niepodległości Polski bądź likwidacji systemu zniewolenia, a sprowadzał się do walki o władzę i zastąpienia jednej komunistycznej bandy drugą.

Tego rodzaju indoktrynacja wytworzyła z czasem pewien typ myślenia, który pomimo formalnego „upadku komunizmu” przetrwał do dziś i jest obecny w polskim życiu publicznym. Ów typ mentalności charakteryzuje przede wszystkim sprzeciw wobec rzekomej dominacji Zachodu oraz podważanie naszej przynależności do kręgu zachodniej cywilizacji. Zasadniczą cechą jest odwoływanie się do ksenofobicznych odruchów, a jednocześnie propagowanie postawy służalczości wobec Związku Sowieckiego/Rosji, zwykle ukrytej za zasłoną „realizmu geopolitycznego” lub zakamuflowanej hasłami „słowiańszczyzny”. Mimo, iż na początku lat 90. propaganda ta spotkała się z silnym oporem społecznym, to po wprowadzeniu gospodarki wolnorynkowej nastąpiła wyraźna rewitalizacja nastrojów antyzachodnich. Wolny rynek, a zwłaszcza jego negatywne aspekty, w wielu grupach społecznych utożsamiane były z ekspansją Zachodu i kojarzyły się z negatywnymi skutkami wprowadzania kapitalizmu. Postawa ta objawiała się zwykle sympatią w stosunku do Rosji i wrogością wobec Zachodu, w szczególności kontestowała naszą obecności i aktywność militarną w NATO. Dziś najczęściej bywa ubierana w hasła narodowe i „bogoojczyźniane”, głosząc obronę niepodległości Polski, głównie przed dominacją Zachodu. W sferze polityki społecznej bazuje na prymitywnym populizmie, a odwołując się do autentycznych problemów i potrzeb Polaków wskazuje im utopijną i bliżej nieokreśloną wizję „trzeciej drogi”.

Aleksander Ścios
- -------------------------------------------------------------------------------
@ Aleksander Ścios @ALL
kazef, wt., 10/05/2011 - 19:19

Pozwolę sobie przypomnieć blogerom z blogmediów pewien tekst ŁŁ i Pańską reakcję - chronolicznie bodaj pierwsze "zderzenie" stanowisk. Pewien jestem, że Pan to pamięta, ale wstawię tutaj całość (zachowanej) dyskusji , bo w sieci teksty ŁŁ np. na salonie 24 już poznikały.
------------------
Łażący Łazarz 17 października, 2008

Czy Ks. Popiełuszko musiał zginąć dlatego, że chciał przekazać Papieżowi dowody na współpracę Wałęsy z SB?

To tylko pytanie nie teza, ale już wyjaśniam skąd ono się wzięło.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko został porwany 19 października 1984 r. Był przez tydzień więziony i torturowany w Kazuniu koło Nowego Dworu Mazowieckiego. Następnie związany w kołyskę, uduszony i wrzucony do Wisły we Włocławku. W wyniku „śledztwa’ prowadzonego pod dyktando Kiszczaka czterech tzw. „sprawców” – oficerów SB trafia na ławę oskarżonych. Grozi im od kilkunastu do 25 lat pozbawienia wolności, a nawet kara śmierci. Mimo to „zleceniodawca” Pietruszka i „wykonawca” Piotrowski nie mówią słowa prawdy. Kłamią na temat przebiegu zdarzenia oraz osłaniają przełożonych. Dlaczego? Może ze strachu przed karą śmierci i wykonaniem „wyroków” na ich bliskich? Może za obietnicę wcześniejszego zwolnienia „za dobre sprawowanie”? Możliwe też, że dostali gwarancję dobrego uposażenia dla swoich rodzin oraz, że wyjadą niedługo, po cichu, za granicę jak sprawa przyschnie. Wiarygodne, prawda?

