![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Nawigacja |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Użytkowników Online |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Zabójcza precyzja NKWD |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Dokonanie w tajemnicy przed światem masakry blisko 22 tysięcy obywateli II Rzeczypospolitej wymagało potężnego i posłusznego aparatu, tysięcy pism, potwierdzeń, spisów - czyli korespondencji, by tak rzec, służbowej. Nawet w sowieckich realiach roku 1940 musiała to być operacja skomplikowana. A zachowanie jej w sekrecie przez dziesiątki lat świadczy o wszechwładzy służb specjalnych ZSRS.
O zaginionych wiosną 1940 roku wojskowych i cywilach, poszukiwanych podczas wojny oficjalnie przez władze RP na uchodźstwie oraz wysłanników dowódcy Armii Polskiej w ZSRS generała Władysława Andersa, nie wiadomo było przez dziesiątki lat nic. Wyjątek stanowiły egzekucje oficerów polskich w Lesie Katyńskim, których ciała Niemcy ekshumowali w 1943 roku, gdy Smoleńszczyzna znalazła się pod ich okupacją. Pozostali - ponad 17 tysięcy ludzi - po prostu przepadli bez śladu, chociaż zbrodniarze do ich uśmiercenia wykorzystali całą armię funkcjonariuszy NKWD i zużyli wiele papieru. Żadne świadectwo nie ujrzało światła dziennego, zanim Sowieci sami nie ujawnili go na początku lat 90. XX wieku. Czy prawdy o tym, co stało się z polskim prezydentem i całą delegacją w 2010 roku na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku, też dowiemy się po pół wieku?
NKWD produkuje papiery
Postanowienie politbiura WKP(b) z 5 marca 1940 roku, podjęte na wniosek szefa NKWD Ławrientija Berii i opatrzone podpisem Józefa Stalina oraz jego najbliższych współpracowników, skazujące na śmierć polskich "jeńców wojennych", należało wypełnić z całą dokładnością. Chodziło o "nternowanych" - bo i tak określali ich Sowieci - ze specjalnych obozów: kozielskiego, starobielskiego i ostaszkowskiego, wziętych do niewoli po agresji Sowietów na ziemie Rzeczypospolitej 17 września 1939 roku. Na mocy tego samego postanowienia trzeba było potajemnie zlikwidować cywilnych i wojskowych "wrogów Związku Sowieckiego", osadzonych w więzieniach na okupowanych polskich Kresach.
Sowieckie służby przystąpiły do pracy bezzwłocznie - od 7 marca 1940 roku przez cały tydzień trwały w Moskwie narady najwyższych oficerów NKWD, komendantów zarządów obwodowych ze Smoleńska, Charkowa i Kalinina, władz więziennych i obozowych, podczas których z niesłychaną dokładnością planowano mord.
Machina śmierci ruszyła i działała prawie bez zarzutu: już 16 marca funkcjonujący od września 1939 roku Zarząd ds. Jeńców Wojennych pod kierownictwem Piotra Soprunienki zaczął przygotowywać wzory formularzy ewidencyjnych, które następnie trafiały do trzech obozów specjalnych - chociaż wyrok śmierci na jeńców zapadł de facto jeszcze 5 marca.
Pierwsze trzy rubryki przeznaczono na dane personalne, stopnie wojskowe, okoliczności wzięcia do niewoli bądź aresztowania, miejsce aktualnego pobytu - miały je wypełniać komendy obozów i naczelnicy więzień.
Czwarta rubryka, opatrzona nagłówkiem "wniosek", była najważniejsza i ją kazano zostawiać pustą - do późniejszego uzupełnienia przez Zarząd Jeńców Wojennych. W błyskawicznym tempie, bo do 25 marca formularze ewidencyjne zostały wypełnione w obozach i więzieniach, a następnie wysyłano je partiami wprost do Zarządu Jeńców Wojennych.
Ostatnia rubryka
Tam właśnie uzupełniano ostatnią rubrykę - zgodnie z marcowym postanowieniem najwyższych władz WKP(b): rozstrzelać po "rozpatrzeniu sprawy" "bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia" - jak to sformułował Ławrientij Beria.
Ale biurokratyczny aparat musiał dopełnić wszystkich formalności, papiery trafiały więc jeszcze do Leonida Basztakowa - naczelnika 1. Wydziału Specjalnego NKWD, gdzie czekały już nadesłane akta wszystkich skazanych. Ponieważ trzeba było zachować procedurę, czyli "rozpatrzyć sprawy i powziąć uchwałę", dokumentację przekazywano trojce powołanej do tego celu zbrodniczą decyzją z 5 marca 1940 roku - w jej skład wchodzili Basztakow wraz z dwoma zastępcami Berii, Wsiewołodem Mierkułowem i Bogdanem Kobułowem.
