Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Marzec 1968 – demon, który zarżał
Obydwa wspomniane fakty są traktowane przez tzw. Nową Lewicę, obecnie panującą w politycznych gabinetach i świecie akademickim Zachodu, a także przez zajmującą prominentną pozycję w Grupie Trzymającej Władzę w III RP tzw. lewicę laicką jako swoisty "punkt zero". Jako wydarzenia formacyjne, nie tylko w sensie wspólnego przeżycia pokoleniowego, ale i formacji intelektualnej. To wydarzenia kultowe.

Jeśli uwzględnić fakt, że protesty przeciw "zgniłej, zakłamanej moralności burżuazyjnej" i "amerykańskiemu imperializmowi" (objawiającemu swoją "krwawą naturę" podczas wojny w Wietnamie) zaczęły się parę lat wcześniej na amerykańskich kampusach, to należy uznać, że czyn rewolucyjny Nowej Lewicy ma dłuższą historię aniżeli wystąpienia paryskich studentów, z "czerwonym Danielem" (Cohn-Benditem) na czele. Jeśli zaś patrzeć na jej korzenie intelektualne, należałoby się cofnąć o kilkadziesiąt lat do Antonia Gramsciego, Zygmunta Freuda i twórców tzw. szkoły frankfurckiej.

Paryscy - a szybko do nich dołączyli również zachodnioniemieccy - studenci domagali się więcej wolności (zwłaszcza od pasa w dół) wymachując "Czerwoną książeczką", autorstwa jednego z największych ludobójców w dziejach świata, przywódcy chińskich komunistów Mao Ze - Donga. Inną kultową postacią stał się wówczas kolejny komunistyczny zbrodniarz, Che Guevara. Po upadku Związku Sowieckiego, gdy na krótko otworzyły się post-sowieckie archiwa, można było przekonać się o skali dokonywanego przy tej okazji przez służby specjalne Kraju Rad "montażu" zachodniej opinii publicznej.

Jak zauważa niemiecki uczestnik "rewolucji '68 roku" Götz Aly w swojej głośnej książce "Unser Kampf", studencka rewolta nosiła wszelkie znamiona podobieństwa do fascynacji niemieckich studentów na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku inną, "wolnościową" ideologią - narodowym socjalizmem.

Tak zresztą jakoś wyszło, że ci, którzy w 1968 roku zaczynali pod hasłem "zabrania się zabraniać", dzisiaj - po odbyciu zwycięskiego marszu przez instytucje - stają w awangardzie kneblowania wolności słowa, wolności sumienia, a nawet wolności badań naukowych. Wszystko pod hasłami walki z "mową nienawiści", promocji "równościowego ustawodawstwa" oraz nieprzyznawania grantów badawczych dla tych naukowców, którzy ośmielają się kwestionować oficjalną teorię o globalnym ociepleniu klimatu.

Marzec 1968 roku w Polsce to wydarzenie, które należy rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Pierwszą z nich stanowi kontekst wewnątrzpartyjnej rozgrywki (w ramach PZPR), która miała zakończyć ostatecznym wypchnięciem z partii "rewizjonistów". Wszystko wskazuje na to, że decyzja o zdjęciu z afisza "Dziadów: miała charakter prowokacji (charakterystyczne pod tym względem są raporty sowieckiego ambasadora w Warszawie, który będąc na przedstawieniu nie dopatrzył się w nim żadnych "antyradzieckich akcentów").

Druga płaszczyzna, to kampania antysemicka ("antysyjonistyczna") rozpętana przez Gomułkę na potrzeby załatwienia z korzyścią dla siebie partyjnej dintojry. Wielu "rewizjonistów" miało żydowskie pochodzenie, udając się na przymusową emigrację na Zachód (czy do Izraela) wzięło z sobą obraz Polski jako kraju antysemickiego, rządzonego przez antysemitów. Nic to, że antysemicką czystkę urządziła nad Wisłą komunistyczna dyktatura narzucona siłą Polsce. Nic to, że wielu z tych, którzy emigrowali przed 1956 roku "umacniało podwaliny i kładło fundamenty" w Polsce, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Niemniej jednak gomułkowska kampania "antysyjonistyczna" w wydatny sposób przyczyniła się do ożywienia antypolonizmu wśród opiniotwórczych elit świata zachodniego po obu stronach Oceanu.

