Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Wstęp do partii POwerade
Bo jak wszystko płynie, to również i kasa musi. Łaski nie robi. Więc producenci i ich marketingowcy wykorzystują wszystko w płynie: od wody, mleka, soków i innych napojów, także piwa, wyjętego nie wiedzieć czemu z zakazu reklamy i promocji napojów alkoholowych, aż po przeróżne współczesne wynalazki w butelkach i kartonach, których składu i działania przeciętny klient jest nieświadomy. I może to i dobrze. Póki nie dowie się, co mu dolega. Ale to już temat na inny felieton, bo dzisiaj o lokowaniu produktu, z amerykańska zwanym "product placement", czyli o jednym z narzędzi promocji produktów i usług. Starym, jak świat, może nie jak Heraklit, ale na pewno Ameryka, która pierwsza spostrzegła, że klasyczna reklama jest martwa, na konsumentów nie działa, należy więc stworzyć nową, bardziej wyrafinowaną i uwodzicielską metodę. Tak narodziło się lokowanie produktu przez umieszczenie go w środku przekazu wizyjnego lub słownego czy bardziej zintegrowanie go ze scenariuszem filmu, serialu czy audycji, który, na poziomie podprogowym, ma przemawiać do odbiorcy i zachęcić go do jego kupna. Również w Europie doczekaliśmy się prawnego uregulowania zjawiska lokowania produktu w dyrektywie unijnej z zastrzeżeniem, że nie będzie ono istotnie zniekształcać zachowań rynkowych adresatów przekazu, a widz zostanie poinformowany o reklamowym charakterze przekazu, np. poprzez zasygnalizowanie tego faktu za pomocą znaku graficznego. Rozporządzenie KRRiT z 30 czerwca 2011 roku wprowadziło ten obowiązek do polskiego prawa.

Nie ma dziś polskiego serialu, sitcomu, programu rozrywkowego czy teleturnieju, który nie zawierałby lokowania produktu korzystnego finansowo dla obu stron, wykorzystującego wszystkie dostępne dziś kanały komunikacji, z grą komputerową czy piosenką włącznie. To przecież Janis Joplin pierwsza w piosence reklamowała mercedesa ("Mercedes Benz"), gdy u nas w PRL lokowano w piosenkach mosty i tramwaje, głównie nr "18". Nie omija też produkcji filmowych, choćby człowieka z BEZnadziei A.Wajdy, który w czołówce miał mieć logo Amber Gold za 3 mln zł, ale twórca parabanku musiał zadowolić się literkami "ZK". Jestem jednak przekonana, że większość odbiorców nie kojarzy informacji na pasku o lokowaniu produktów z konkretnym towarem, a osobiście wszystko mi jedno, jaką markę piwa reklamuje kolejny Bond, jaką herbatkę pije Basia Mostowiakowa i czy zmieni dostawcę energii elektrycznej, z jakich środków unijnych korzysta jej syn, Marek, czy jakich podpasek używa Magda M. Ale to nasz wybór, więc jeśli ktokolwiek przez chwilę uwierzy, że firma windykacyjna może działać jak Matka Teresa lub poczuje się dowartościowany kupując olej z kroplą oliwy albo wierzy, że guma do żucia zastąpi mycie zębów, to jego problem, ale strata niewielka. Niebezpieczeństwo pojawia się wówczas, gdy to nie towary, ale marne produkty ludzkie są lokowane przez obecną władzę, począwszy od ministerialnych stołków, spółek skarbu państwa, na wszystkich szczeblach administracji państwowej skończywszy. A sam premier Tusk, który zamiast mężem stanu stał się statystą u producenta ubrań, prócz lokowania wyhodowanych na nienawiści produktów partyjnych, z powodzeniem lokuje też swoją rodzinę: syna, córkę i jej blog czy wnuka.

