|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Wywiady blogerów Blogmedia24.pl - Aleksander Ścios |
|
|
Redakcja Blogmedia24.pl:
1. Służby specjalne przedstawiane są jako ostoja demokracji lub diabelskie nasienie wpływające na bieg dziejów. Są przedstawiane krańcowo jeśli temat zaistnieje bo przecież wolą działać po cichu. Która postawa jest Panu bliższa? Kto rządzi Polską jeśli uznamy pewne rzeczy za co najmniej zastanawiające- zagadkowe śmierci, wypadki, trucizny, wszystko rodem z arsenału sowieckich czy rosyjskich służb...
Aleksander Ścios :
Służby specjalnie III RP nie są oczywiście ani „ostoją demokracji” ani „diabelskim nasieniem”. W krajach dojrzałej demokracji winny być sprawnym i wszechstronnym instrumentem, zapewniającym bezpieczeństwo państwa i obywateli. Tyle teoria, bowiem w III RP służby nie pełniły i nigdy nie mogły pełnić takiej roli. Z dwóch, podstawowych powodów. Pierwszy wynikał z konsekwencji wyboru drogi „ustrojowej transformacji”. Państwo powstałe po 1989 roku przejęło całą spuściznę i tradycję PRL-u, w tym kadry policji politycznej i jej model funkcjonowania. Ponieważ za sprawą Moskwy, na początku lat 80 powierzono ludziom służb rolę wykonawców procesu „transformacji”, (szczególna rola Kiszczaka i wojskowego wywiadu) wyłączając ich spod ideologicznej władzy partii komunistycznej, zachowali oni również swoje przywileje w III RP, stając się siłą, wokół której zbudowano patologiczny układ tego państwa
Drugim był fakt, że tzw służby specjalne PRL-u stanowiły integralny element megasłużb sowieckich i nigdy nie posiadały autonomii działania. Były zaledwie ekspozyturą służb ZSRR realizując interesy okupanta i strzegąc władzy namiestników na obszarze PRL-u. Działania ludzi policji politycznej nie miały zatem nic wspólnego z zadaniami wywiadów wolnego świata. Trudno byłoby wymagać od tej kadry, aby była strażnikiem interesów i bezpieczeństwa demokratycznego państwa.
Ta „pierworodna skaza”, już na starcie III RP przesądziła o jakości i roli służb. Byli esbecy aktywnie włączyli się w życie polityczne i gospodarcze, inicjując lub wspierając szereg projektów służących ochronie ich interesów.
Oczywiście, nigdy nie zmierzali do bezpośredniego przejęcia władzy w państwie. Nie musieli tego czynić, skoro każda kolejna ekipa dbała o ich wpływy, a niektóre partie (PO) powstały z ich inspiracji. Stan posiadania zapewniali sobie lokując w grupie rządzącej tajnych współpracowników oraz przy pomocy metod operacyjnych, inspirując decydentów do obsadzania stanowisk „niezawodnymi” kandydatami. Istniejący obecnie układ oparty jest na zasadach symbiozy: ludzie służb pomagają politykom w zdobyciu i utrzymaniu władzy, w zamian mając zapewnioną bezkarność i nienaruszalność interesów. Postacią – symbolem tej symbiozy jest szef ABW: funkcjonariusz służb, członek Platformy, pracownik firm należących do oligarchów.
Dla ekipy Tuska, służby stanowią wręcz naturalne „zbrojne ramię”. Działania agentury medialnej oraz wielowątkowa osłona operacyjna (akcje przeciwko opozycji, likwidacja zagrożeń, prowokacje) mają zagwarantować grupie rządzącej trwanie przy władzy.
Redakcja Blogmedia24.pl:
2. Czy wg Pana B. Komorowski jest rosyjskim agentem wpływu a Tusk niemieckim? Po co Niemcom zachodnie i północne ziemie polskie skoro nie potrafią sobie poradzić z NRD? A może chodzi o wypchnięcie nas na Wschód? Nie chcieliśmy iść z Hitlerem to pójdziemy teraz?
Aleksander Ścios :
Nie sądzę, żebyśmy mogli oceniać te postaci w kategoriach działań klasycznej agentury wpływu – czyli ludzi związanych z obcymi wywiadami. Na „ciążenia” obu polityków mają wpływ trzy czynniki: środowiska, z których się wywodzą, w tym kręgi znajomych, przyjaciół, interesy i układy, w których uczestniczą (niektóre o charakterze mogącym stwarzać pole do szantażu) oraz rozliczne, prowincjonalne kompleksy, czyniące z nich niezwykle „plastyczny” i podatny na wpływy materiał. Zaznaczę, że w żadnym przypadku nie upatruję w tych postaciach faktycznych decydentów.
