Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
POLITYCZNA AGENTURA WPŁYWU – W SŁUŻBIE III RP
"Niezależnie od tego, że udział w tym przedsięwzięciu bierze szereg osobistości politycznych o życiorysach związanych z opozycją wobec PRL, to zarówno Andrzej Olechowski, główny animator Platformy (zarejestrowany tajny współpracownik kontrwywiadu zagranicznego PRL), jak i jego bezpośrednie zaplecze intelektualno-organizacyjne w postaci funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych (generałowie Petelicki i Czempiński) oraz grupa finansowego wsparcia (Business Centre Club, gdzie czołową rolę odgrywają byli pracownicy biur radców handlowych PRL-owskich ambasad) kojarzeni są z komunistycznym wywiadem - dawnym I Departamentem MSW. Platforma Obywatelska nie jest wyłącznie ekspozyturą "jedynki", ale w rękach realnej grupy kierowniczej stanowi użyteczne, w dużym stopniu kontrolowane narzędzie realizacji jej ekonomicznych interesów." - z wypowiedzi Ludwika Dorna dla"Nowego Państwa" (z 2.03.2001 r.)

Korzeni Platformy należy szukać na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy ówczesny prezydent Lech Wałęsa powołał na szefa rządu J. K. Bieleckiego z marginalnej wówczas partii o nazwie Kongres Liberalno-Demokratyczny.. W powstaniu KLD, o czym pisałem już w poprzedniej części, istotny udział mieli ludzie związani z wywiadem PRL - Wiktor Kubiak i Jacek Merkel.

To najprawdopodobniej dzięki finansowemu wsparciu Kubiaka, młodej "partii liberałów" udało się szybko osiągnąć polityczny sukces. Tak opisuje ten związek Krzysztof Wyszkowski Jak na partię, która głosiła "pragmatyczny liberalizm", potrzebę prywatyzacji i wolnego rynku oraz postulowała szybką integrację Polski ze strukturami zachodnimi i ostrożnie przeprowadzaną dekomunizacją, w szeregach KLD spotykamy szczególnie wielu tajnych współpracowników bezpieki. W przekazanym Sejmowi 4 czerwca 1992 r. wykazie agentów wymienia się jako TW: Michała Boniego, Władysława Reichelta z Poznania (ps. "Adam") i Herberta Szafrańca (ps. "Grażyna").TW byli również wśród parlamentarzystów Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, którzy zaraz po wyborach utworzyli z KLD wspólny klub Polskiego Programu Liberalnego: Tomasz Holc (ps. "Zenek") i Jan Zylber (ps. "Roman").W KLD-owskim gabinecie Krzysztofa Bieleckiego, Michał Boni był ministrem pracy. Dyplomacją kierował tam Krzysztof Skubiszewski, współpracownik wywiadu o pseudonimie "Kosk", a resortem współpracy gospodarczej z zagranicą - Dariusz Ledworowski, agent wywiadu, o pseudonimie "Ledwor". Ten ostatni, w 2001 r., znalazł się w gronie założycieli PO.

W rządzie Bieleckiego, na stanowisku sekretarza stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą zaczynał swoją polityczną karierę Andrzej Olechowski - TW Departamentu I SB MSW,. W jego przypadku, mamy do czynienia z klasycznym przykładem kariery, jaką po 1989 roku robili ludzie komunistycznego wywiadu.

