|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
„Warszyc”: – „za krzywdy swoje i innych” |
|
|
Urodzony przed 104 laty Stanisław Sojczyński "Warszyc" był jednym z najwybitniejszych dowódców partyzantki antykomunistycznej, przeciwstawiającej się po wojnie zdominowaniu Polski przez Związek Sowiecki. JegoKonspiracyjne Wojsko Polskie miało w pewnym momencie ponad trzy tysięce ludzi! Więcej niż oddziały "Ognia" na Podhalu, więcej niż 5 i 6 Brygada mjr. "Łupaszki" liczone razem.
W trudnych warunkach leśnej partyzantki był to najlepszy dowód talentu wojskowego "Warszyca" i zaufania, jakim się cieszył wśród żołnierzy partyzantki poakowskiej, którzy mu ufali i respektowali jego zasady postępowania. Te zasady dotyczyły zaś sposobu definiowania celu walki, metod nie tylko karania, ale i mitygowania ludzi kolaborujących z komunistami oraz surowych wymagań wobec siebie i swoich żołnierzy.
Zachowały się liczne dokumenty wytworzone przez "Warszyca" lub jego podkomendnych oraz dokumenty sądowe. Wyłania się z nich kapitan Sojczyński jako człowiek niezłomnych zasad, unikający kompromisów w sprawach zasadniczych dla Polski. Z jednej strony idealista, z drugiej zaś oficer pozbawiony złudzeń co do intencji Sowietów wobec Polski. Przekonany, że sowieckie rządy w Polsce oznaczają nie tylko utratę naszej suwerenności, ale i demoralizację obywateli.
"Warszyc" wybrał się na wojnę z NKWD-UB i KBW z powodów nie tylko politycznych. Polityka mało go interesowała. Uważał nawet, że jeśli Polacy chcą ustroju socjalistycznego, to proszę bardzo. Pod jednym wszakże warunkiem: musieliby go sobie sami wybrać w demokratycznych wyborach, bez NKWD i sowietników Stalina.
Uważał, że jego działalność ma charakter propagandowy a nie zbrojny- nawet wtedy, gdy trzeba było zlikwidować niebezpiecznego konfidenta UB, stanowiącego zagrożenie dla wielu ludzi:
Zadaniem naszej organizacji była propagandowa walka z terrorystyczną polityką, przede wszystkim walka z Urzędem Bezpieczeństwa jako organem terroru obecnych władz - zeznawał odważnie przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Łodzi, podczas "procesu" dowództwa KWP w grudniu 1946 r., wiedząc doskonale, że każde takie słowo przybliża go do śmierci. Czym jest jednak śmierć dla człowieka, który broni sprawiedliwości i ładu Bożego, który bije się - jak to napisał - za krzywdy swoje i innych? Widział jasno sprawców tych krzywd: Ministerstwo Bezpieczeństwa nie jest organem koniecznym w Państwie Polskim. Tej instytucji dawniej nie było i Państwo Polskie istniało. Była tylko policja państwowa. Te państwa, które nie mają podobnych urzędów bezpieczeństwa, to są organizmy najzdrowsze...
Pochodził z chłopskiej rodziny Michała i Antoniny ze Śliwkowskich. Urodził się we wsi Rzejowice, 20 km od Radomska. W tej samej wsi 26 lat wcześniej urodził się gen. dyw. Mieczysław Norwid-Neugebauer, wybitny oficer Wojska Polskiego, kawaler Virtuti Militari, dowódca 3 Brygady Legionów, szef oddziału IV Sztabu Generalnego, w latach 30. minister robót publicznych, w czasie wojny szef Polskiej Misji Wojskowej w Londynie, autor wydanej w Londynie, jeszcze w czasie wojny, "Kampanii wrześniowej 1939 r. w Polsce". Stanisław Sojczyński miał się na kim wzorować i na pewno był dumny, że znany generał pochodził z jego wsi.
Był nauczycielem, uczył języka polskiego. Ożenił się z Leokadią Kubik, do czasu rozprawy sądowej urodziło się troje dzieci, najmłodsze nie miało jeszcze 2 lat. To było największe cierpienie"Warszyca" w obliczu śmierci.