Tak zakończył się proces "decyzyjny", a rozpoczął etap, który zaprowadził ofiary Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa do dołów śmierci. Prędkość, z jaką organy NKWD uporały się z formalną stroną zaplanowanej zbrodni, świadczy o ich ogromnej sprawności.
Listy dotyczące więźniów przechodziły ten sam szlak, lecz podpisywał je Mierkułow i trafiały wprost do szefów NKWD w okręgach, gdzie przetrzymywani byli Polacy z pominięciem naczelników więzień. Pierwsze zaczęły nadchodzić 20 kwietnia, a więc w czasie, gdy jeńców z obozów już mordowano.
Od 3 kwietnia drogą zwrotną z Zarządu Jeńców Wojennych przychodziły do trzech obozów specjalnych spisy nazwisk podpisane przez Soprunienkę - pierwszy do Kozielska. Już tego samego dnia wyruszył stamtąd transport Polaków na stację Gniezdowo, niedaleko Lasu Katyńskiego; 4 kwietnia do Kalinina (dziś Tweru) wyjechali na śmierć Polacy z Ostaszkowa, a kolejnego dnia, 5 kwietnia, ze Starobielska wysłano pierwszą partię skazańców do Charkowa.
W spisach, zwanych dzisiaj listami śmierci, nie było mowy o egzekucjach. Komendanci obozów otrzymywali telegraficznie lub przez kurierów pismo, nakazujące im "bezzwłocznie" skierować wymienionych jeńców wojennych "do dyspozycji naczelnika NKWD" - odpowiednio w Smoleńsku (obóz Kozielsk), Kalininie (obóz Ostaszków) i Charkowie (obóz Starobielsk).
W rosyjskich archiwach pozostało z pewnością jeszcze bardzo wiele akt, ale czas sprzyjający ujawnianiu ich przez Moskwę minął, jak się zdaje, bezpowrotnie.
Groza
Rzeczowe dokumenty zamazują przeraźliwą grozę zbrodni katyńskiej, ale bezmiar potworności wyłania się z protokołów przesłuchań katów, którzy na początku lat 90. zeznawali przed Główną Prokuraturą Wojskową w Moskwie. Jako świadkowie, rzecz jasna, ponieważ żadnemu z nich nie postawiono zarzutów.
Mitrofan Syromiatnikow, starszy bloku więzienia NKWD w Charkowie, gdzie w piwnicach strzałem w tył głowy dobrani członkowie "grup operacyjnych" zabijali Polaków ze Starobielska, jednego po drugim, jawnie okazywał dumę z doskonałej organizacji zbrodni: "U nas nie było tak jak u Niemców, oni zaprowadzili do Babiego Jaru, potem poustawiali ich wszystkich z dziećmi i powystrzelali. U nas te rzeczy są, jak to się mówi, według regulaminu". Kiedy czyta się jego zeznania, poraża usłużność, zapał bez mała, z jakim starał się obrazowo i jak najdokładniej przedstawić przebieg mordu, który odbywał się nocami w piwnicy zarządu NKWD: "Przyprowadzają ofiarę na korytarz. Tam ja, przypuśćmy, stoję w drzwiach. Otwieram i pytam, czy można. Stamtąd pada odpowiedź: "wejść". Prokurator stoi za stołem, obok komendant. Pyta: "nazwisko, imię, imię ojca, rok urodzenia" i mówi "możecie iść". Tu od razu strzał i już koniec, koniec. Inni nic nie widzieli. Oni tylko słyszeli odgłos. I to wszystko" - tłumaczył w 1991 roku. Jego zdaniem, wszystko szło "jak należy". "Tak, tak. Braliśmy szynele, czapki. Prawidłowo. Trzeba ich było przykrywać, owijać głowy. Rozumiecie sami...? Żeby tak nie krwawili. Dlatego owijaliśmy od razu po rozstrzelaniu - mówił. - Zrobiono też takie zadaszenie, gdzie wejście do piwnicy i gdzie ich rozstrzeliwano. Od góry zrobiono takie zadaszenie, pod które wjeżdżał samochód. Żeby podczas załadunku nie było nic widać z okien na górze. Rozumiecie".
