Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Wariant białostocki i siłowy
Wprawdzie wybór nowego papieża który przybrał imię Franciszek, usunął wszystkie inne wydarzenia w cień - ale warto wydobyć je z cienia, bo prędzej, czy później, a nawet raczej prędzej, niż później, dadzą one znać o sobie niezależnie od tego, jak potoczą się dalsze losy Kościoła pod rządami nowego papieża. Postępactwo podstępnie sufluje Kościołowi w charakterze najważniejszych problemy zastępcze w rodzaju "kolegialności", "celibatu", czy "kapłaństwa kobiet", podczas gdy to nie są problemy Kościoła jako takiego, tylko korporacyjne problemy duchowieństwa, a i to - nie całego. Tymczasem o tym, jakie problemy są ważne, a jakie nie, stosunkowo łatwo się przekonać, próbując odpowiedzieć na pytanie, za co umierali i nadal umierają święci męczennicy. Czy za "kolegialność", "celibat", "kapłaństwo kobiet" i temu podobne wynalazki - czy też za coś zupełnie innego? Wydaje mi się, że za coś zupełnie innego - i to właśnie, za co ludzie byli gotowi i nadal są gotowi ryzykować życiem, a nawet je poświęcać - to jest najważniejsze.

Skoro nawet my wiemy takie rzeczy, to było niegrzecznie przypuszczać, że Jego Świątobliwość Franciszek tego nie wie. Myślę, że wie, już choćby stąd, brał udział w konfrontacji z postępactwem u siebie w Argentynie i w ogóle - w całej Ameryce Łacińskiej, nad którą przez całe lata gorzała czerwona łuna w postaci inspirowanej przez Moskalików "teologii wyzwolenia". W tę konfrontację uwikłany był jego macierzysty zakon jezuitów i wskutek tego tak głęboko podzielony, że nie był w stanie dokonać wyboru prowincjała i musiano mu go importować z Salwadoru. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że obecny papież był od samego początku po właściwej stronie, co znalazło potwierdzenie również w reakcji obecnych argentyńskich władz na jego wybór, przypominających reakcję Biura Politycznego KC PZPR na wybór Jana Pawła II. Ale nie uprzedzajmy faktów tym bardziej, że warto wydobyć z cienia również inne wydarzenia, wskazujące na kierunek, w jakim coraz szybciej ześlizguje się nasz nieszczęśliwy kraj.

Oto sądy w Białymstoku wydały wyroki skazujące kibiców za skandowanie "Donald matole, twój rząd obalą kibole!" oraz uczestników manifestacji, którzy wznosili okrzyki, iż "nie przepraszają za Jedwabne". Z okoliczności wynika, że niezawisłe sądy w podskokach wydały wyroki na żądanie policji, a policja - wiadomo: powinność swej służby rozumie bez względu na to, czy służy carowi, Stalinowi, partii, czy tak jak dzisiaj - naszym okupantom z bezpieki. Zachowanie białostockich sądów pokazuje, że nasi bezpieczniaccy okupanci, którzy stoją przed koniecznością rozładowania niebezpiecznego dla nich potencjału młodzieżowego ruchu narodowego, przystąpili do ćwiczenia wariantu "sądowego" z użyciem arsenału oskarżeń o "faszyzm" i temu podobne zbrodnie, zaś wydane wyroki pokazują, że transformacja - transformacją - ale sądy po staremu są dyspozycyjne wobec bezpieki, jak za komuny.

Dobrze to nie wróży, bo skoro nawet "Donald" okazał się "konstytucyjnym organem państwa", a za Jedwabne trzeba "przepraszać", zgodnie z oczekiwaniem żydokomuny, to z pewnością nie powiedziano ostatniego słowa. "Wariant białostocki" z pewnością jest rozwojowy. Jeśli skojarzymy go sobie z niedawną, przemilczaną starannie warszawską wizytą pana Roberta Browna, dyrektora zespołu HEART, będącym dzisiaj chyba głównym przedsiębiorstwem przemysłu holokaustu, gdzie po rozmowach z sześcioma dygnitarzami rządowymi i bliżej nieokreśloną liczbą Umiłowanych przywódców z opozycji oświadczył, iż w sprawie "roszczeń" nastąpił "przełom" - a także z projektem ustawy nadającej pozory legalności "bratniej pomocy" - to nietrudno się domyślić, że "wariant białostocki" może okazać się tylko łagodnym wstępem do ostrzejszego "wariantu siłowego".

Nie ma przypadków, są tylko znaki - mawiał ksiądz Bronisław Bozowski. A tak się właśnie złożyło, że zaraz po wspomnianej wizycie głównego holokaustowego przemysłowca w naszym nieszczęśliwym kraju i niemal w przeddzień rozpoczęcia w Niemczech budowy Centrum Wypędzeń okazało się, że Nasza Złota Pani Aniela ma polskie korzenie! Jest mianowicie prawnuczką Anny Kaźmierczak, której panieńskim dzieckiem był Ludwig Kaźmierczak, który w okresie międzywojennym zmienił sobie nazwisko na Kasner, które nosił jego syn Horst, pastor ewangelicki, ojciec Naszej Złotej Pani. Czy gdyby w tej sytuacji pojawiła się możliwość schronienia się przed kryzysem w jej opiekuńcze ramiona, ktokolwiek jeszcze śmiałby podnieść jakieś, pełne nienawiści, ksenofobiczne zastrzeżenia? Takiego niewdzięcznika na pewno u nas nie ma, ale nawet gdyby jakimś cudem się pojawił, to niezawisłe sądy, procedujące według "wariantu białostockiego", nauczą go mores, że popamięta nie tylko ruski, ale nawet pruski miesiąc. Pewnie w przeczuciu takiej nieuchronności pan premier Donald Tusk intensywnie uczył Naszą Złotą Panią wymawiania słowa: "krzesło" - bo kiedy już rzucimy się w objęcia, to chyba niejeden będzie musiał sobie posiedzieć?

Ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Oto z kół zbliżonych do Ministerstwa Obrony dobiegają skrzydlate wieści, że na wszelki wypadek pan generał Krzysztof Bondaryk, który ostatnio utracił posadę, właśnie ma objąć nową - jako szef kolejnej, ósmej już tajnej służby, która ma zajmować się cyfry... to znaczy, pardon - nie żadna tam "cyfryzacją" tylko "kryptografią", a tak naprawdę - to Internetem. No bo powiedzmy sami: kto to widział, żeby takie rosnące w siłę medium jak Internet pozostawało poza kontrolą naszych okupantów? W rezultacie nie ma żadnej koordynacji; niezależne media głównego nurtu dostają rozkaz, żeby, dajmy na to, w sprawie ustawy o "bratniej pomocy", albo w sprawie spotkania największego przemysłowca holokaustu z naszymi Umiłowanymi Przywódcami, wsadzić mordę w kubeł - ale co z tego, kiedy w Internecie podnosi się wrzask pod niebiosa i w rezultacie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jak niepyszne, wycofuje projekt ustawy "do dalszych prac"? W ten sposób daleko nie zajedziemy, więc widać wyraźnie, że sytuacja dojrzała do tego, by pan generał Bondaryk położył na Internecie swoją czujną i niechybną dłoń. W ten sposób system zostanie domknięty i można będzie spokojnie przystąpić do realizowania scenariusza rozbiorowego.

Stanisław Michalkiewicz
 
Dodane przez prakseda dnia marca 23 2013 06:02:53 · 9 Komentarzy · 66 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.