Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Zostaję do 2015 i jeszcze dłużej
Zaczęli od generaliów, czyli ubiegania się przez Tuska o stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Zdawać by się mogło, że stanie się to najważniejszym przekazem tego programu. Albowiem premier Donald Tusk oświadczył znienacka, dramatycznie zawieszając głos, że wybiera zaszczyt bycia premierem naszego kraju, przedkładając ten honor nad możliwość europejskiej kariery. Jak się wyraził "Być polskim premierem to jest stukrotnie ważniejsza rzecz dla mnie niż te awanse europejskie". W ten sposób zakończyła się wczoraj kampania poprawiania samopoczucia Polaków, zasadzająca się na uświadamianiu im, że mamy na zbyciu najlepszy i najgorętszy produkt eksportowy. Otóż nie, premier obwieścił, że nie ruszy się z rządu do 2015 roku, bo to mu daje satysfakcję. Definitywnie.

W ciągu kolejnych minut premier roztaczał przed publicznością wizję końca kryzysu i powszechnego dobrobytu, który ten koniec kryzysu zainicjuje. Jak mówił, będziemy mogli ponownie wrócić do tego wielkiego marzenia o polskim dobrobycie, albowiem odbiera sygnały, które "...mówią, że ten kryzys nie jutro, nie za miesiąc, ale się skończy. Nikt nie poda daty, kiedy będzie można wrócić do tego marzenia, jakim jest dobrobyt w każdym polskim domu, ale ja wiem, że to jest kwestia tych kilkunastu miesięcy, może dwóch lat". W związku z czym musimy zrobić wszystko, żeby się dobrze do tego przygotować, a pan premier ma przekonanie, że temu sprosta, bo gdyby nie, to nie zawracałby ludziom głowy. Przy wszystkich błędach, bo jak ktoś rządzi sześć lat, to musi popełniać błędy, pan premier ma ciągle naprawdę głębokie przekonanie, że "ten nasz plan, ta głęboka determinacja, wskazuje na nas, jako tych, którzy są gotowi do podjęcia kolejnego wyzwania".

W dziesiątej minucie dworskiej rozmowy redaktor Lis przypomniał panu premierowi, że kryzys kryzysem i się skończy, ale co z notowaniami, których spadek można nazwać już wyraźna stałą tendencją. Premier nie chciał, aby zabrzmiało to trochę pyszałkowato, ale wyraził swoją głęboką wiarę, że tak jak w roku 2007, tak jak w 2011 i tak jak przy innych wyborach, jest w stanie poprowadzić Platformę do sukcesu w roku 2015. Ale redaktor Lis niemiłosiernie drążył temat, pytając gościa, czy nie martwi go, jak Polacy oceniają jego rządy. Najwyraźniej nic nie jest w stanie zachwiać wiary pana premiera, bo odpowiedział "...że te sondaże będą się jeszcze nieraz krzyżowały. Fakt, że po sześciu latach rządów utrzymujemy nienajgorszy poziom zaufania [...] to jestem bardzo daleki od zwątpienia, i zdaję sobie sprawę, że wyzwania, które stoją przede mną, są bez porównania poważniejsze, także dlatego, że Polacy będą oczekiwali od nas takich działań, które przybliżą te polskie marzenia do rzeczywistości w warunkach nie najłatwiejszych."

Premier stwierdził dalej, że nie czuje się odpowiedzialny za sondaże, a za zadania i jeśli do końca 2015 roku uda się mu wykonać to, co zmierzają, te rzeczy, które zaczęli, wyeliminować błędy, to uzna, że wypełnił swoje zadania. Jeśli natomiast redaktor chce dyskusji o błędach Platformy, to powinien zaprosić Jarosława Kaczyńskiego; "...będzie pan miał godzinę litanii na temat katastrofy, jaka w Polsce nastąpiła".