Jako podporucznik rezerwy walczył w 1939 w okolicach Hrubieszowa, pod Janowem Lubelskim został rozbrojony przez sowietów, zbiegł. Już jesienią 1939 zaprzysiężony SZP, późniejszej ZWZ-AK. Komendant podobwodu Rzejowice ZWZ, od października 1942 zastępca komendanta obwodu Radomsko AK, szef Kedywu na tym terenie. Znakomity organizator i dowódca polowy. Rozgłos zyskał dzięki udanej akcji w nocy z 7 na 8 sierpnia 1943 na niemieckie więzienie w Radomsku, skąd uwolnił 50 Polaków i Żydów. Odznaczony orderem Virtuti Militari.
Żołnierze "Warszyca" dwa razy rozbijali to samo więzienie, w tym samym mieście. Raz było to więzienie hitlerowskie, drugi raz bolszewickie! Akcja oddziału Henryka Glapińskiego "Klingi" na areszt UB, w nocy z 19 na 20 kwietnia 1946, doprowadziła do uwolnienia 57 żołnierzy podziemia niepodległościowego. Dwie akcje uwalniające Polaków walczących o niepodległy byt państwa polskiego. Za pierwszą "Warszyc" otrzymał Virtuti Militari, za drugą miano "bandyty" i wyrok śmierci...
W czasie operacji "Burza" dowodził batalionem w odtwarzanym na tym terenie 27 pułku piechoty AK.
Wiosną 1945, pod wrażeniem bezprawia NKWD-UB, zmobilizował znów swoich podkomendnych i rozkazem z 3 kwietnia nakazał wznowienie działalności konspiracyjnej. Utworzył konspiracyjną organizację Walka z Bezprawiem, przemianowaną wkrótce na Konspiracyjne Wojsko Polskie, które działało na terenie województw łódzkiego, kieleckiego, śląskiego, nawet poznańskiego.
Wstrząsający jest list otwarty "Warszyca" do pułkownika Jana Mazurkiewicza "Radosława", komendanta warszawskiego Kedywu, z 12 września 1945 r. "Radosław" był aresztowanego przez UB 1 sierpnia 1945. We wrześniu wezwał żołnierzy AK do ujawnienia się. Historycy spierają się o intencje i skutki tego rozkazu. "Warszyc" nie miał wątpliwości:
Czyn Pana jest najzwyklejszą zdradą [...]. Trudno bowiem przypuszczać, aby Pan nie umiał myśleć, nie orientował się w wewnętrznej sytuacji Polski i AK, nie zdawał sobie sprawy z zadań, jakie się nam same w jaskrawy sposób narzucają. Mówi Pan w deklaracji o Honorze, o rozumnym kierownictwie, o dobru państwa, o pracy dla sprawiedliwej i demokratycznej Polski [...]. Gdy wpływy Stalina na rządzącą klikę w Polsce równają się okupacji, gdy w administracji państwowej jest wielka ilość osób posiadających obywatelstwo rosyjskie lub zaprzedanych ZSSR, gdy na terenach tzw. Polski stoją gęsto załogi Armii Czerwonej, a żołnierze jej grabią i gwałcą, gdy w wojsku polskim na różnych stanowiskach są oficerowie sowieccy lub rażąco w nieproporcjonalnej ilości Żydzi, gdy stronnictwom politycznym chcą narzucić swe kierownictwo peperowcy, gdy wolność słowa wyklucza mówienie prawdy i nawet najobiektywniejszą krytykę reżimu, gdy Żydów traktuje się jako obywateli pierwszej klasy, a nawet lojalnych - co nie jest równe ze zdrajcami - członków AK dopuszcza się jedynie do stanowisk podrzędnych i dość często traktuje się ich gorzej niż volksdeutschów, gdy służba bezpieczeństwa działa jak NKWD, gdy stosowaną przez czerwonych metodą rządzenia jest system policyjny, gdy po więzieniach i obozach karnych siedzi tylu najlepszych synów Polski, gdy nie ma dziedziny, gdzie by czerwoni nie dopuszczali się najpospolitszych draństw - góra AK nie widzi potrzeby prowadzenia walki konspiracyjnej, nie potrafi sprecyzować aktualnych żądań i dostosować do sytuacji taktyki działania - jest tylko pełna nadziei, że zrobią to za nią "mocarstwa urządzające świat powojenny"? [...]