Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
O katastrofie smoleńskiej i działalności Zespołu Parlamentarnego
Zygmunt Białas zadał autorowi CSK osiem pytań. Oto końcowy fragment wywiadu:

Zygmunt Białas: W październiku ub. r. odbyła się I Naukowa Konferencja Smoleńska w Warszawie. Pański referat nie został przyjęty na konferencję. Podobnie potraktowano pracę prof. Mirosława Dakowskiego. Czy można to odrzucenie rozumieć jako brak gotowości kręgów naukowych i decyzyjnych do swobodnej i poważnej rozmowy na temat tragedii smoleńskiej?

Free Your Mind: Trudno mi się wypowiadać za prof. prof. Ch. Cieszewskiego i P. Witakowskiego, czyli głównych organizatorów/pomysłodawców konferencji. Z tego, co wiem, to starali się oni jakoś zapobiec sytuacji, w której grupa Macierewicza uzurpatorsko zawładnie narracją dotyczącą 10 Kwietnia, lecz nie za bardzo im (Cieszewskiemu i Witakowskiemu) się to udało. Myślę, że niezłą, choć niekoniecznie zajmującą i ciekawą, lekturą byłby wydany kiedyś zapis korespondencji, która na temat hipotezy dwóch miejsc oraz mojej skromnej osoby napływała do organizatorów konferencji od rozmaitych "życzliwych" z przedstawicielami ekspertów ZP, takimi jak dr K.Nowaczyk, na czele.

Zadbali przeróżni "życzliwi" nie tylko o to, by nie dopuścić pewnych referatów (jak mój lub Dakowskiego) do wygłoszenia, ale nawet o to, by w ogóle nie brano pod uwagę takiego wariantu wydarzeń z 10 Kwietnia, w ramach którego nie doszło do lotniczego wypadku z udziałem "prezydenckiego tupolewa". Tak jakby sprawa owego wypadku była w stu procentach przesądzona, pewna, udowodniona, udokumentowana, niebudząca żadnych kontrowersji itd. Nowaczyk zapewniał mailowo Witakowskiego i Cieszewskiego, że dokumentacja z danymi FMS-a (w domyśle "prezydenckiego tupolewa", ma się rozumieć), którą on dysponuje, nie pozostawia cienia wątpliwości, iż nie tylko na XUBS doszło do katastrofy "prezydenckiego tupolewa", ale też (tam, na polance samosiejek przy smoleńskim wojskowym lotnisku) doszło do tragedii polskich Delegatów. Zapewniał o tym (organizatorów konferencji) człowiek, który 10 Kwietnia nie był osobiście ani na XUBS, ani w okolicy (ani też przez następne trzy lata po 10-04 tam swej eksperckiej stopy nie postawił), który nie widział na własne oczy tragedii Delegatów i który przecież nie dysponuje żadnym, absolutnie żadnym, filmowym, fotograficznym zapisem momentu "smoleńskiej katastrofy". To ma być naukowe dowodzenie czegoś w tak poważnej sprawie?

Nieważne; modus operandi ZP znamy. Wróćmy do zagadnienia organizacji konferencji (szykowana jest już następna - w podobnym klimacie jak pierwsza, a więc "okołowybuchowa" - pozostaje organizatorom życzyć szczęścia - tego typu badania można rozłożyć na kilkadziesiąt lat).

Warto wspomnieć może o tym, że link do mojej książki Czerwona strona Księżyca zamieszczony został przez organizatorów I Konferencji, nie tylko zanim się ujawniłem, ale i bez jakiegokolwiek kontaktu organizatorów ze mną (nie było to trudne, skoro mój adres mailowy widniał na moim salonowym blogu od lat). O sprawie dowiedziałem się od innych blogerów i komentatorów na moim blogu - i było to dla mnie miłe zaskoczenie. Przypomnę z kronikarskiego obowiązku, że Czerwoną stronę Księżyca linkowano i sytuowano wśród tekstów źródłowych obok takich znamienitych dokumentów, jak "raportu MAK" i "raport Millera".