Idźmy dalej…

Ale cóż takiego mieli do ukrycia? Co byłoby bardziej niewygodne niż sama zbrodnia na znanym księdzu? Dlaczego kłamali na temat daty i okoliczności śmierci Księdza Jerzego? Czy najbardziej niewygodne były ewentualne pytania o motyw? Oficjalna wersja głosiła, że motywem zakatowania księdza była chęć zamknięcia ust choremu z nienawiści, aktywnemu duszpasterzowi oraz zemsta na nim za dotychczasową działalność antykomunistyczną. Dlatego pasowało, by zabójstwo było okrutne i dokonane niemal natychmiast po porwaniu. Bo tak właśnie działa zemsta. Jednak, co by było, gdyby wyszło na jaw, iż Popiełuszko przed śmiercią był przez tydzień torturowany i męczony w bunkrze w Kazuniu? Czyż nie pojawiłyby się następujące pytania:

- Kto był właściwym zleceniodawcą?

Niewiarygodne przecież, że trzech esbeków - tylko na ustny rozkaz jakiegoś pułkownika - katowało człowieka aż do śmierci, przez wiele dni łamiąc regulaminy służby i narażając się na absencję tygodniową. Pietruszka był za cienki w uszach by ich kryć i sprawę tuszować. Gdzie byli właściciele bunkra, służby wartownicze, urzędnicy od samochodów służbowych, zaopatrzenie, kasjerzy wydający zaliczki i księgowi?

I najważniejsze pytanie: dlaczego torturowano księdza aż przez 6 dni?

Tylko dla zemsty? Wątpliwe. A może, by zmusić go do współpracy? Niewiarygodne. Takimi sposobami? Czemu miałaby to służyć tak wymuszona współpraca? Już wtedy rozpoznawano zasadę, że z niewolnika nie ma pracownika. Skuteczniejsza byłaby pewnie intryga, prowokacja lub wstawienie zaufanego w otoczenie księdza. Co zresztą z pewnością uczyniono. A może próbowano zmusić Popiełuszkę by wyjawił jakąś informację? By ujawnił sekret lub oddał dokumenty? Co to mogło być takiego, że Kiszczak kazał na całego torturować Popiełuszkę a potem go zabić? Co to było takiego, że oprawcy od razu wiedzieli, że ten człowiek musi zginąć? – wszak dlatego nie bawili się w ukrywanie obrażeń. Udział osobisty Kiszczaka w planowaniu śmierci Księdza Jerzego nie podlega dyskusji. Rozkaz torturowania i zamordowania popularnego kapelana Solidarności, człowieka bliskiemu polskiemu społeczeństwu, a nawet Papieżowi-Polakowi, mógł wydać tylko szef aparatu przemocy PRL lub jego przełożeni. Wszystko zależy od ciężaru motywu.

A jaki był motyw?

Tę kwestię spróbuję naświetlić inaczej. Wiosna 1992 r. osobą w MON (kierowanym przez Jana Parysa) odpowiedzialną za dostęp do archiwów byłego MSW był Pan Mariusz Marasek. Pewien dziennikarz, którego później poznałem i który mi tą historię opowiedział, dostał wtedy zezwolenie na dostęp do SB-ckich archiwaliów. Trafił tam na „bombę” i postanowił opisać to, co odkrył. Archiwum było wtedy dość łatwo dostępne dla dziennikarzy i badaczy a swoboda poruszania się wśród materiałów źródłowych była duża. Rządem kierował Jan Olszewski i był „klimat” na demaskowanie agentury. Dziennikarz wiec się nie spieszył, spokojnie przygotowywał artykuł prasowy gromadząc, weryfikując i porządkując dokumenty.

A o czym? Na jaki temat?

Otóż z dokumentów wynikało, że kilka porwanie przez esbekow nastąpiło na kilka dni przed planowanym wyjazdem Księdza Popiełuszko do Rzymu. A konkretnie, miał się ksiądz udać z tajną misją do Watykanu. Miał tam przekazać osobiście na ręce Jana Pawła II dokumenty operacyjne zdobyte przez wysokiego funkcjonariusza MSW pracującego dla Kościoła, bądź zdelegalizowanej Solidarności. Z tych dokumentów miało wynikać, iż Lech Wałęsa był agentem SB, którego się udało umieścić na czele Solidarności. Jego zadaniem miało być ponoć spacyfikowanie Zarządu Solidarności poprzez jego skłócenie, wycięcie ludzi niezależnych oraz wprowadzenie do władz związku agentów wpływu przygotowanych przez SB, z dobrze sprokurowaną legendą opozycyjną. Jednak jednym z najważniejszych zadań Wałęsy miało być animowanie i manipulowanie związkiem w taki sposób by sparaliżować jego skuteczne działanie, stworzyć wrażenie narastającego chaosu i niedopuścić do przekształcenia się 10-milionowej Solidarności w partię polityczną. A w 81 roku było wszystko możliwe, gdyż Iwan nie wchodził, z PZPR odpływali ludzie masowo i nawet dyspozycyjni dotychczas sędziowie zaczęli się łamać.

