|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Jana Rokity halucynacje z niedożywienia |
|
|
Warto zaznaczyć, że ta historia ma swój niezwykle poważny wymiar - jest to kolejny przykład na to, jak za pomocą prawa cywilnego i procesów o "ochronę dobrego imienia" wprowadza się w Polsce pewną formę cenzury (choć nie znając szczegółów sprawy, nie będę tu wypowiadał się o słuszności akurat tego wyroku).
Nie zmienia to jednak faktu, że cała ta afera ma przede wszystkim charakter humorystyczny i świadczy o tym, że nasz nastawiony na infotainment biznes medialny zaczyna coraz bardziej rozpaczliwie szukać tematów, którymi przyciągnie ludność do telewizorów. Cierpiący na tarasie w Perugii Jan Rokita stał się obiektem żarcików zarówno internautów, jak i TVN-owych gadających głów, pokpiwających z jego "biedy" i pretensjonalnego kaszkietu.
Temat ten jakoś nie chce zniknąć z ekranów telewizorów i nagłówków internetowych portali. Inni ludzie, znajdujący się w nieco bardziej dramatycznej sytuacji życiowej, nie mają tego "szczęścia" - jak choćby bezimienny związkowiec z krakowskich Przewozów Regionalnych, który podpalił się w toalecie w trakcie negocjacji z zarządem spółki w sprawie zwolnień (poprzedzonych strajkiem głodowym). Co prawda udało się mu przebić na chwilę do centrum medialnego szumu, ale raczej nie można się spodziewać, że "Polityka" przedstawi go na okładce, a "Newsweek" poświęci mu trzystronicowy artykuł, w którym przedstawiona zostanie ze szczegółami jego historia i aktualna sytuacja życiowa.
Fascynacja mediów przypadkiem Jana Rokity wydaje się mieć podłoże nieco głębsze niż tylko trywialne poszukiwanie "beki". Jest to w moim odczuciu symptom głębokiej alienacji elit medialno-politycznych. Elity te w jakiś szczególny sposób fascynują się informacją o tym, że "Rokita ciągle mieszka w czynszówce, a jego cały majątek to książki, komputer, sprzęt stereo i trudny do zbycia udział w odziedziczonej po dziadku nieruchomości w Przemyślu. Zarabia skromnie wykładami. Owszem, ciągle podróżuje po Włoszech, choć oszczędnie. Niedawno pod Wenecją zatrzymał się w hostelu studenckim, teraz w Toskanii w wynajętym wakacyjnym mieszkaniu z pobytem zarezerwowanym pół roku temu, bo tak najtaniej".
Ta fascynacja wynika zapewne z tego, że dzieje Rokity pokazują, jak krótka jest droga z samych szczytów polskiego politycznego Olimpu na dno - a przynajmniej na coś, co dnem z perspektywy elit może się wydawać.
Przypomnijmy, że chodzi tu o człowieka, który był posłem na sejm przez 18 lat z rzędu, w pewnym momencie partyjne billboardy namaściły go na premiera, po zakończeniu kariery politycznej zaś był suto opłacanym komentatorem nieistniejącego już "Dziennika". Nie można zatem się dziwić, że przemawia on z tarasu w Perugii tak, jakby jego dotychczasowy styl życia był czymś, co po prostu od świata mu się należy i jakby fakt, że ów styl życia może utracić, był skandalem na skalę międzygalaktyczną co najmniej. I nie jest to tylko przypadek jakiejś osobistej megalomanii. Dla reszty elit wizja, że jeden z nich zostanie skazany na żywot "zwykłego człowieka" (bo trudno przypuszczać, iż Rokita autentycznie będzie przymierał głodem), wydaje się równie trudna do zaakceptowania. Świadczyć może o tym choćby to, że nawet Leszek Miller, ironicznie, ale jednak, zadeklarował chęć pomocy Janowi Rokicie, podobnie jak inny dawny śmiertelny polityczny wróg naszego bohatera, czyli Jarosław Kaczyński. Mechanizm wewnątrzgrupowej solidarności okazuje się silniejszy niż dawne polityczne animozje.
Jaki wniosek płynie z tej całej historii? Ano taki, że po raz kolejny okazało się, że nasza klasa polityczno-dziennikarska żyje w bańce i kontakt z rzeczywistością ma niewielki. Jest to konstatacja tyleż banalna, co "populistyczna", jednak warto ją przypominać. Wynika z niej bowiem, że nie ma co liczyć na to, iż w Polsce nastąpią realne zmiany, jeśli ta czy inna frakcja elit zastąpi aktualnie panującą. Jedyną drogą do polepszenia sytuacji jest rozbudzenie świadomości społeczeństwa tak, aby było ono zdolne do pilnowania własnych interesów. Na dobrych wujków z żadnej strony politycznej barykady nie ma co liczyć.
Krzysztof Posłajko
Filozof, publicysta, redaktor portalu Nowe Peryferie |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 24 2013 06:56:45 ·
9 Komentarzy ·
57 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|