|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Czy Kaczyńskiemu grozi zamach? |
|
|
Największym problemem Jarosława Kaczyńskiego jest brak następcy - polityka, który mógłby go zastąpić w przywództwie partii. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że Jarosław Kaczyński, polityk bez wątpienia zasługujący na miano męża stanu, przejdzie do współczesnej historii w podobny sposób, jak Bolesław Krzywousty przeszedł do historii średniowiecza - suwerena, po którego rządach nastąpił okres rozbicia dzielnicowego.
Zarówno Porozumienie Centrum, jak i Prawo i Sprawiedliwość to partie silnego lidera - Marszałka. Niestety, równocześnie w obu mieliśmy do czynienia z tym samym zjawiskiem: brakiem generałów, pułkowników, majorów. Adiutantami Marszałka często musieli więc być ludzie o horyzontach sierżantów sztabowych, czasami nawet kaprali polowych.
Wbrew całym kubłom pomyj wylewanych swego czasu przez obóz "Gazety Wyborczej" na Porozumienie Centrum - była to partia raczej intelektualistów niż harcowników o naturze politycznego zwierzęcia (tymczasem propaganda wykreowała na taką Unię Wolności). W rezultacie Adam Glapiński odnalazł się w biznesie, Andrzej Urbański tak naprawdę nigdy nie podjął ostatecznej decyzji, czy chce być politykiem, czy też intelektualistą - komentatorem angażującym się w działania polityczne. W rezultacie obaj zostali na marginesie polityki (być może z korzyścią dla nich samych, a ze szkodą dla prawej strony naszej sceny publicznej).
Salonowe mass media od dawna jak mantrę powtarzają słowa, że największym problemem PiS-u jest Jarosław Kaczyński. Otóż, nie: największym problemem Prawa i Sprawiedliwości jest brak następcy obecnego prezesa - indywidualności, która mogłaby przejąć przywództwo zarówno PiS-u jak i całej niepodległościowej strony polskiej sceny politycznej. To problem tym większy, że nie chodzi tylko o to, że Jarosław Kaczyński kiedyś osiągnie wiek emerytalny (nie w sensie metrykalnym, chodzi raczej o zapas zdrowia, kondycji i energii). Dodatkowo, gdyby realny stawał się scenariusz zwycięstwa PiS-u w wyborach parlamentarnych, wszystko można "rozłożyć" jednym zabiegiem: fizyczną eliminacją prezesa tej partii. Owszem, dla wielu osób stwierdzenie takie to bluźnierstwo czy bzdura - wszak nie żyjemy w republice bananowej. Ale czy kilka lat temu za bzdurę przez wszystkich "normalnie myślących" nie zostałoby uznane stwierdzenie, że prezydent RP oraz dowódcy wszystkich rodzajów broni Wojska Polskiego zginą w katastrofie samolotowej, a strona polska nie będzie miała nawet możliwości zabezpieczenia i prawdziwych oględzin wraku oraz miejsca katastrofy? Sprawa śmierci prezesa Waleriana Pańko jasno wskazuje, że w III RP można snuć hipotezy o fizycznej eliminacji osób stwarzających zagrożenie dla grupy trzymającej kasę i władzę (zza kulis).
W PiS-ie oprócz Jarosława Kaczyńskiego brak jest wyższych oficerów: takich z perspektywami na generalskie szlify. Przy całej sympatii dla wszystkich tych panów, trudno mi odróżnić Adama Hoffmana od Mariusza Błaszczaka i Joachima Brudzińskiego. To porucznicy, których twarze i dokonania zlewają się w jeden wielki humbug. Oczywiście nie odbieram im umiejętności sprawnego działania, ale zadatków na liderów w nich tyle, co trucizny w zapałce. Podobnie sierżantów jest nadmiar: Karol Karski, Marek Suski, Marek Kuchciński, ale tak naprawdę nikt z wyżej wymienionych nie posiada charyzmy na tyle, aby "rządzić" klubem parlamentarnym PiS-u, a co dopiero całą partią i szerzej - całą formacją, całym obozem konserwatywno-niepodległościowym.
Zdarzył się w PiS-ie kapitan, Zbigniew Ziobro. Niestety, zapomniał, że w czasie pokoju awans zdobywa się gwiazdka po gwiazdce, że z kapitana na pułkownika można awansować tylko na polu prawdziwej i zwycięskiej bitwy. Ziobro pułkownikiem, generałem, wicemarszałkiem, następcą chciał być jeszcze przed prawdziwą bitwą, po rozegraniu kilku potyczek zaledwie. Zgubiła go ambicja, niecierpliwość, niechęć do pobierania nauk od najlepszych (Jarosław Kaczyński na swoje premierostwo ciężko pracował ponad 20 lat). Dziś prezes Solidarnej Polski jest już na marginesie, dowodzi nie wojskiem, a wodewilem.
Jaka byłaby niepodległościowa strona polskiej polityki bez Jarosława Kaczyńskiego? To już przerabialiśmy - planktonizacja, konwenty świętej Katarzyny, mnogość liderów Akcji Wyborczej Solidarność. Dziś jedynym politykiem, który miałby predyspozycje i charyzmę, aby zastąpić Kaczyńskiego, wydaje się Antoni Macierewicz. Prawica ma jeden tylko problem: obaj są rówieśnikami, więc wciąż nie można mówić o zastępstwie w sensie pokoleniowym.
Póki co Polacy, kibicujący niepodległościowej stronie sceny politycznej mają tylko jedno wyjście: odmawianie Zdrowasiek za zdrowie i siły Jarosława Kaczyńskiego.
Marcin Hałaś |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia marca 23 2013 06:38:03 ·
9 Komentarzy ·
68 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|