![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Nawigacja |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Użytkowników Online |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Były gangster - dziś redaktor naczelny "Wprost" |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Sylwester Latkowski, redaktor naczelny tygodnika "Wprost", musi być ostatnio z siebie bardzo zadowolony, bo znów jest o nim, co bardzo lubi, wyjątkowo głośno. Opinię publiczną zaszokowała zdecydowana obrona Mariusza Trynkiewicza, seryjnego mordercy dzieci wychodzącego właśnie na wolność, któremu rzekomo ma grozić lincz.
Na łamach ,;Wprost" obrona tego zwyrodnialca zasłużyła nawet na okładkę. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie - to ten zbrodniarz może za chwilę zagrozić kolejnym bezbronnym ofiarom. A jednak Latkowski, nieudolnie ubierając się w szatki wrażliwego liberała, drze szaty nad rzekomą jego krzywdą.
To nie pierwszy przypadek, kiedy Latkowski przyjmuje zadziwiające stanowisko w sprawach najpoważniejszych przestępstw III RP. Komentował i analizował porwanie Krzysztofa Olewnika. Jednak - zdaniem znawców sprawy - zamulał raczej tropy, niż cokolwiek rozjaśniał. Na łamach książki przedstawiał swoją wersję zabójstwa szefa policji gen. Marka Papały. I tu uwagę opinii publicznej kierował na całkowicie, jak dziś wiemy, zmyślone wątki rzekomego homoseksualizmu generała czy plotek, iż miał brać narkotyki. Zdaniem prokuratora Jerzego Mierzejewskiego w książce o zabójstwie gen. Papały Latkowski posłużył się manipulacją, która mogła być na rękę tylko prawdziwym zabójcom szefa policji.
Podobnie jest w innych sprawach - robi dużo szumu, hałasu, krzyczy samochwalczo o odważnym dziennikarstwie śledczym, o własnej bezkompromisowości i odwadze, choć tak naprawdę nigdy nie wyjaśnił żadnej sprawy kryminalnej. Co nie znaczy, że nie wie, co robi. Nie, to żadne dziecko we mgle. W tym wszystkim jest sens. Latkowski jako dziennikarz od lat ma dostęp do wiedzy o pracy polskiej policji, otwarte drzwi do wielu komend i dziesiątków dokumentów niejawnych. Coraz więcej osób w polskich elitach uznaje go za swojego, a on zna coraz więcej tajemnic polityków, biznesmenów, ludzi mediów.
Często występuje jako ekspert, ostatnio zwłaszcza w TVN24. Nawet miesięcznik "Press" zlekceważył pojawiające się w Internecie poważne informacje o przeszłości Latkowskiego i obdarował go swoją nagrodą.
Tak, Sylwester Latkowski to jaśniejąca gwiazda polskich mediów. Taka pozycja i taka wiedza to potężna broń. Czytelnicy "Wprost", które reklamuje się hasłem "Nie ma świętych krów", znają go jako bezkompromisowego kowboja walczącego ze złem i bezprawiem. Ta kreacja jest świadomie od lat budowana.
Kłopot w tym, że - jak wykazało nasze kilkumiesięczne śledztwo - nie jest to prawda. Rozmawialiśmy z dziesiątkami ludzi, przekopaliśmy się przez tomy akt. Wniosek jest szokujący: ukrywaną przeszłość Latkowskiego można określić jako mocno kryminalną, gangsterską.
Najpierw oddajmy głos naczelnemu "Wprost". Musimy sięgnąć do wypowiedzi archiwalnych, bo nasze wielokrotne, zawsze czynione z najlepszą wolą, prośby o spotkanie lub odpowiedź na zadane pisemnie pytania nie spotkały się z odpowiedzią. Przekaz, jaki nam Sylwester Latkowski nadesłał, brzmiał: "Nie mam czasu". O rozmowę zabiegaliśmy od 16 stycznia, wysłaliśmy te; szczegółowe pytania.