Operacja się udała. Solidarność straciła cel z oczu i pogrążała się w kłótniach personalnych oraz jałowych dyskusjach. Jej niemoc i skuteczność działania Agenta Bolka miał Kiszczak sprawdzić doprowadzając do kontrolowanego Kryzysiku Bydgoskiego. Nic się nie stało. Było groźnie, ale rozeszło się po kościach. Za parę miesięcy Solidarność miała być jeszcze słabsza. Na to wszystko miał mieć dowody Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Sam był przyjacielem Wałęsy, ale podobno dokumenty były porażające i jednoznaczne. Kościół Polski nie mógł ich jednak ujawnić w prosty sposób, gdyż w roku 1984 Lech Wałęsa nie był już tylko przywódcą związku zawodowego – był Legendą, Noblistą i Symbolem. Wokół jego nazwiska skupiła się cała nadzieja zdeptanego społeczeństwa polskiego.

Ujawnienia takiej prawdy mógł dokonać tylko człowiek bardziej wpływowy i charyzmatyczny niż Wałęsa, będący większą Legendą i światowym autorytetem – Ojciec Święty Jan Paweł II. W dobre intencje nikogo innego Polacy by nie uwierzyli. Tylko Papieżowi-Polakowi uwierzyliby wielcy przywódcy oraz światowa opinia publiczna. Żeby jednak Jan Paweł II podjął decyzję na temat konieczności takiego działania, trzeba mu było najpierw te dokumenty dostarczyć. Dzięki agentom z otoczenia Księdza Jerzego SB musiało się dowiedzieć, że wszedł on w posiadanie materiałów na Wałęsę (możemy sobie tylko wyobrazić, jaki szok i dyskusję w wąskim gronie osób, musiały ówcześnie wywołać podobne informacje). Wygląda na to, że SB nie wiedziało jak dokumenty zostaną wywiezione i przekazane Ojcu Świętemu, gdzie są ukryte lub komu powierzone na przechowanie. Z pewnością, esbecy wiedzieli, kiedy Ksiądz wylatuje lub wyjeżdża do Rzymu. Nie mogli do tego dopuścić. Porwali Jerzego Popiełuszkę i przez wiele dni katowali by wydobyć potrzebne im informacje. Podobno niczego się nie dowiedzieli. Ale człowieka zamęczyli – ZA DUŻO WIEDZIAŁ.

Za dużo też się dowiedział ten dziennikarz. Nie zdążył jednak zakończyć swojej pracy. Nastąpiła czerwcowa „Nocna Zmiana” i Marasek wyleciał wraz z Parysem i całym Rządem Jana Olszewskiego. Na archiwach MSW położył swoją łapę nowy szef Urzędu Rady Ministrów – Jan Maria Rokita. Dostęp do archiwaliów został natychmiast szczelnie zamknięty dla historyków i dziennikarzy. Pomimo, odcięcia od źródeł Dziennikarz postanowił opublikować to, czego zdążył się dowiedzieć. Zmienił się jednak klimat dyskusji. Umoczeńcy kontratakowali. Grzmiało od oskarżeń pod adresem Macierewicza i krzyczano o „polowaniu na czarownice”. Media nie były zainteresowane historią o Bolku, Kiszczaku i Księdzu Popiełuszce. Dziennikarz zrezygnował z czasem z próby sprzedania tematu. Pomogli mu w tym „nieznani sprawcy”. Podobno porwali jego kilkuletnią córkę i rozebraną zostawili na tarasie jakiegoś wieżowca. Tym razem nic się nie stało. Aby odsunąć zagrożenie od swojego dziecka Dziennikarz odłożył temat ad acta.

Ja usłyszałem tą opowieść zupełnie niedawno.