Uważny obserwator i analityk fizjonomii mógł dostrzec, że premier stracił cierpliwość i wyraźnie nie był zadowolony z tej części łagodnej przecież rozmowy. A przecież redaktor Lis chciał tylko wiedzieć, czy premier Tusk jest w stanie zmierzyć się, a nawet zderzyć z powodami kłopotów i poprowadzić kraj we właściwym kierunku.
"Nie ma takiego dnia, nie ma takiej godziny, żebym nie analizował tego, co robię dobrze i tego, co robię źle [...]. Ale jeśli bronię się przed próbą wciągnięcia mnie w te dyskusje, nacechowaną fatalizmem [...], to musiałbym się złapać za głowę, zamknąć oczy i powiedzieć, że mam tego dosyć. A ja nie mam tego dosyć [...] moim zadaniem dzisiaj jest przekonywać Polaków, moich współpracowników, pana, opinię publiczną [...], że to, co do tej pory zrobiliśmy w Polsce, i osiągnęliśmy efekty, które mogą być źródłem satysfakcji dla wszystkich Polaków. A równocześnie oczekiwania Polaków [...] są bez porównania większe". Dodał również, że te wysokie oczekiwania oraz krytyka i ta "ludzka złość" napędzają jego energię, bo z duszy jest trochę sportowcem.

W części dotyczącej konkretów interesująco wypadł fragment rozmowy poświęcony trzem zagadnieniom - gazowi łupkowemu, memorandum gazowemu i OFE. Kwestia memorandum to według premiera ewidentna wpadka komunikacyjna, z którą poradził sobie błyskawicznie, dymisjonując ministra Budzanowskiego, ale za to najważniejsze jest to, że w tej nieustannej współpracy i jednocześnie konfrontacji z naszym partnerem wypracowane są decyzje, które są korzystne i bezpieczne dla Polski. "Te decyzje, które mogły być niekorzystne dla Polski, czy dla sytuacji geopolitycznej w tej części Europy [...], że tych decyzji nikt na nas nie wymusił". A całe to zamieszanie gazowe przyniosło ostatecznie bardzo dużą obniżkę cen gazu.

Pozostając dalej przy temacie gazu, tym razem łupkowego, premier Tusk wyraził opinię, że ponad dwuletnia zwłoka w przygotowaniu regulacji prawnych dotyczących jego poszukiwania i wydobycia spowodowana była tym, że w skali europejskiej to pionierskie przedsięwzięcie, w dodatku napotykające pewne opory w łonie Unii Europejskiej. W grę wchodzi inwestowanie ponad 20 mld złotych i musimy dobrze przygotować ten projekt, żeby dać szansę zagranicznym inwestorom i stworzyć warunki korzystne również dla Polski. Zatem także i tu nikt nie ma sobie niczego do zarzucenia. Proces musi trwać, bo Polska jest pionierem i wszyscy patrzą na nasze doświadczenia, nawet Portugalia.

W kolejnej części rozmowy redaktor Lis zapytał, czy nie stało się tak, że politycy Platformy, może wskutek zmęczenia, może wskutek amoku metodycznie tracą kontakt z rzeczywistością. Do tego podejrzenia przywiodła redaktora sprawa zegarków ministra Nowaka, 5 złotych prezydent Warszawy, koncert Madonny czy chińska wycieczka marszałek Kopacz. Niezrażony Tusk odpowiedział, że to kwestia rosnących wymagań od Platformy, a przyszłość Polski nie zależy od zegarków czy stylu ministra Nowaka, choć on osobiście styl ma inny. Za to minister Nowak skutecznie buduje drogi i tego od niego oczekuje.

Zresztą Platforma, czy też może rząd nie mają zbyt często komunikowania się za pośrednictwem mediów ze społeczeństwem, coraz bardziej wymagającym, o pozytywnych i wielkich projektach, które są realizowane. Czyli wszystkiemu winni są dziennikarze. Wiedziony widać zawodową solidarnością dziennikarz Lis przypomniał jednak premierowi, że wystarczy jeden telefon do telewizji publicznej i rząd będzie mógł się komunikować do woli o sukcesach.