. Wskaźnikiem naszego postępowania jest nie to, co władze [komunistyczne] oficjalne głoszą, a co czynią. Nie mogą zasłaniać się prawem, skoro działalność ich jest jednym wielkim bezprawiem. Należy także pamiętać o tym, że stosunek nasz do czerwonych władz ma uzasadnienie nie tylko ideologiczne, ale i formalne: władze te z takich czy innych względów zostały aprobowane przez zagranicę, ale nie zostały uznane przez Naród. Jeżeli więc Pan żył myślą wkupienia się przez złożenie broni, to czy nie właściwiej, nie bardziej honorowo było poczekać, aż odbędą się wybory i władzę w swe ręce weźmie rząd z woli Narodu!? Pan jednak wolał, nie wiadomo po co i dlaczego, schylić czoło przed uzurpatorami niż rządem legalnym [...]. Aby faktycznie zapewnić warunki dla prowadzenia walki o sprawiedliwą i suwerenną demokratyczną Polskę, należy stawiać zadania konkretne i prowadzące do określonego celu [...]: zwolnienie z administracji państwowej, wojska oraz organów bezpieczeństwa obywateli niepolskich i przyjęcie na ich miejsce oficerów, podoficerów i szeregowców AK. Przyjęcie naszych ludzi na miejsce funkcjonariuszy, których wskażemy jako osobników o złej opinii z czasów okupacji niemieckiej [...]. Wypuszczenie na wolność aresztowanych[...]. Załatwienie spraw awansów oficerów, podoficerów i szeregowców AK [...]. Kadry AL składają się z oficerów i podoficerów awansowanych o 5-9 stopni, np. z kaprala na pułkownika, względnie osobników, którzy w ogóle nic wspólnego z partyzantką i wojskiem nie mieli, a są dzisiaj oficerami [...]. Wolność słowa, zagwarantowanie możliwości mówienia prawdy o AK, o osiągnięciach w walce z Niemcami ...]. Zwrot Żydom tylko majątku, który był ich imienną własnością, traktowanie ich nie lepiej niż byłych więźniów politycznych Polaków. Nie można dla spraw mało ważnych i nieistotnych poświęcać celów podstawowych. Decydując się na jakiś krok, trzeba mieć wyczucie tych celów oraz świadomość swej siły i wartości. Człowiek mający w swej dyspozycji dziesiątki tysięcy żołnierzy uzbrojonych, ich poważny dorobek bojowy, ich gotowość do dalszej walki o niezależność Polski, o ład społeczny i sprawiedliwość, musi zdobyć się jeżeli nie na więcej, to przynajmniej na tyle odwagi cywilnej, co przywódca prawomyślnej partii. A poza tym, Panie Pułkowniku, niech Pan wybije sobie z głowy i niech Pan wytłumaczy czerwonym uzurpatorom, że będziecie nas kiedykolwiek wprowadzali w prawa obywatelskie przez amnestie i łaskawe przebaczanie nam. W imieniu uzbrojonych tysięcy zwracam wam uwagę, że podejście wasze do zagadnienia jest katastrofalnym pomieszaniem pojęć. Za krew przelaną dla Ojczyzny, za odniesione rany, za ofiary z życia naszego, za cierpienie i poniewierkę dla Polski - wy widzicie jedyną drogę dla nas do odzyskania praw człowieczych i obywatelskich - przez uznanie i rozgrzeszenie nas. A my wam oświadczamy, że z nami możecie tylko pertraktować jako z reprezentacją większości społeczeństwa polskiego, reprezentacją, której cele są nieskazitelne i słuszne, że wolno do niej odnosić się jedynie z respektem i szukać form do realizacji jej postulatów.