Czy jest wiarygodna? Nie wiem. Być może to była opowieść fantasty. Każdy powinien sam to ocenić we własnym umyśle bądź sercu. Ja uważam, że warto podzielić się wiedzą o istnieniu takiej hipotezy. Warto zadawać pytania dotyczące dziejów naszego kraju i osób publicznych. Warto dotrzeć do akt sądowych i zobaczyć co dokładnie zarzucali Wałęsie Walenynowicz i Gwiazdowie. Ja nie mam dostępu do źródeł, nie byłem w stanie tej opowieści zweryfikować. Nie jestem dziennikarzem ani badaczem. Znamienne jest jednak, że publikowane parę miesięcy temu wyrywkowe ustalenia z nowego śledztwa na temat śmierci Jerzego Popiełuszki wydają się potwierdzać wiele faktów. Ujawnione przez red. Krzysztofa Wyszkowskiego fakty z niejasnej działalności Wałęsy oraz jego wiernopoddańcze rozmowy z SB-kami na wywczasach podczas internowania (materiały operacyjne SB publikowane w ARCANA) też dają wiele do myślenia.

Sama historia Solidarności uprawdopodabnia w pewnym stopniu opisywaną hipotezę. Dzięki agenturze Lech Wałęsa uzyskał niepodzielną władzę. Pozbył się antagonistów takich jak Walentynowicz i Gwiazdowie. Oddał Solidarność pod kontrolę tzw. doradców, którzy pojawili się z teczkami prosto z Warszawy. Geremek, Mazowiecki, Kuroń i Michnik utopili Solidarność w dyskusjach i zaczęli ją paraliżować organizacyjnie oraz prowadzić na manowce polityki. Solidarność traciła impet. Odczuwalne stało się napięcie i zmęczenie. Stan Wojenny policyjnym butem dokonał atomizacji organizacji. Już nigdy się nie odrodziła. Ukradziono jej tylko nazwę.

Czy bez tych Wtyczek ruch społeczny Solidarność, będący czymś więcej niż związkiem zawodowym, mógł się w tamtych realiach przekształcić w partię polityczną zdolną do sięgnięcia po władzę? Czy mógł rozmontować blok komunistyczny zanim Jaruzelski zdolny był spacyfikować Polaków? Może mógł. Kto wie. ZSRS miało zbyt dużo swoich kłopotów i nie było zainteresowane kolejną interwencją. A być może chłopcy z KGB i GRU doskonale wiedzieli, że nie trzeba będzie sięgać po środki militarne. Czy liczyli tylko na Jaruzelskiego, czy także na swoich potężnych agentów wpływu? Przecież w wasalnym PRL-u normalne było, że najważniejsze osoby przechodziły pod bezpośrednią kuratelę służb Wielkiego Brata. Czy to oni wydali Kiszczakowi polecenie (lub tylko zasugerowali) zabicie Księdza Jerzego Popiełuszki? Czy planowali kolejne role dla Bolka i jego kolegów z Firmy? Wszak przemalowywanie się komunizmu było planowane. Europę czekały wielkie zmiany. Okrągły stół powstawał w zamysłach. Kontrakt polityczny był redagowany, konstruktywna opozycja przygotowywana a TAKI AGENT byłby z pewnością na wagę złota. Czy Lech Wałęsa naprawdę mógł być przejętym od SB agentem KGB? Czy możliwe jest, że za taką wiedzę oddał życie Ksiądz Jerzy Popiełuszko? Ja nie znam odpowiedzi. Kojarzę tylko fakty i stawiam pytania…

I jeszcze jedno:

Czy gdybyśmy odpowiedzieli twierdząco, to stać nas będzie na analizę historii III RP i ocenę dzisiejszych wydarzeń politycznych?
http://niepoprawni.pl/blog/164/trzeba-przypominac-o-mozliwym-zwiazku-smierci-kspopieluszki-z-bolkiem

--------

Komentarz A.Ściosa po własnym tekstem „CZY III RP ZACZĘŁA SIĘ NAD GROBEM KSIĘDZA POPIEŁUSZKI?”

do komentarzy ŁŁ (usunięte z salonu24) :