Szkoda, bo przeglądając wszystkie jego Wypowiedzi medialne, nie znaleźliśmy żadnej, w której poważnie i w pełni odniósłby się do swojej przeszłości. Próżno byłoby szukać jego wyjaśnień na temat powiązań ze światem przestępczym. A jest o co pytać. W aktach jednej ze spraw, do których dotarł tygodnik "wSieci" , czytamy: "Sylwester Latkowski stał na czele struktury noszącej cechy zorganizowanej grupy przestępczej". To słowa prokuratora padające w uzasadnieniu jednego z aktów oskarżenia. Zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, od kary wieloletniego więzienia uratował go fakt, że w czasie, kiedy popełniał przestępstwa, nie działał jeszcze w polskim prawie artykuł Kodeksu karnego dotyczący udziału i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Latkowski ma natomiast na koncie prawomocne wyroki za wymuszenia rozbójnicze, fałszerstwo, oszustwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Sam redaktor naczelny ,;Wprost" twierdzi, że został "wrobiony" i miał tylko jeden wyrok. "Siedziałem za niewinność [...]. Dzisiaj bym za tamto nie siedział". W rzeczywistości było ich więcej. W 1999 r. w Gorzowie Wielkopolskim wymierzono mu 2 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za grożenie uszkodzeniem ciała i zabójstwem, by wymusić pieniądze. Rok później Sąd Rejonowy w Kwidzynie skazuje Latkowskiego w trzech sprawach na karę łączną 1.5 roku w zawieszeniu. W maju 2001 r. Sąd Rejonowy w Elblągu dorzuca mu 1.5 roku za te same delikty (wówczas art. 205: wyłudzenia, oszustwa), za które skazano go w Kwidzynie - wyrok też w zawieszeniu. Do tego dochodzi jeszcze co najmniej 9 egzekucji komorniczych w stosunku do prowadzonych przez niego firm. Dziś zresztą nad głową dziennikarza wisi niczym miecz Damoklesa sprawa o podwójne zabójstwo w Szczecinie. Pierwotnie umorzona, znów odżyła po latach. Na razie postępowanie toczy się "w sprawie". W związku z tym prokuratura nikomu nie postawiła jeszcze zarzutów. Jednak przed umorzeniem jednym z głównych podejrzewanych był właśnie Latkowski.
Pierwsze kroki w mediach
W redakcji dziennika "Życie", w którym kiedyś pracowałem, pojawił się tajemniczy nieznajomy. Przyszedł do Wojciecha Sumlińskiego. To właśnie on był najprawdopodobniej pierwszym dziennikarzem, który miał styczność z Latkowskim. Pojawił się na jego dyżurze redakcyjnym w dziale śledczym dziennika. Mówił, że jest ścigany listem gończym za podwójne zabójstwo, ale zapewniał. iż tego nie zrobił. Sumliński podszedł do niego z dystansem, ponieważ nie był przekonany. czy ma do czynienia z osobą zrównoważoną psychicznie. "Ale gdy na moim stole - wspominał Sumliński we wrześniu ubiegłego roku w Radiu Wnet - pojawiło się kilka paszportów z jego twarzą. każdy na inne nazwisko, zrozumiałem, że sprawa jest dość poważna". Razem z redaktorami naczelnymi Tomaszem Wołkiem i Tomaszem Wróblewskim ustalili, że skoro przybysz ma dosyć ścigania, bo ukrywa się od kilku lat i chce opowiedzieć historię swojego życia oraz zgłosić się na policję, to należy podejść do tego "po dziennikarsku".