Potem było jeszcze trochę o bezrobociu, które jest przedmiotem najgłębszej troski premiera, ale w porównaniu z Europą Zachodnią, sytuacja naprawdę nie jest dramatyczna. Premier nie jest w stanie przeciwdziałać wszystkim skutkom kryzysu i nie tacy giganci w tej walce polegli. Działanie rządu angażują miliardy złotych w inwestycje, program kredytów dla mikro i małych przedsiębiorstw, ale to, co jest największym projektem, który pomoże ludziom zostać w Polsce i znaleźć robotę, to wykorzystanie 400 mld złotych, jakie udało się w Europie wywalczyć. W ramach programu startupów udało się natomiast stworzyć 150 tys. firm, czyli jednoosobowych miejsc pracy.

W odniesieniu do kwestii OFE premier powiedział, że ma już raport przygotowany przez ministrów pracy i finansów i nie wynikają z niego rekomendacje o likwidacji tego systemu. Jak podkreślił, "nie mam mowy o tym, żeby państwo sięgnęło po pieniądze, które Polacy odkładali w OFE". Natomiast kwestia wysokości przyszłych emerytur z OFE, zwłaszcza w zestawieniu z zarobionymi przez fundusze ogromnymi pieniędzmi jest daleko niesatysfakcjonująca, a nawet nie do przyjęcia. "Konstrukcja OFE nie była doskonała" - odpowiedział premier na zachętę ze strony Lisa, by skrytykować Leszka Balcerowicz, jako jednego z głównych obrońców tego systemu.

Na koniec i w trakcie między wierszami można było usłyszeć powrót do straszenia PiS-em. Szczególnie wtedy, gdy premier przeciwstawiał stabilizację, zachodnią cywilizację i spokój bogacenia się "drodze niepewności", na jaką skieruje Polskę opozycja, po cichu marząca o upadku Unii Europejskiej. Premier nie ma zamiaru nikim straszyć, ale ma nadzieję, że Polacy będą sami oceniali, co jest dla Polski najlepsze. Przypomniał też "ruinę Polski" po latach rządów SLD, z którym zresztą - jak pamiętamy - nie wyklucza koalicji w przyszłości.

Co daje Tuskowi wiarę, że rządy Platformy są dla Polski najlepsze? To, że rządzą już drugą kadencję i w roku 2015 ludzie znów uwierzą, że naprawdę warto jeszcze raz na nich postawić.

Kryzys się kończy, sytuacja nie jest dramatyczna, a wszelkie opóźnienia wynikają z trudności obiektywnych. Jeżeli zaś pojawiają się jakieś błędy, to wynikają one tylko ze statystyki lat rządzenia, lub zwykłego braku komunikacji... Taki obrazek z Lisem w tle wymalował wczoraj na monitorach telewizorów beztroski premier Polski.

Donald Tusk niczym niegdysiejszy rosyjski telewizyjny uzdrowiciel usiłował zaczarować rzeczywistość swoją skuteczną do niedawna bronią, a mianowicie przekonaniem słuchaczy, że to właśnie on twardo kroczy po ziemi i dobry ogląd realiów gwarantuje Polakom lepsze lub gorsze, ale w miarę bezpieczne przejście przez mityczny kryzys.

Premier zapomniał jednak, że podczas jego kilkuletniego snu, państwo polskie na skutek braku zaangażowania w polepszenie jakości jego struktur ulegało coraz szybszej destrukcji, co odczuwają już nawet ludzie z twardego elektoratu PO. Wtórny kryzys wywołany nieudolnością i lenistwem obecnej ekipy wspiął się po kolejnych grupach społecznych i dotknął w różny sposób przytłaczającą część społeczeństwa. Nie tylko nie wrócili zza granicy młodzi ludzie ze słynnego spotu wyborczego PO, ale za to w desperacji zmuszeni byli do ucieczki ekonomicznej z własnej Ojczyzny kolejni.

Trudno już nawet ocenić, czy premier ogląda świat ze szklanej wieży, czy najzwyczajniej - co jest bardziej prawdopodobne wobec jego deklaracji o satysfakcji jaką daje mu "premierowanie" - kłamie w martwe oczy telewizorów milionów Polaków.
-------------------------------------------
- A wszystko to co naopowiadał Tusk zapatrzonemu w niego Lisowi robi z "miłości do Polski". Wszystkie konie w całej Europie śmieją się z tych wypocin i kłamstw.
 
Dodane przez prakseda dnia czerwca 12 2013 08:26:17 · 9 Komentarzy · 62 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.