@Łażący_Łazarz

Znam treść Pana artykułu, lecz głęboko się z nim nie zgadzam. Nie przedstawia Pan żadnych argumentów na uzasadnienie swojej tezy. Te, o których Pan pisze można bowiem "dopasować" do każdej innej hipotezy. Proszę też pamiętać, że informacja o agenturalnej przeszłości Wałęsy nie była żadną tajemnicą. Podejrzenia wobec niego istniały od dawna i wielu działaczy "Solidarności" traktowało Wałęsę jako TW. Nie jest również prawdą, że ksiądz Jerzy miał jechać do Rzymu z "tajną misją". Ksiądz miał pozostać w Polsce, na czym zresztą bardzo mu zależało i z czego się szczerze cieszył. Nie miejsce tu, by wyjaśniać wszystkie słabe strony Pana hipotezy. Myślę, że nieuprawnione, nieoparte o fakty interpretacje bardziej oddalają nas, niż przybliżają do poznania prawdy. Ona nie jest "sensacyjna". Czasem jest straszna. Proszę zapoznać się z tym, co na temat śmierci księdza Jerzego pisał Wojciech Sumliński. Zapłacił wielką cenę za próbę odsłonięcia tej tajemnicy. W swoim komentarzu napisał: "Proszę dokładnie przyjrzeć się tej sprawę. Proszę mi wierzyć - to nie jest sprawa historyczna. Jeśli się Pan w nią zagłębi, uzyska odpowiedź na wiele pytań dotyczących wydarzeń jak najbardziej współczesnych. Ta sprawa jest jak wyjście z portu na szerokie morze." Warto wyjść na to morze. pozdrawiam

ALEKSANDER ŚCIOS 584 12828 | 20.10.2008 12:44

· @Łażący_Łazarz

Nie mam Panu za złe, że dzieli się Pan swoimi hipotezami na temat zabójstwa księdza Jerzego. Wolno to czynić każdemu, pod warunkiem, że hipotezy mają oparcie w faktach. Lepiej o tym rozmawiać, niż tchórzliwie milczeć. Sądzę, że rzeczą niezwykle ważną byłaby wiedza, na temat agentury ulokowanej w otoczeniu księdza Jerzego. Głownie tej, za pomocą której SB próbowało kierować losem Kapłana. Być może, ujawnienie danych tych osób przyczyniłoby się do wyjaśnienia wielu kwestii. Ogromną wartość ma praca prokuratora Witkowskiego i poczynione przez niego ustalenia. Jeśli nawet, nie mamy możliwości merytorycznej oceny tych ustaleń,to reakcja Czesława Kiszczaka ( link do listu zamieszczam pod wpisem)powinna stanowić wskazówkę, że Witkowski dotknął celnie zbrodniczej tajemnicy.

ALEKSANDER ŚCIOS 584 12828 | 20.10.2008 16:42

http://cogito.salon24.pl/77742,czy-iii-rp-zaczela-sie-nad-grobem-ksiedza-popieluszki

ŁŁ wrócił do tego samego tematu po pół roku po tamtej wymiany zdań (widać męczyła go ta kwestia):

http://niepoprawni.pl/blog/164/jankowski-i-bolek-smierc-popieluszki

Od siebie dodam tylko tyle: przytoczony w całości pierwszy tekst ŁŁ o ks. Popiełuszcze jest dość zastanawiający. Autor dysponuje wiedzą z pogranicza faktów i wiedzy dostępnej poza oficjalnym obiegiem. Sam napisał w pewnym momencie: „Ja usłyszałem tą opowieść zupełnie niedawno”. Od kogo ŁŁ usłyszał te wszystkie rewelacje? Kto już wówczas karmił go „wiedzą”? Czyżby ŁŁ już wtedy czuł się na tyle mocny, że występował z takim prowokacyjnym w gruncie rzeczy tekstem? Warto też na spokojnie przeczytać tekst ŁŁ zwracając uwagę na słownictwo, język i specyficzny sposób argumentacji. Bardzo nieładnie się kojarzący w kontekście pamiętnej nagonki na ks. Jerzego.

Warto też zastanowic się, skąd ŁŁ czerpał dokumenty do tekstu "KAT". Jeden z blogerów na salonie24 napisał, że wszystkie pochodziły z kancelarii obecnego prezydenta (wówczas gdy powstawały jeszcze na stanowisku marszałka).
edycja komentarza: kazef # wt., 10/05/2011 - 19:24.
 
Dodane przez prakseda dnia maja 11 2011 08:50:37 · 9 Komentarzy · 285 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.