|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Czy Tusk i Kaczyński boją się rządzić Polską? |
|
|
Właśnie teraz tkwimy w samym środku tej - najmniej "płodnej" - części polskiego cyklu politycznego, czego sondaże Wirtualnej Polski mniej więcej od roku, z aktualnym włącznie, dowodzą: 31 proc. dla PO i 30 proc. dla PiS. A dwa tygodnie temu, przypomnijmy, PiS miało 29 proc., zaś PO - 28 proc., natomiast miesiąc wcześniej było dokładnie tak jak teraz: PO - 31 proc., a PiS - 30 proc. O wynikach sejmowego drobiazgu - SLD (13 proc.), RP (6 proc.), PSL (5 proc.), SP (3 proc.) - nie ma nawet co wspominać, tym bardziej, że część z tych skrótów najzwyczajniej w świecie kompletnie nic nie mówi zdecydowanej większości wyborców.
Innymi słowy: gdyby w Polsce w ciągu ostatniego roku odbyły się wybory według obowiązującej dziś ordynacji wyborczej, którekolwiek z liczących się ugrupowań - PiS czy Platforma - by je wygrało, dokonałoby tego z tak mikrą przewagą, że nawet gdyby było ono w stanie sformować koalicję rządzącą, miałaby ona tak małą przewagę, iż jej szanse na przeprowadzenie w Polsce radykalnych reform (a takich potrzebuje Polska i to w wielu dziedzinach) byłyby z góry skazane na niepowodzenie. Ale czyż nie o to właśnie - zaczynam coraz poważniej podejrzewać - chodzi politykom rządzącym polskimi partiami rządzącymi i opozycyjnymi?
"Polityka" opublikowała niedawno symulację, z której wynika, że gdyby w 2011 r. w Polsce wybierano posłów w jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW) w oparciu o ordynację większościową, to przy ówczesnych wynikach Platforma Obywatelska miałaby dziś w sejmie 306 posłów, a PiS - 151, natomiast PSL zdobyłoby zaledwie trzy mandaty i żadnej innej partii w Sejmie by nie było.
Platforma miałaby więc "pełnię władzy" w Polsce, jeśli dodać do tego sprzyjającego jej prezydenta. I już nic nie mogłoby powstrzymać słynącego przecież z reformatorskiego zapału Donalda Tuska i jego dzielnych pretorian przed wprowadzeniem w życie ich dalekosiężnych planów. Na pewno w trymiga mielibyśmy poobniżane podatki, wprowadzony podatek liniowy, zlikwidowany NFZ i KRUS, polikwidowane wszystkie nienależne przywileje, w tym górnicze i rolnicze - słowem: hurtem zrealizowane wszystkie obietnice wyborcze Platformy z 2007 i 2011 r. No bo chyba nie inaczej, nieprawdaż? Czyż to nie kusząca oferta dla wszystkich zwolenników partii Tuska?
No dobrze, a czy podobnie kusząco nie działa na wyobraźnię zwolenników PiS taka oto symulacja: gdyby w Polsce posłów wybierano w okręgach jednomandatowych w oparciu o ordynację większościową, w 2005 r. "pełnię władzy" w Polsce zdobyłoby najpewniej Prawo i Sprawiedliwość. Nie musiałoby się nią dzielić ani z Samoobroną, ani z Ligą Polskich Rodzin, których przedstawicieli zapewne w ogóle nie byłoby w sejmie. Mogłoby za to, nie tracąc czasu na koalicyjne podchody, zapewne w tym wypadku w ciągu pełnej, czteroletniej kadencji zrealizować program IV Rzeczypospolitej, z którym szło do wyborów. Mogłoby go zrealizować tym swobodniej, że prezydent Lech Kaczyński na pewno nie utrudniałby wykonania tego zadania. A potem, w 2009 r. PiS poddałoby swe dokonania - i siebie! - osądowi wyborców. Czyż to nie interesująca i nęcąca wizja?
Dlaczego zatem żaden z liderów liczących się partii nie chce, aby w Polsce obowiązywał właśnie taki system wyłaniania rządzących? Czy aby nie dlatego, że JOW i ordynacja większościowa co prawda dawałyby zwycięskiej partii "pełną władzę" w Polsce, ale jednocześnie osłabiałyby władzę szefa w partii?
Czego zatem bardziej nie chcą lub boją się Donald Tusk i Jarosław Kaczyński, którzy - w tym wypadku zgodnie jak jeden mąż - nie chcą JOW i ordynacji większościowej? Bardziej nie chcą musieć na serio rządzić Polską (bez chowania się za koalicjantów, którzy "nie pozwalają im realizować obietnic wyborczych"), czy utraty swej w istocie niepodzielnej władzy nad członkami swych partii? No bo jeśli żadnej z tych ewentualności się nie obawiają, to dlaczego nie chcą JOW i ordynacji większościowej, które pozwoliłyby partii jednego z nich zdobyć "pełnię władzy" i (wzorem zwycięskiego i podziwianego przez nich Victora Orbana) zyskać prawdziwą szansę na przeprowadzenie w Polsce gruntownych zmian, które od lat zapowiadają?
Piotr Gabryel
"Do Rzeczy" |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia maja 10 2013 19:24:07 ·
9 Komentarzy ·
62 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|