Poprzez swoje kanały Sumliński skontaktował się z biurem przestępczości zorganizowanej KGP. Funkcjonariusze potwierdzili, że taka osoba jest ścigana. Latkowski złożył w gazecie obszerną relację, na której podstawie powstał w "Życiu" artykuł. Następnie, po uprzedzeniu rzecznika prasowego ówczesnej prokuratury w Warszawie, Sumliński odprowadził tam swego rozmówcę. "Na moich oczach policjanci zakuli Latkowskiego w kajdanki. On wyszedł jednym wejściem, a ja drugim. Taki był początek tej historii".
Po trzech latach przerwy Latkowski powrócił i skontaktował się m.in. z Sumlińskim. Z marszu zaczyna kręcić filmy "Blokersi" i "Rugbyści". Dość szybko wszedł w media. Dostaje swój program autorski "Konfrontacje" w TVP, uzyskuje jako dziennikarz dostęp do materiałów śledczych. Poznaje też głównie dziennikarzy śledczych - związał się z Piotrem Pytlakowskim z "Polityki". Wydaje książki, w tym opartą na własnych przeżyciach - "Wozacy". To start jego kariery. O takich jak on mówi się "talent medialny".
Urodził się pół wieku temu w Elblągu. Zaczyna jako nauczyciel języka polskiego w Straszewie, niewielkiej wsi pod Elblągiem. - Wyróżniał się jak każdy, komu w środowisku, w którym dominuje marazm, o coś chodzi - wspominają koledzy i nauczyciele. Pisał wiersze. Miał swój autorski wieczór na Warszawskiej Jesieni poezji. Potem ruszył w biznes. Na przełomie lat 80. i 90. założył spółkę Ladon. Detal i hurt. Prosperowała dobrze. Oficjalnie sprzedawała tandetny polski żel do włosów. Interes się rozkręcał. Otworzył drugą firmę - PPH Kajpol (dwa sklepy w Kwidzynie: drogeria oraz konfekcja damska i męska), a także firmę konsultingową Kajpol- El Brokers. Zaczął być aktywny w lokalnej polityce. W swoim dzienniku przesłanym do redakcji "Życia" zapisał: "Po zatargu z moimi politycznymi znajomymi zaczęły się problemy. Nagle z naszą firmą konsultingowo-reklamową zaczęto zrywać współpracę". Twierdził, że wtedy zaczęły się jego kłopoty finansowe. Znał trójmiejskich biznesmenów. "Czułem się zaszczuty - wspominał po latach - zacząłem schodzić w dół. Nie miałem świadomości tego, w co się bawię".
Rzeczywistość
We wspomnianym artykule w "Życiu", opartym na rozmowie z Latkowskim, można przeczytać, że współpracę w praniu brudnych pieniędzy zaproponował mu słynny trójrmiejski gangster Nikoś. Miał mu powiedzieć: "Możesz robić ze mną". Latkowski podobno odmówił. Czytając akty oskarżenia i wyroki Sądów Rejonowych w Kwidzynie ze stycznia 2000 i w Elblągu z maja 2001 r., dowiadujemy się, że Latkowski postanowił sam wyjść z kłopotów. Od roku 1990, jak wynika z akt sądowych, dopuszcza się serii wyłudzeń towarów, które następnie upłynnia przez swoją sieć dystrybucji. Zarobionych pieniędzy nie zwraca wierzycielom. Nie były to wielkie kwoty, ale wystarczająco dotkliwe, by do prokuratury zaczęły wpływać zawiadomienia o przestępstwie od oszukanych firm.
Działalność gospodarcza Latkowskiego skończyła się 9 egzekucjami komorniczymi, listem gończym, aż w końcu skazaniem na karę łączną 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności orzeczonym przez Sąd Rejonowy w Kwidzynie oraz 1,5 roku w Elblągu. Oba ostatnie wyroki były w zawieszeniu. Oprócz udowodnionych wyłudzeń Latkowski "nie prowadził stosownej dokumentacji, nie ewidencjonował przychodów i wydatków, nie płacił dostawcom za dostarczone towary, czym doprowadził ostatecznie do upadku przedsiębiorstwa" - czytamy w treści wyroku. Podczas prowadzenia interesów nawiązał kontakt z biznesmenami ze Wschodu.