Andrzej Olechowski podjął współpracę w wywiadem PRL w 1972 r. (rejestracja 4 listopada 1972). Wywiad załatwił mu w 1973 roku pracę w sekretariacie Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju - UNCTAD w Genewie, gdzie był zatrudniony do 1978 roku. Po powrocie do Polski podjął pracę jako adiunkt w Instytucie Koniunktur i Cen, a po uzyskaniu stopnia doktora (1979) został kierownikiem Zakładu Analiz i Prognoz, gdzie zapisał się do "Solidarności". W roku 1982 roku, Olechowski znów wyjechał pracować do UNCTAD. W tym czasie jego oficer prowadzący Gromosław Czempiński został oficjalnie sekretarzem ambasady PRL w Szwajcarii. Współpraca tych dwóch trwała również w III RP. W czasie spełniania swoich zadań zagranicznych TW "MUST" został "wypożyczony" II Departamentowi SB MSW, czyli kontrwywiadowi. W latach 1985-87 prowadził działalność agenturalną w Banku Światowym w Waszyngtonie. Po powrocie do Polski, od 1987 r. został doradcą prezesa NBP, następnie, w 1988 dyrektorem Biura ds. Współpracy z Bankiem Światowym. W latach 1989-91 był pierwszym wiceprezesem NBP, w latach 1991-92 - sekretarzem stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. Następnie, jak wielu innych PRL - owskich agentów, znajdujemy go w otoczeniu prezydenta Lecha Wałęsy. To dzięki jego rekomendacji, Olechowskim został w roku 1992 ministrem finansów, a w latach 1993-95 ministrem spraw zagranicznych. Ten "polityk do wynajęcia" - jak sam siebie nazywa, wykazywał niezwykłą wprost aktywność w różnych okresach III RP, by po zainicjowaniu sprawy, usunąć się w cień. Pierwszą inicjatywą polityczną Olechowskiego był "Ruch Stu", powołany wspólnie z Czesławem Bieleckim, powstały na bazie tzw. Komitetu Stu, nieformalnej organizacji wspierającej w 1995 kandydaturę Lecha Wałęsy. Prawdopodobnie celem Olechowskiego była reaktywacja mocno już "zużytego" KLD, gdyż od początku nalegał na połączenie obu partii i stworzenie koalicji z Unią Wolności. Gdy to się nie powiodło, Olechowski natychmiast porzucił Ruch Stu i wycofał się "w biznes". To z "Ruchu Stu" wywodzą się późniejsi politycy PO - Aleksander Grad czy Paweł Graś.

W wyborach prezydenckich 2000r Olechowski uzyskał 17,3% głosów, co nie było wynikiem rewelacyjnym. Wśród osób wspierających kandydaturę Olechowskiego znajdziemy całą plejadę PRL-owskiej agentury : Lecha Falandysza - (TW Wiktor), ministra w kancelarii Wałęsy, Roberta Mroziewicza - byłego podsekretarza stanu w MSZ i MON, Janusza Kaczurbę- podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, Dariusza Ledworowskiego (KO/ "LEDWOR") - byłego minister współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Jana K. Bieleckiego. Wśród "współpracowników merytorycznych" - Wojciecha Raduchowskiego-Brochwicza.

Wydaje się, że celem wszystkich tych politycznych roszad było stworzenie "nowej" formacji politycznej, w miejsce skompromitowanego KLD i nieudolnej Unii Wolności. Licząc na krótką pamięć Polaków, słusznie wytypowano na założycieli nowej partii "czystych politycznie" - Donalda Tuska i Andrzeja Olechowskiego, do których, w charakterze "kwiatka do kożucha" dodano Macieja Płażyńskiego. Nieprzypadkowo, wśród osób zaangażowanych w powołanie Platformy Obywatelskiej znajdziemy ponownie Jacka Merkla. To ten sam krąg ludzi Departamentu I SB MSW, z którego wywodzi się Olechowski, Czempiński czy Jasik. Wszystkich znajdziemy "na zapleczu" nowo powstającej Platformy.

Tak na łamach SLD-owskiego "Przeglądu" (z 15.01.2001 r.) pisano o ludziach owej "jedynki": I pewnie im inicjatywa Olechowskiego, Płażyńskiego i Tuska bardzo się spodobała. Bo, po co płacić wszystkim partiom, kiedy można jednej, swojej? Po co antyszambrować u obcych, kiedy ma się wreszcie swoich? Po co wreszcie kiwać głową Millerowi czy Krzaklewskiemu, skoro Olechowski czy Tusk mówią tak, jak ludzie z pewnej półki myślą naprawdę? Wystarczy tylko się sprawdzić. To, czy jeden z najsilniejszych w Polsce układów, który do tej pory był wszędzie, czyli nigdzie, pójdzie na to sprawdzenie, jest jednym z najciekawszych pytań ostatnich godzin."

POLITYCZNA AGENTURA WPŁYWU - WRÓG WEWNĘTRZNY

Ponownie Jacek Merkel pojawia się w otoczeniu Tuska w 2001 roku, gdy trzeba powołać Platformę Obywatelską. Wspólnie z Olechowskim i Płażyńskim budują struktury nowej formacji, a Merkel zostaje jej pełnomocnikiem okręgowym. Gdy PO już zaistniało, Merkel natychmiast wycofuje się z polityki.