Kiedyś pewną grupę osób inspirujących działania Tuska czy Komorowskiego nazwałem „polityczną agenturą wpływu” i choć słowo agentura mogłoby sugerować działania obcych służb, w tym wypadku mamy do czynienia ze znacznie groźniejszym wrogiem wewnętrznym. Celem działań takiej agentury ( co upodabnia ją do klasycznej agentury wpływu) będzie zawsze destrukcja i demontaż państwa, a wcześniej - przejęcie kontroli nad jego strukturami. Dlatego mamy obecnie do czynienia z sytuacją, gdy rząd III Rzeczpospolitej prowadzi działania przeciwko własnemu państwu.. Taktyka realizowana przez partię rządzącą zmierza do destabilizacji i dezintegracji państwa, do zrywania więzów społecznych i narodowych. Brutalizacja języka politycznego, tworzenie trwałych i coraz głębszych podziałów, walka z pamięcią narodową, niszczenie szkolnictwa i kultury, propagowanie zachowań antypaństwowych lub amoralnych – są zaledwie „fazą pierwszą” tego procesu dezintegracji.
Nietrudno się domyśleć, że Niemcy i Rosja – państwa zawsze wrogie wobec Polski znajdują w działaniach grupy rządzącej swoje własne cele i będą usilnie wspierały obecny układ. Postawa tych państw – ich roszczenia, ekspansja gospodarcza, fałszywa polityka historyczna – jest możliwa, ponieważ Polską rządzą ludzie, dla których suwerenność i niepodległość nie stanowią nadrzędnych wartości. Wbrew temu, co potocznie sądzimy, to nie „uwarunkowania międzynarodowe”, a słabość dzisiejszego państwa jest powodem naszej fatalnej pozycji w Europie.
Nie sądzę, by Niemcy chciały obecnie rozgrywać swoje interesy przeciwko Rosji. Istnieje niezwykle ważny, wspólny zamysł, który nazwałem „projektem Prusy Wschodnie”, polegający na uczynieniu z Kaliningradu - Królewca symbolu odbudowy relacji rosyjsko-niemieckich. Z wielu względów stanowi on większe zagrożenie, niż rosyjsko-niemiecki Nord Stream. Pierwszym wymogiem tego projektu jest otwarcie naszej granicy z Obwodem Kaliningradzkim, o co rząd Tuska niezwykle mocno zabiega na forum UE i co zapewne nastąpi podczas polskiej prezydencji. Projekt ten przyniesie również odbudowę wpływów niemieckich w Prusach Wschodnich i wzmocnienie (istniejących już tam) dążeń integracyjnych. Powrót do koncepcji Prus Wschodnich wywołałby zapewne konflikt polsko-niemiecki, przyjęty przez Kreml z zadowoleniem. Jeśli nawet dziś trudno sobie wyobrazić, by Niemcy wyrażali entuzjazm dla przyjęcia kilkuset tysięcy Rosjan, to dzięki otwarciu granicy z Polską, za kilka lub kilkanaście lat sprawa może wyglądać zupełnie inaczej. Przez ten okres, dzięki inwestycjom UE Obwód Kaliningradzki przekształci się w rodzaj „euroregionu” pod niemiecko-rosyjskim protektoratem. Pozostając oficjalnie pod władzą Rosji chłonąłby niemiecki kapitał, dając w zamian dostęp do rynku rosyjskiego i stając się głównym narzędziem w umacnianiu politycznego znaczenia Niemiec w tym regionie. Nie może zatem dziwić, że pomysł ten jest aktywnie wspierany przez związek „wypędzonych” z Prus Wschodnich i należy do priorytetów polityki Angeli Merkel
Rząd Tuska wspiera ten projekt, choć sprowadza on Polskę do roli „kraju tranzytowego”, a mówiąc dosadniej „trans-europejskiej wycieraczki” i stanowi dla nas śmiertelne zagrożenie –jak wszelkie koncepcje polityczne ustanawiające ścisłą współpracę na linii Moskwa-Berlin. |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 02 2011 20:03:57 ·
9 Komentarzy ·
279 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|