Bestia
W Kalininie (Twerze) porządku pilnował Wasilij Błochin, o którym opowiadano, że był ulubionym mordercą Stalina i że sam od 1924 roku do śmierci swego mocodawcy zastrzelił około 50 tysięcy ludzi. "Pracował" na Łubiance, miał osobiście zabić Lwa Kamieniewa, Grigorija Zinowjewa i Nikołaja Jeżowa, a także generała Michaiła Tuchaczewskiego, dowódcę frontu zachodniego podczas wojny polsko-sowieckiej w 1920 roku. Nabywszy doświadczenia podczas czystek lat 30. XX wieku, wiedział, jak wziąć się do rzeczy w Kalininie, gdzie dowożono co noc średnio 250 Polaków. Zmarł w 1955 roku, lecz jego sposób działania opisał szczegółowo Dmitrij Tokariew, szef kalinińskiego zarządu NKWD, gdzie w 1940 roku zabijano jeńców z Ostaszkowa.
Na początku operacji przeceniono możliwości Błochina: pierwszej nocy rozstrzelał własnoręcznie 330 Polaków: policjantów i oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza z obozu ostaszkowskiego. Po kilku dniach zażądał ustanowienia normy ofiar, bo zabijanie go męczyło, a nawet niemieckie walthery przegrzewały się i zużywały za szybko. "Mundur funkcjonariusza NKWD powinien być zawsze czysty i schludny" - to była jego zasada. Wkładał więc długi skórzany fartuch rzeźnicki, także skórzaną czapkę i rękawice sięgające powyżej łokci. Swoich pomocników instruował: "Trzeba tylko dobrze trafić kulą między kręgi szczytowy i obrotowy kręgosłupa szyjnego, trzymając lufę skierowaną ukośnie ku górze. Kula wyjdzie wtedy przez oczodół lub usta, poleje się mało krwi. Pocisk wchodzący w potylicę rozrywa czoło i powoduje krwotok". Sam był mistrzem w swoim fachu: ofiary umierały natychmiast, krwi płynęło niedużo. Trzymał twardą dyscyplinę, nie pozwalał pić podczas egzekucji.
Czemu strzelali nad grobami?
O Katyniu, od którego wzięła swoją nazwę zbrodnia, wiadomo, że oficerów rozstrzeliwano przede wszystkim na zamkniętym terenie NKWD nad dołami w lesie, gdzie byli przewożeni ze stacji Gniezdowo. Część z nich mordowana była wcześniej w smoleńskim więzieniu. Niektórzy historycy przypuszczają, że egzekucje odbywały się również w willi NKWD na terenie Lasu Katyńskiego.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego jeńców Kozielska uśmiercano wprost nad grobami. Oleg Zakirow, major smoleńskiego KGB, który opatrznie zrozumiał hasła głasnosti i zaczął na własną rękę odszukiwać świadków masakry, trafił do Iwana Titkowa. Były kierowca kolejnych komendantów smoleńskiego NKWD twierdził, że część Polaków zamordowano właśnie w piwnicach willi, podczas gdy na zewnątrz pracował silnik traktora, zagłuszając krzyki i strzały. Inni ludzie ze smoleńskiego NKWD, do których dotarł Zakirow, zanim zmuszony groźbami starych kagiebistów wyjechał z rodziną do Polski, zapamiętali historię jednego z jeńców. Polak miał wyrwać się oprawcom i przedostać do zbrojowni. Bronił się podobno przez trzy dni, aż wreszcie kaci po nieudanej próbie zatopienia piwnic wpuścili do pomieszczenia gaz.
Dmitrij Tokariew z Tweru w swoich zeznaniach wyrażał zdziwienie, dlaczego w Lesie Katyńskim zabijano nad dołami. "Opowiadali mi w Smoleńsku o postępowaniu głupszym - mówił w 1991 roku przed rosyjskim prokuratorem. - Tam zaczęli rozstrzeliwać na miejscu grzebania. (...). I oto, co się stało: tam jeden uciekał, usiłował uciec, krzyczał, ludzie słyszeli". Można domniemywać, że nie był to przypadek odosobniony - wymordowano tam przecież ponad 4 tysiące ludzi, trudno więc przyjąć, że tylko jeden z nich usiłował się w śmiertelnym strachu ratować.
Niemcy, którzy przeprowadzali w Katyniu ekshumację w 1943 roku, byli bardziej zainteresowani wykazaniem sowieckiej winy niż wyjaśnieniem okoliczności zbrodni. I tak okazuje się, że najlepiej, wydawałoby się, znane miejsce egzekucji, Las Katyński, kryć może jeszcze straszną niewiadomą.
Anna Zechenter
N.Dz. |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 14 2014 08:05:18 ·
9 Komentarzy ·
11 Czytań ·
|
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Komentarze |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Dodaj komentarz |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Oceny |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Logowanie |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Shoutbox |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
![](themes/Executive/images/blank.gif) |
|