Tutaj pojawia się nowy wątek działalności Latkowskiego. Po nieuregulowaniu zaległości w stosunku do spółki Lemar z Ciechanowa, obecny redaktor naczelny "Wprost" wraz ze swoim wspólnikiem Wojciechem O. zaczyna zastraszać jej właścicielkę - Elżbietę Z. Sprawa była na tyle drastyczna, że Latkowski po raz pierwszy trafił na łamy gazet. W październiku 1993 r. historię opisała "Polityka". Kiedy szefowa Lemaru pojawiła się w Elblągu z żądaniem zwrotu zaległych pieniędzy, obaj "biznesmeni", jak twierdzi, "zarykiwali się ze śmiechu". Na koniec poradzili jej, żeby ze względu na własne bezpieczeństwo nie przyjeżdżała więcej do Elbląga - "no, chyba że niemiłe jej życie i zdrowie". Potem Latkowski zjawił się w Hotelu Turystycznym, w którym przebywała Elżbieta Z. wraz z trzema agresywnie zachowującymi się, udającymi policjantów "gorylami". Przerażona kobieta zwróciła się do swojego znajomego z prośbą o pomoc. Ten zawiadomił prokuraturę. Efektem był list gończy i wyrok skazujący obydwu oszustów zastraszaczy, ale wydany dopiero po 8 latach.
Latkowski "rozkręca się". Działa coraz ostrzej. Pomaga mu szwagier Jacek G. Pełną gamę informacji na ten temat zdobywamy, czytając akta prokuratury i sądu zakończonej wyrokiem skazującym sprawy z Gorzowa Wielkopolskiego. W pierwszej połowie lat 90. "biznesmen z Elbląga" dysponuje już silną grupą bandziorów z Wilna, której przewodzi. Wśród nich główną postacią jest Litwin Kestutius Norejko. W raporcie polskiej policji czytamy, że był ochroniarzem premiera Rosji do 1991 r. - Nikołaja Iwanowicza Ryżkowa. "Norejko określa Latkowskiego jako szefa - czytamy w aktach - to Latkowski najmuje Litwinów, to on im mówi - jeszcze w Wilnie - co mają robić w Polsce, to on poucza, jak mają się zachować, gdyby mieli problemy z policją".
Oto według zeznań świadków próbka działalności duetu Latkowski -Norejko. "Na dany znak przez Sylwestra Latkowskiego uderzył pokrzywdzonego pięścią w głowę, a drugą ręką chwycił za kark [...J. Litwini zaatakowali Mirosława T., uderzając go pięściami po żebrach. Po wyjściu na zewnątrz klatki schodowej pokrzywdzony został uderzony przez Kestutiusa Norejkę w nerki tak, że upadł na kolana. Wówczas Mirosław T. poprosił Sylwestra Latkowskiego, aby powstrzymał Litwinów od dalszego bicia".
W całej sprawie, operując dużym skrótem, chodziło o to, że dwóch handlarzy używanymi samochodami z Gorzowa Wielkopolskiego pojechało na szrot do Berlina. Poznanemu tam mężczyźnie zaproponowali sprzedaż jego używanego Volkswagena Golfa w Polsce. Umowy dotrzymali. Nabywcą został człowiek szczecińskiego półświatka, niejaki Waldemar S., ksywa "Gruby Jasio". Gangster ten blisko współpracował z Sylwestrem Latkowskim i Gracjanem Szmytkowskim; znanym dobrze szczecińskiej i pomorskiej policji ze spraw kryminalnych.