Zaczęłam jednak od napojów, bo afera wybuchła po zamieszczeniu na blogu Tomasza Lisa w serwisie NaTemat.pl jego wpisu o maratonie, zilustrowanego zdjęciem, na którym lokowane są: napój Powerade i siłownia Oasis w tym samym hotelu, w którym hucznie obchodzono 90. urodziny W.Jaruzelskiego. Oburzenie z powodu lokowania produktu dotarło nawet do Rady Etyki Mediów, która obiecała zająć się sprawą. Znając jednak "krótkowzroczność" tego kolegialnego tworu, szczególnie w temacie T.Lisa i jego Newsweeka, nadzieja na potępienie samowolki "dziennikarza" jest raczej nikła. W tym wypadku myślę, że chyba słusznie, bo Tomasz Lis jest właścicielem portalu, gdzie prowadzi autorski blog, na którym zamieszczał już reklamę orlenowskich parówek, markę aparatu fotograficznego, a TVP2 nawet swojego adwokata, który reprezentował go w procesach z tabloidami. I nic. Teraz konkuruje z Robertem Korzeniowskim - pasażerem "tuskobusa", biznesmanem i twarzą dopalacza w płynie, niebezpiecznego dla zdrowia, pełnego aspartamu, fenyloalaniny, stabilizatorów czy barwników. Wybór należy do ciebie - jak mówią.

Czy Tomasz Lis naruszył zasady etyki dziennikarskiej zakazujące dziennikarzom informacyjnym udziału w komercyjnych kampaniach reklamowych? Wprawdzie prowadzi program "na żywo", ale w TVP2 nie jest zatrudniony sprzedając tylko swój produkt, a na opłacanym przez siebie serwerze może reklamować, co tylko chce. Nawet spodnie Tomasza Machały, bzdury Palikota czy operę o Annie Grodzkiej. Nie ma więc racji J.Gugała, że wiarygodność dziennikarzy mierzy się brakiem ich związków z reklamodawcami. Miara wiarygodności to zupełnie inne pojęcie, nieznane wielu dziennikarzom, którzy nie lokują wprawdzie towarów, ale traktując czytelników i widzów jak barany, dopuszczają się manipulacji faktami, wciskają nachalną, partyjną propagandę i nienawiść do politycznych przeciwników, lokują niezdrowe produkty własnego narcyzmu i wybujałych ambicji, manipulują ludźmi i ich emocjami. Czy można ich nazwać wiarygodnymi dziennikarzami informacyjnymi, skoro lokują swoje partyjne interesy w publicznej telewizji, zamienili własne pióro na flagę politykiera, stając się propagandzistami jednej partii? Wobec tych zarzutów o stronniczość i nierzetelność, foto-incydent z nawadnianiem się Powerade z plastikowej butelki przy okazji pedałowania do maratonu, wydaje się jedynie starterem, jak orlenowski hot-dog. Metę mieliśmy w niedzielę. Finał szkodliwego pomysłu, bo10 km to trasa zbyt długa na bieg publiczny dla amatorów, niemoc organizacyjna i złe zabezpieczenia - bo sanitariusze nie mieli odpowiedniego sprzętu reanimacyjnego, mężczyzna leżał 20 minut na asfalcie bez fachowej pomocy, a karetka przyjechała po 30 minutach.

Na stronie internetowej akcji "Biegnij Warszawo", prywatnej firmy Sporting, prominentnego członka zarządu PZLA - Bogusława Mamińskiego, znanego też z wyjątkowej umiejętności pompowania państwowych pieniędzy w prywatny biznes - lokowanie produktów przeróżnych. Strojów i obuwia sportowego, aplikacji na Androida, logo partnera strategicznego: Ministerstwa Sportu i Turystyki (z fotką R.Korzeniowskiego zamiast "ministry" Muchy - czyżby taka szykowała się zmiana?) oraz organizatora honorowego: Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nie ma redaktora Lisa i jego POrtalu, nie ma, choć tak bardzo się starał. Ale cała Polska biega, bo musi, bo to trendy, tak powiedzieli w telewizji. Za 75 lub 89 zł w pakiecie startowym z koszulką, numerem i wodą, bo zdrowsza od POwerade, reklamowana przez Roberta Korzeniowskiego hasłem "Możesz więcej niż myślisz". A powinno być: Myśl więcej, niż możesz.

Magdalena Figurska

Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
 
Dodane przez prakseda dnia padziernika 12 2013 07:30:59 · 9 Komentarzy · 54 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.