Nie ma piękniejszej deklaracji zasad i trafniejszej diagnozy sytuacji Polaków we własnym kraju w tym okresie. Słowa "Warszyca" więcej mówią o tym, co się wówczas działo w Polsce, niż jakikolwiek wywód uczonego historyka. Gorzkie słowa, tym bardziej, że kierowane do wybitnego oficera AK. Ale "Warszyc" wiedział już, że pozostanie wierny świętej Sprawie bez względu na konsekwencje. Postanowił, w pełni świadomie, dać z siebie przykład wierności, który był wówczas zdezorientowanym Polakom bardzo potrzebny. Za nim poszli jak w dym jego żołnierze, choć był dla nich bardzo wymagający i nie znosił braku dyscypliny, nie tolerował też jakiejkolwiek samowoli.
Nie kwapił się z wyrokami śmierci na sowieckich kolaborantów. Zawsze zakładał, że postawy niektórych ludzi mogą wynikać z głupoty czy z braku rozeznania w sytuacji, z demoralizacji wojną. Dawał im szansę. Kary wobec konfidentów NKWD-UB i wobec ludzi uznanych za zdrajców Polski były stopniowane. Najpierw było "przemówienie do obywatelskiego sumienia" [!], dopiero potem kara fizyczna, na przykład baty na goły tyłek przy użyciu wycioru karabinowego. Jedynie w przypadkach skrajnych (niebezpieczni konfidenci zagrażający innym ludziom) były wyroki śmierci.
Na początku lutego 1946 szef wojewódzkiej bezpieki w Łodzi Mikołaj Diomko zwany "Mietkiem", oficjalnie Mieczysławem Moczarem - otrzymał od "Warszyca" wiadomość: Zawiadamiamy, że Sąd Specjalny Kierownictwa Walki z Bezprawiem na sesji w dniu 5 lutego b.r., po rozpatrzeniu oskarżenia przeciw Panu o dopuszczenie się zbrodni wobec Społeczeństwa i Państwa Polskiego, mianowicie: oddanie się na usługi zaborczo nastawionego w stosunku do Polski ZSSR i działanie w myśl dyrektyw i inspiracji NKWD, kierowanie terrorem, zmierzającym do zgnębienia przeciwnej czerwonemu reżimowi większości Społeczeństwa Polskiego, stosowanie metod terroru, określonych przez prawo polskie i międzynarodowe jako zbrodnicze - skazał Pana na karę śmierci.
Niestety, zabrakło możliwości wykonania tego wyroku...
Do winy się nie poczuwam - powie przed komunistycznym sądem. Uważam raczej, że mam zasługi wobec Narodu, dla dobra którego walczyłem. W świetle obowiązujących przepisów prawnych nie uważam swoich czynów za przestępstwo. Wszystkie czyny, jeśli nie wyszły poza ramy moich rozkazów, są zgodne z moimi zasadami i sumieniem [...]. Legalne przeciwdziałanie u władz przeciw bezprawiu organów bezpieczeństwa nie dało rezultatów. Pisywałem z lasu listy do władz, gdyż innego sposobu nie miałem, musiałem się bowiem ukrywać przed aresztowaniem i zlikwidowaniem przez UB, i donosiłem o bezprawiu organów bezpieczeństwa, o szykanach, aresztowaniu i likwidowaniu niewinnych ludzi, byłych członków AK, jednak bez rezultatu [...]. Przyznaję się do założenia i należenia do nielegalnej organizacji, celem której było przeciwdziałanie terrorowi władz, walka z bezprawiem i prześladowaniem, czyli samoobrona, co zresztą ilustrują moje rozkazy...
Aresztowany pod koniec 1946 przez UB, skazany na śmierć, zamordowany 17 lub 19 lutego 1947. Prezydent RP Lech Kaczyński awansował pośmiertnie Stanisława Sojczyńskiego na stopień generała brygady. Nie pierwszy to przykład mądrej polityki historycznej śp. Prezydenta RP, w ramach jego ustawowych kompetencji, która wydobywała z zapomnienia prawdziwych bohaterów naszej walki o niepodległy byt.
"Warszycowi" cześć! Gloria victis!
Piotr Szubarczyk |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia marca 31 2014 07:10:33 ·
9 Komentarzy ·
32 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|