|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Nieudany hak w Elblągu |
|
|
Warto przypomnieć - nieczyste zagrania polegały na wypuszczeniu nagrań z głosem Wilka, które miały na celu skompromitowanie kandydata PiS.
Potocki krok po kroku analizuje całą sprawę. Z dziennikarskiego śledztwa tygodnika wynika, że plan wypuszczenia nagrań był mozolnie przygotowany, a wszystko wskazuje na to, że za zgodą i przyzwoleniem samego premiera Tuska.
- Mało kto wie, że w czasie kampanii wyborczej o prezydenturę Elbląga Donald Tusk był w mieście trzy razy. Dwa razy przyjeżdżał z hałasem i na otwarte spotkania. Ale raz, w poniedziałek 1 lipca, w przerwie pomiędzy I i II turą, przyjechał po cichu. Głównym punktem narady było spotkanie ze sztabem PO - czytamy w tygodniku.
Jak zaznaczają rozmówcy Potockiego, po tym spotkaniu wszyscy wyszli bardzo zadowoleni i pewni zwycięstwa w nadchodzących wyborach. Mimo tego, że zarówno wyniki I tury wyborów, jak i sondaże wskazywały na coś innego.
- Wyglądało to tak, jakby mieli coś w zanadrzu - opowiada rozmówca znający elbląskie realia.
Kilka dni później media i świat polityki obiegły nagrania, tzw. "taśmy prawdy", które miały skompromitować Wilka.
- Z naszego śledztwa wynika, że to kompilacja kilku nagrań, z różnych spotkań. W sumie całość trwa aż 8 godz. i jak twierdzą niektórzy nasi rozmówcy, zostanie jeszcze w przyszłości - pisze Potocki.
Śledztwo wykazało też, kto stoi za wspomnianymi taśmami. Nagrania zorganizowali ludzie Palikota, a wypuściła Platforma Obywatelska. Dokładna analiza zdarzeń z 3 lipca pokazuje bowiem, że sprawę nagrań Platforma uwzględniła w swoim planie kampanijnym. Potocki przytacza, jak wyglądał ten plan.
A same nagrania? Mają jedną cechę wspólną. Świadkiem większości rozmów byli dwaj lokalni dziennikarze, mocno jednak zaangażowani w politykę. Pozostałych - działacze bądź byli działacze Ruchu Palikota. Porównując daty spotkań z uczestnikami rozmów, możemy zidentyfikować ich autora. Jest nim przedziwna postać, nawet jak na świat polityki lokalnej. To Sebastian Bona-Kuchejda.
Potocki szczegółowo opisuje rolę Bony-Kuchejdy, który podczas ostatniego sztabu wyborczego siedział w... sztabie Elżbiety Gelert i liczył głosy. |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 23 2013 08:13:48 ·
9 Komentarzy ·
58 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|