Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Do euro trzeba wchodzić tak aby nie wejść
- Poważna debata o przyjęciu euro w Polsce zacznie się lada dzień, prezydent zwołał już Radę Gabinetową na ten temat - oznajmił premier. Niewątpliwie wprowadzenie euro jest sprawą poważną. Choćby dlatego, że wymaga zmiany fragmentu Konstytucji RP mówiącego o uprawnieniach Narodowego Banku Polskiego. Należało jednak uspokoić lud, zwłaszcza jego moherową część, że nie takie euro straszne jak je malują. - Histeria i lęki są zbędne - stanowczo powiedział pan premier. Dlaczego zbędne? Ano dlatego, że wprowadzenie euro wymaga uzyskania większości konstytucyjnej. - Nie będzie większości konstytucyjnej na rzecz przystąpienia do strefy euro, jeśli nie będzie powszechnego i pełnego przekonania, że to jest bezpieczne dla Polski - ocenił Tusk.

Zatem spokojnie i bez histerii. Przede wszystkim rozpocznie się poważna debata. Następnie, jeśli 2/3 nie będzie przekonanych, że euro jest najlepszym rozwiązaniem dla polskiej gospodarki to wszystko pozostanie po staremu[1]. Czy aby na pewno? Czy możliwe, że Polska zostanie poza "osią i istotą tej zmieniającej się na naszych oczach wspólnoty europejskiej", jaką wedle premiera jest wspólna waluta? Wszak podczas swojej wizyty w Brukseli w połowie grudnia Tusk powiedział, że referendum w sprawie przyjęcia euro nie jest w Polsce potrzebne. Według niego, Polacy wyrazili już zgodę na przyjęcie wspólnej waluty podczas referendum akcesyjnego do UE.

Najgorsze jest to, że Tusk w tym przypadku ma rację. Polacy biorąc udział w referendum akcesyjnym na temat wstąpienia do UE podpisali umowę z drobnym druczkiem. Tak drobnym, że praktycznie niemożliwym do odczytania. Zatem choć większość z nas jest przeciwna przyjęciu euro (sondaż TNS OBOP z 17 marca 2011 r.), to politycy powzięli pewne zobowiązania. Nawet jeśli wymagana będzie zmiana konstytucji, to polscy parlamentarzyści będą w zasadzie musieli zagłosować "za". Dlatego też władza nie może dopuścić do referendum, lecz musi zadecydować "w imieniu" ludu.

Czy oznacza to, że sytuacja jest przegrana? Formalnie rzecz biorąc tak, ale praktycznie... niekoniecznie. Choć dojście do władzy ugrupowań, które zlekceważą zobowiązania wynikające z traktatu akcesyjnego wydaje się mało prawdopodobne, to możliwe jest zastosowanie taktyki postulowanej przez Jarosława Kaczyńskiego. Polega ona nie tyle na wejściu do strefy euro, co na stopniowym, mozolnym i przede wszystkim długim wchodzeniu do niej. Jak pisze biznes-gazetaprawna.pl, Kaczyński zauważył, że traktat o wstąpieniu Polski do UE przewiduje przyjęcie euro. Nie określa jednak terminu tegoż przyjęcia. Dlatego też, zdaniem Kaczyńskiego "decyzję w tej sprawie możemy podjąć w ciągu kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat".

W tym okresie bardzo dużo może się wydarzyć w targanej kryzysem strefie euro. Wspólna waluta może np. utracić swą wartość w wyniku nadmiernego stosowania polityki niskich stóp procentowych. Może nawet zostać zniszczona od środka przez... Niemców. Choć niemieckie elity są zwolennikami unii monetarnej, to obywatele państw gospodarczego "centrum" Europy (Niemcy, Austria, Holandia) mogą mieć dość wspomagania zadłużonych krajów PIGS (Portugalia, Irlandia, Grecja i Hiszpania). Jak bowiem zauważa niemiecki ekonomista wolnorynkowy, autor książki "Tragedia euro", po wejściu do unii monetarnej, rozrzutne i słabe gospodarczo kraje takie jak Grecja zwiększyły swoją wiarygodność kredytową.

Można powiedzieć, że przejęły wiarygodność kredytową silniejszych gospodarek. Dzięki temu mogły taniej sprzedawać swoje obligacje, co z właściwą sobie niefrasobliwością wykorzystały do wzrostu zadłużenia. Zwykli niemieccy obywatele - choć nie niemieckie elity polityczno-bankowe - zapłacili za zwiększoną emisję greckich obligacji także wzrostem cen. Banki komercyjne z różnych krajów skupowały obligacje, które mogły dawać pod zastaw pożyczek, jakie pobierały z Europejskiego Banku Centralnego. Zwiększała się podaż pieniądza i ekspansja kredytowa. Zyskiwał grecki rząd, banki i ich główni klienci, a rzesze obywateli z różnych krajów - traciły.

Obywatele lepiej funkcjonujących państw tracą tym bardziej po rozpoczęciu kryzysu. Pomoc Europejskiego Banku Centralnego dla upadających gospodarek prowadzi do spadku wartości euro. Prowadzi to do wzrostu cen towarów. Budowana na złych podstawach europejska "wspólnota" stanie się więc coraz bardziej skłócona, obywatele państw gospodarczego "centrum" zbuntują się przeciw swoim politykom i strefa euro ostatecznie upadnie. Miejmy nadzieję, że Polska będzie wchodzić do niej tak długo, że ten ostateczny krach będzie obserwować z zewnątrz.

Marcin Jendrzejczak

[1] Do zmiany Konstytucji RP konieczna jest większość 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
 
Dodane przez prakseda dnia marca 14 2013 07:22:14 · 9 Komentarzy · 61 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.