Ja oczywiście w swej skrajnej głupocie i naiwności (jako wciąż czujący się młodo naukowiec, wierzący, że wspólnota uczonych to grupa ludzi niepodatnych na wpływy polityków, odpornych na naciski, bezkompromisowych) sądziłem, że oto polskie środowisko naukowe otwiera nowy rozdział w historii smoleńskiej i zwyczajnie, twardo delegalizuje dotychczasową oficjalną narrację, wchodząc na poziom bardzo krytycznej analizy tego, co się (wg oficj. danych) miało stać 10 Kwietnia. Bardzo się pomyliłem. Nic takiego nie nastąpiło. Byliśmy świadkami narodzenia się "nowej świeckiej tradycji" (Link), a więc gremialnego podporządkowania się naukowców absurdalnemu paradygmatowi skonstruowanemu przez środowisko Macierewicza, który sam żadnym naukowcem nie był, nie jest i nigdy nie będzie. Polityk zarządza naukowcami, ci się zwyczajnie podporządkowują, nie dostrzegając w takiej sytuacji nic zdrożnego. Historia jak z "Polski Ludowej". Oczom nie wierzę. Rzecz może szokująca, ale w szerszym kontekście III RP to paradoksalnie może "tak powinno być". Nihil novi sub sole, po prostu. Niezależną naukę i niezależne instytucje naukowe dopiero trzeba nad Wisłą budować, najwyraźniej. Kiedyś marksizm "wyjaśniał wszystko", dziś powstają nowe "szkoły" (smoleńskie, tak je można nazwać), które właśnie "wszystko wyjaśniają", nie potrzebując nawet żadnego dowodowego materiału i skutecznie blokując jakąkolwiek otwartą dyskusję, monopolizując debatę publiczną dotyczącą tragedii z 10-04.

Co bowiem w gruncie rzeczy niebezpiecznego głosi hipoteza maskirowki? To, że należy całą sprawę losów Delegatów zbadać dokładnie od samego początku, publikując dokumenty, zdjęcia, gromadząc publicznie przeprowadzane (w określonym rygorze prawnym) zeznania świadków etc.? To nie jest jakiś nadzwyczajny, fantastyczny postulat, biorąc pod uwagę skalę tragedii i mniej lub bardziej zamierzoną indolencję oficjalnego śledztwa (rządowego oraz antyrządowego). Z punktu widzenia h2m katastrofa smoleńska jest wydarzeniem stricte medialnym, a nie realnym. Wiele za takim postawieniem sprawy przemawia przesłanek: zeznania świadków, brak akcji ratunkowej na "miejscu katastrofy", brak pożaru, przedziwny wygląd pobojowiska, brak dokumentacji samego zajścia zdarzenia, atrofia wielu instytucji państwowych na wieść o lotniczym wypadku o tak wielkiej wadze itd. W przypadku I Konferencji okazało się, że nawet takie podstawowe zagadnienia, jakie stawia h2m, są "politycznie niepoprawne" i "nienaukowe" dla agresywnej szkoły Macierewicza, blokującej mnie czy Dakowskiego.

Jestem jednak przekonany, że będą jeszcze konferencje naukowe z prawdziwego zdarzenia, konferencje także nt. tego, jak badano "katastrofę smoleńską" - jakimi metodami i z jakimi skutkami - i jak ją "obrazowano". Tylko organizatorami ani współorganizatorami tego typu spotkań naukowych nie będą już ludzie Macierewicza, na pewno.

Zygmunt Białas: W drugiej części innej naszej rozmowy (Link) wypowiada Pan słowa: Polska albo będzie zmierzać do odbudowy swojej potęgi, albo właśnie stanie się państwem, z którym nie liczy się zupełnie nikt. Gra więc toczy się o wysoką stawkę i dobrze by było, by sami Polacy mieli tego świadomość. - Dodam tutaj, iż jestem przekonany, że nie da się zbudować na kłamstwie silnego i sprawiedliwego państwa. Zapytam więc: - Czy poznamy prawdę o Smoleńsku? - Czy Polacy są świadomi gry o wysoką (najwyższą) stawkę? - Czy można mieć nadzieję na uruchomienie sił, które odnowią naszą Ojczyznę?

Free Your Mind: Prawdę poznamy, może Pan być pewny. Będzie to prawda przeszywająca (być może jako Polacy zasłużyliśmy sobie na taką nową lekcję historii). To będzie prawda nie tylko o czyimś męczeństwie i męstwie, ale też o zdradzie. Na Pańskie pytanie 2. odpowiedziałbym: nie wiem, jak jest ze świadomością (wszystkich) Polaków - wiem, że bez prawdy nie ma normalnego narodu. I nie ma też wolności.