Postanowili auto sprzedać z zyskiem w Wilnie. Za kierownicą usiadł Szmytkowski. Dowiózł volkswagena tylko do polsko-litewskiej granicy, bowiem tam okazało się, że samochód jest trefny, i policja zatrzymała wóz. "Gruby Jasio" poczuł się nabity w butelkę i zażądał od gorzowskich handlarzy zwrotu wypłaconej gotówki. Ci oddali 5 tys. marek "Grubemu Jasiowi" i odeszli w pokoju. Jakiś czas później zjawił się u nich Latkowski i również zażądał zwrotu pieniędzy za koszty nieudanej "operacji golf". Wycenił je na 10 tys. marek. Kiedy gorzowianie odmówili, ściągnął Litwinów. Po siłowym rozstrzygnięciu sprawy dwaj panowie z Gorzowa ulegli mocy "argumentów" ekipy Latkowskiego i zgodzili się pokryć "stratę". O rzeczywistej "sile perswazji" dowiadujemy się z akt.
"W międzyczasie Sławomir S. i Mirosław T. byli straszeni przez oskarżonego [Latkowskiego - przyp. red.] i Jacka G. [szwagra Latkowskiego - przyp. red.] w obecności Gracjana Szmytkowskiego, iż w przypadku niezałatwienia pieniędzy będą wywiezieni do lasu.
Litwini zaczęli grozić Mirosławowi T. i Sławomirowi S. okaleczeniem. Używali wobec nich siły fizycznej w postaci bicia pięściami po głowie i żebrach, a następnie zażądali. aby pokrzywdzeni opróżnili na stół kieszenie i zdjęli z palców sygnety, a z szyi złote łańcuszki. [...] Kestutius Norejko zniszczył także częściowo komplet wypoczynkowy stojący w dużym pokoju. tnąc go nożem. [...] Pilnujący ich Litwini nie pozwolili pokrzywdzonym zasnąć aż do rana".
Po zabraniu im gotówki. Sygnetów, złotych łańcuszków Latkowski nakazał pod przymusem podpisać podetknięte papiery in blanco i 4 weksle. W ten sposób asekurował się przed policją, jakoby to on wymusił na nich zwrot domniemanego długu. Mimo to pechowa dwójka z Gorzowa zgłosiła całą sprawę do prokuratury i w konsekwencji wszyscy uczestnicy akcji "dług" zostali skazani prawomocnymi wyrokami sądu. Latkowski dopiero po upływie 6 lat na karę łączną 2 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności. "Sąd miał na względzie fakt. że to [...] Latkowski pełnił rolę pierwszoplanową w przestępczej akcji. Litwini działali na bezpośrednie polecenie Latkowskiego" czytamy. Wszyscy, oprócz "Grubego Jasia". którego niebawem po "siłowym rozwiązaniu problemu gorzowskiego" znaleziono wraz z narzeczoną zamordowanego. Ponieważ we wstępnej fazie śledztwa pierwszymi podejrzanymi w sprawie tego mordu na "Grubym Jasiu" zostali Latkowski ze Szmytkowskim grunt w Polsce zaczął im się palić pod nogami. Latkowski przez Berlin i Sztokholm trafił do Rosji. gdzie się ukrywał do czasu wizyty w redakcji "Życia".
Interesy w Berlinie
Po ucieczce z Polski Szmytkowski wraz z Latkowskim trafili do Berlina. Tam nawiązali kontakt z niejakim Vernando Hemplem vel Kuemmele. Człowiek ten jest dobrze znany niemieckiej policji. Jak czytamy w aktach Landeskriminalamtu 131 (odpowiednik polskiego CBŚ). Hempel w 1995 r. został skazany w Niemczech za zabójstwo i uszkodzenie ciała ze skutkiem śmiertelnym. Przebywał 7 lat w zakładzie karnym Brandenburg. Oprócz tego berlińska policja prowadziła w stosunku do niego 6 postępowań za oszustwa, kradzież, sprzeniewierzenie i groźbę.
