|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
PO w panice szuka „haka” na referendum w Warszawie |
|
|
Posłowie PO dowodzili podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w sejmie, że inicjatywa ws. referendum to akcja polityczna współorganizowana przez Prawo i Sprawiedliwość, w czym z jakiegoś powodu dopatrywali się czegoś niestosownego. Według mediów Warszawska Wspólnota Samorządowa zebrała około 230 tys. podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz, z tego 50 tys. podpisów miało dostarczyć PiS.
Zdaniem jak zawsze "subtelnego" posła PO Andrzeja Halickiego inicjator akcji ws. referendum, burmistrz Ursynowa Piotr Guział "dziś nie może się wyprzeć tego, że w gruncie rzeczy jest marionetką w rękach PiS-u". Jak przekonywał, podpisy dostarczone przez PiS, na formularzach PiS-u, zbierane pod parasolami PiS-u przez polityków tej partii "dowodzą, że tak naprawdę całe referendum ma charakter polityczny, nie jest spontaniczną reakcją warszawiaków, nie jest też wynikiem akcji zorganizowanej przez komitet społeczny". Ale konia z rzędem temu, kto odgadnie, dlaczego ten fakt tak razi pana Halickiego, zupełnie jakby działalność polityczna nie dotyczyła codziennego życia obywateli, zwłaszcza w ich miejscu zamieszkania.
"To raczej burmistrz Guział jest taką przykrywką dla akcji politycznej, której współorganizatorem, a tak naprawdę inicjatorem jest PiS" - ciągnął swój wywód Halicki. Dlatego, jego zdaniem, trzeba spojrzeć na inicjatywę w sprawie referendum od strony ustaw i przepisów obowiązujących partie polityczne.
Halicki dowodził, że referendum współorganizowane przez partię polityczną to część aktywności politycznej danej partii, w tym wypadku PiS-u. Zastrzeżenia PO, jak mówił, dotyczą kwestii finansowania akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum i zaangażowania "firm komercyjnych w to przedsięwzięcie".
"Nie jest dozwolone, aby partia polityczna wspierana była środkami pochodzącymi z jakiejkolwiek firmy, z jakiegokolwiek podmiotu posiadającego osobowość prawną i działającego komercyjnie" - zaznaczył inny poseł PO Marcin Kierwiński. Tymczasem, jak przypomniał, media informowały o tym, że do zbierania podpisów zaangażowane były hostessy finansowane przez prywatną firmę. Ponieważ, jak mówił poseł, okazało się, że PiS jest jednym ze współorganizatorów akcji ws. referendum, "zachodzi bardzo istotne pytanie", czy w ten sposób firma ta nie wspierała Prawa i Sprawiedliwości.
Zabieg posłów PO jest rodzajem aktu desperacji, bo rzeczą oczywistą jest, że wynajmując jakąś firmę do wykonania usługi, zatrudnia ona w tym celu pracowników i wypłaca im za to wynagrodzenie. Mało więc prawdopodobne jest, aby PiS nie miało odpowiednich faktur potwierdzających taką usługę. Jednocześnie można też łatwo policzyć, że nawet po odjęciu podpisów zebranych przez PiS liczba ich jest wystarczająca, aby referendum doszło do skutku. Co więc było celem wystąpienia panów posłów? Chyba tylko rytmiczne powtarzanie komunikatu o akcji politycznej.
Mataczyło PO w Elblągu i to samo zaczyna się dziać w Warszawie. Raczej nie jest to nic nowego a peowcy drżą bo wyniki referendum nie będą przeliczać ruskie serwery. |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 23 2013 08:47:43 ·
9 Komentarzy ·
53 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|