Wreszcie nie należy zapominać, że chociaż Marzec 1968 rozpoczął się jako rozprawa "towarzysza Wiesława" z "rewizjonistami" (oraz ich młodszym pokoleniem - "komandosami"), to szybko przekształcił się w kolejny protest Polaków przeciw kneblowaniu wolności słowa. W wielu ośrodkach akademickich poza Warszawą ludzie domagali się dostępu do nieocenzurowanej kultury bez konotacji wewnątrz komunistycznych rozgrywek.

Wspomniani "rewizjoniści" zresztą rozpoczynali jako ortodoksyjni marksiści (vide słynny list Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego z 1964 roku), zarzucając Gomułce, że przez swoją twardogłową politykę szkodzi sprawie "socjalizmu realnego" w Polsce. Rzeczywistość społeczną i polityczną w Polsce po 1945 roku odbierali przez pryzmat marksistowskiej metodologii, w której nie było miejsca na dopuszczenie myśli np. o w pełni swobodnych, wielopartyjnych wyborach czy autonomicznej pozycji Kościoła katolickiego. To zaczęło się dopiero zmieniać po 1968 roku.

Jak wiadomo, "rewizjoniści" i ich młodsze latorośle zyskały pozycję dominującą zarówno w politycznym jak i medialnym establishmencie III RP, niekiedy - jak w przypadku Adama Michnika (posła w latach 1989 - 1991) łącząc te dwa aspekty sprawowania władzy.

Jak wspomniałem, dla tego środowiska Marzec 1968 - a nie rok 1956 czy tym bardziej Millenium roku 1966 - jest wydarzeniem formacyjnym, krystalizującym niejako postawy, mentalność całego środowiska. Zwraca przy tym uwagę swoista interpretacja wydarzeń, które miały miejsce czterdzieści pięć lat temu; interpretacja zaciemniająca prawdziwy stan rzeczy i kontekst historyczny.

Adam Michnik pisał już w III RP, że Marzec 68 "miał w sobie coś z ducha oświeceniowej rewolty encyklopedystów przeciw ortodoksji kościelnej", ale był również "buntem przeciw antykomunistycznej ortodoksji, która widziała w strukturach PRL-u przedłużenie okupacji sowieckiej z lat 1939 - 1941". Komunikat jest więc jasny: między nami, prawdziwymi bojownikami o prawdziwą demokrację (znaczy socjalistyczną) a na przykład pokoleniem "żołnierzy wyklętych" (przecież ortodoksyjnie antykomunistycznych) nie ma i nie może być nic wspólnego. I trudno nie przyznać redaktorowi naczelnemu GW racji w tym względzie.

Zwraca uwagę czynienie paralel między komunistycznym betonem a hierarchią Kościoła katolickiego. Jeszcze dalej poszedł Leszek Kołakowski - guru "rewizjonistów" - który już w 1956 roku zamykał podział na "lewicę" i "prawicę" w ramach PZPR, przy czym ta ostatnia była identyfikowana przez niego z radykalnymi stalinowcami.

W podobnie pokrętny sposób przedstawiciele post-rewizjonistycznej lewicy interpretują rozpętaną przez komunistyczny aparat antysemicką nagonkę. Adam Michnik stwierdzał w 1995 roku: "Dla mnie Marzec to było rżenie demona. Wtedy - pierwszy raz za mojego życia - w Polsce zarżał demon nacjonalizmu". Ale o tym, kto był wtedy (w 1968 roku) woźnicą - już ani słowa.

Grzegorz Kucharczyk
 
Dodane przez prakseda dnia marca 27 2013 11:23:50 · 9 Komentarzy · 69 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.