W momencie przyjazdu duetu Latkowski Szmytkowski do Berlina Vernando Hempel wraz z Joachimem Baumanem uruchomili fikcyjną spółkę Novum GmbH. Zatrudnili w niej Szmytkowskiego i Latkowskiego. Efektem działalności Novum GmbH był sporządzony w październiku 1997 r. przez szczecińską prokuraturę akt oskarżenia w stosunku do Szmytkowskiego, zakończony wyrokiem Sądu Rejonowego w Szczecinie skazującym go na 2 lata w zawieszeniu. Sprawa dotyczyła funkcjonowania pseudo-firmy w okresie od kwietnia do czerwca 1994 r. "Działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami w warunkach przestępstwa ciągłego, oferował pośrednictwo przy załatwianiu niskoprocentowych kredytów, przyjęli prowizję od 15 klientów w wysokości 18 800 DM i 2 650 USD, czyli 30795, 67 PLN, nie mając zamiaru wywiązać się z przyjętych zobowiązań" - czytamy w uzasadnieniu.
Policja szczecińska w 1997 r. prowadziła dochodzenie w sprawie wyłudzeń Novum GmbH również w stosunku do Latkowskiego, którego w toku postępowania ustalono jako współsprawcę. W udzielaniu informacji uczestniczył także kompetentny mężczyzna, którego rozpoznałem jako Sylwestra Latkowskiego" zeznawał jeden ze świadków sprawy Novum: "Prowizję przyjął ode mnie któryś z nich [...J. Po 2-3 minutach przyszedł mężczyzna, o którym Latkowski powiedział, że jest to szef. Podpisał on pokwitowanie". "Latkowski poinformował mnie o prowizji, którą miałem wpłacić" - zeznawał inny świadek w tej sprawie. Śledczy zabezpieczyli również dowód rzeczowy w postaci dziennika Latkowskiego. Prokuratura w lutym 1997 r. wyłączyła materiały Latkowskiego ze sprawy, ponieważ był za granicą, a w październiku tego samego roku postępowanie zawieszono. Ponownie podjęto je w marcu 1999 r., kiedy Latkowski przebywał już w Polsce w więzieniu, ale po 12 dniach umorzono. Nie jest znany dokładny powód takiej decyzji prokuratury, skoro za te same czyny jego kompan Szmytkowski dostał wcześniej dwa lata.
"Dziś nie miałbym tego zarzutu" - tłumaczył się "ze sprawy gorzowskiej" w jednym z wywiadów Latkowski. "Niby nastraszyłem ludzi, upominając się o pieniądze. A może to nie były moje pieniądze? A może chodziło o ludzi wcale nie Bogu ducha winnych? A może to wszystko było inaczej?". Niestety, te relatywizujące problem uniki, sugerujące jakąś jedną młodzieńczą wpadkę, nie znajdują potwierdzenia w zeznaniach świadków i aktach sądów. Są przykładem niewiarygodnej wręcz pewności siebie redaktora naczelnego "Wprost".
Warto przypomnieć, że tytuł ten mianował Człowiekiem Roku 2013 kanclerz Angelę MerkeI. Szefowa rządu Republiki Federalnej Niemiec miała odwiedzić Polskę na początku stycznia. Pismo poświęciło kanclerz okładkę i przygotowywało się do uroczystej gali, suto finansowanej przez spółki z udziałem skarbu państwa. Ale przyjazd Merkel uniemożliwiła kontuzja, której doznała, jeżdżąc na nartach w Alpach. Zdumiewające jest to, że kanclerz Niemiec miałaby odebrać tytuł z rąk człowieka, który bardziej znany jest niemieckiej policji niż tamtejszym salonom. Oczywiście jeżeli Merkel pojawiłaby się na gali. .
Andrzej Rafał Potocki, dziennikarz śledczy |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|
Dodane przez prakseda
dnia lutego 13 2014 09:30:59 ·
9 Komentarzy ·
28 Czytań ·
|
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Komentarze |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Dodaj komentarz |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Oceny |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Logowanie |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Shoutbox |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|