W ten sposób jednak odchodzimy od sprawy 10 Kwietnia, a wkraczamy w obszar "metafizycznych rozważań o polskim narodzie". Naród, który nie chce ani prawdy, ani wolności, chce zniewolenia po prostu, traktując je jako "wyjście z sytuacji". Kłamstwo to zniewolenie przecież. Problem jednak w tym, że polska rzeczywistość jest wielowymiarowa. Może być tak, że to generalnie politycy chcą kłamstwa, a zwykli ludzie chcieliby prawdy, lecz ci zwykli ludzie boją się systemu kłamstwa, jaki powstał, boją się, mając w pamięci epokę sowietyzacji za peerelu. Wytwarza się więc atmosfera jak w "Polsce Ludowej" - "sferę publiczną" coraz mocniej oddzielamy od prywatnej. Przy czym pojawia się obecnie jedna istotna różnica w stosunku do "Polski Ludowej" - do sfery publicznej bowiem sporo ludzi (ja także) zalicza "media niezależne", "niepokorne" etc., czyli szkołę Macierewicza, a nie tylko Czerską i okolice. Mamy do czynienia, właśnie w kontekście tragedii z 10-04, z pozornym pluralizmem w sferze środków masowego przekazu. Media rządowe i antyrządowe głoszą wszak to samo, tj. że doszło do smoleńskiej katastrofy. W tej jednej podstawowej kwestii panuje między nimi porozumienie ponad podziałami. "Spór smoleński" między tymi gremiami dotyczy jedynie tego, w jaki sposób przebiegła "katastrofa". I od ponad trzech lat oglądamy tańce św. Wita rozmaitych znawców dendrologii wokół polanki przy XUBS.

Na Pańskie trzecie pytanie odpowiedź narzuca się sama: my wszyscy, pracujący w różnych sferach zawodowych i zatroskani o nasz kraj, jesteśmy "siłą odnawiającą". Problem, który Pan stawia, nie sprowadza się do tego, "kto z jakiej strony przychodzi". Widziałbym to inaczej: na ile umiemy tworzyć narodową wspólnotę. Brzmi to górnolotnie, ale innych słów nie znajduję w tej chwili. Na ile my, Polacy, różniący się poglądami, podejściem do życia, stanem majątkowym, przeszłością, religijnością etc., umiemy pokonywać urazy, podziały, niesnaski, nienawiść, zawiść - na ile sami wobec siebie umiemy okazywać braterską, tak braterską, narodową, miłość - wynikającą z tych podstaw, że jesteśmy wspólnotą narodową. Taką braterską miłość, jaką wykazywali się Polacy w olbrzymiej większości, w czasie II wojny światowej - komunizm potem zadbał, by właśnie tego braterstwa nie było.

Jeśli podstawowym "kryterium polskości" w obecnym, dwudziestym pierwszym, wieku, po takiej niesamowitej tragedii jak ta z 10-04, miałoby być to, "czy jesteś z X-em, czy nie", to narodowej wspólnoty nie zbudujemy przez następne sto lat. Na twardych podziałach (w ramach których ludzi wyklucza się za to, iż "nie są z nami") nie zbudujemy wspólnoty. Tego budowania, jak sądzę, chciał nas nauczyć jeden z największych Polaków w naszych dziejach, Jan Paweł II. I niestety, nie takiej narodowej wspólnoty, lecz Polaków wiecznie skłóconych, podzielonych, nienawidzących się nawzajem, skaczących sobie do gardeł - chce wielu polityków - bez względu na ich "korzenie ideowe" oraz retorykę. Ludźmi skłóconymi łatwiej się "zarządza", zwłaszcza jeśli za praktyczny i efektywny środek takiego zarządzania uznaje się kłamstwo i dezinformację. Ludzie skłóceni są zdezorganizowani - niezdolni do współdziałania i do przeciwstawienia się złu, choćby tym złem była opresja w tychże ludzi wymierzona.

Nauczmy się więc "nie nienawidzić nawzajem". Jan Paweł II przypominał na jednej ze swych ostatnich pielgrzymek - "jedni drugich brzemiona noście". Obyśmy też przy okazji budowania wspólnoty byli w stanie udźwignąć brzemię nauczania Jana Pawła II, które nakazuje bezwzględnie służyć prawdzie i Bogu. Prawda o 10-04 jest wciąż przed nami, ale już powoli się odsłania.

Zygmunt Białas: Dziękuję Panu w imieniu Czytelników i swoim za interesującą rozmowę. Chyba nie omówiliśmy wszystkich najważniejszych spraw i problemów, więc poproszę Pana za kilka miesięcy ponownie o udzielenie odpowiedzi na kilka moich pytań.

Free Your Mind: Dziękuję Panu serdecznie.

Całość wywiadu znajdzie Czytelnik w: Link
[czerwiec 2013]
 
Dodane przez prakseda dnia czerwca 19 2013 07:24:10 · 9 Komentarzy · 70 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.