Jednak prawdziwym spiritus movens Platformy, był bez wątpienia Andrzej Olechowski i jego osobie przypisywałby największy wpływ na kształt nowej partii. Co prawda oficjalna geneza powstania PO wskazuje na wspólny wysiłek "trzech ojców", lecz późniejsze sytuacje i zachowanie Olechowskiego zdają się świadczyć, że miał on szczególnie mocny wpływ na Platformę.

Charakterystyczne wydaje się zachowanie Tuska wobec Olechowskiego. Jeszcze przed wyborami prezydenckimi 2000r. Tusk mówił: - "Głosując na Andrzeja Olechowskiego, kwestionowałbym wysiłek tysięcy ludzi, także swój własny; włożyłbym w ironiczny cudzysłów dwadzieścia najważniejszych lat mojego życia."

Po wyborach, obecny lider PO zmienił zdanie i w wewnątrzpartyjnej kampanii namawia już do zagospodarowania Olechowskiego i jego wyborców. Trzeba przyznać, że powołanie nowej partii, przez trzech "przegranych" przecież polityków, było zadaniem ryzykownym. "Ludzie tworzący PO nie mogli sobie znaleźć ugrupowania, do którego mogliby należeć. Dlatego utworzyli własne" - tak w 2001 roku Andrzej Olechowski tłumaczył przyczyny powstania Platformy Obywatelskiej.

Od chwili powstania PO, towarzyszyła jej przychylność mediów. W sondażu przeprowadzonym przez Pracownię Badań Społecznych w Sopocie 18 stycznia 2001 roku, (a więc dzień przed oficjalnym powołaniem PO) na pytanie: "Czy, gdyby powstała formacja polityczna Tuska, Olechowskiego, Płażyńskiego, udzieliłby jej Pan poparcia wyborczego?", 23 procent respondentów odpowiedziało - tak. Bez tzw. PR, opartego na przychylnych partii przekazach medialnych, tak wysoki "kredyt zaufania" nie byłby możliwy. Ale nawet ta nowoczesna broń nie ustrzegła Platformy od spektakularnych porażek. Olechowski w 2002 roku niechlubnie przegrał wybory prezydenckie w Warszawie, również wybory samorządowe zakończyły się dla partii klęską.

Wkrótce odszedł z PO Maciej Płażyński - pierwszy przewodniczący partii, który był największym zwolennikiem ścisłej współpracy z PiS. Krytykował swoich kolegów za "ściśle liberalny program, biznesowe uwikłania, które odstraszyły wyborców". Jego miejsce zajął Donald Tusk. Sondaże PO ustabilizowały się na poziomie kilkunastu procent poparcia i nie rokowały poprawy. Jak zgodnie twierdzi wielu obserwatorów, przełom nastąpił za sprawą Jana Rokity i jego udziału w tzw. komisji Rywina. Również, rzekomo za sprawą Rokity nastąpiło odejście Olechowskiego. Jednak, nawet pozostając poza Platformą, Olechowski wywierał ogromny wpływ na decyzje jej przywódców.

Warto zauważyć, że kontrolowanie ugrupowania politycznego za pośrednictwem uplasowanej wewnątrz agentury wpływu wydaje się zbyt skomplikowane, gdyż z natury ambitni politycy zazwyczaj z trudem podporządkowują się linii myślenia narzucanej im przez partyjnych kolegów. Zupełnie inaczej odbierane są uwagi i opinie doradców, ekspertów, lub tzw. autorytetów, komentarze mediów czy wyniki sondaży opinii publicznej. Wynika stąd, że łatwiej jest manipulować partią z zewnątrz, niż wewnątrz. Czy w zachowaniach Jacka Merkla i Andrzeja Olechowskiego wobec własnego, politycznego "dziecka" nie znajdziemy elementów tej strategii?

Jestem głęboko przekonany, że antypisowska retoryka PO jest w ogromnej mierze właśnie zasługą Olechowskiego i to on wskazał kierownictwu Platformy prosty sposób na zdobycie poparcia wyborców. Więcej - cały program PO, zbudowany na potrzeby kampanii wyborczej 2005 i 2007r został oparty na "politycznych poglądach" byłego agenta I Departamentu MSW. Dość zajrzeć do wypowiedzi Olechowskiego z lat 2006-2007, na temat stosunków PO z PIS-em, by zrozumieć, na czym polegał ów genialny w swojej prostocie plan propagandowy. Oto w artykule zatytułowanym "Platforma w cieniu PIS", Olechowski pisał:

"Jak to się stało, że znaleźliśmy się w tak trudnej i jednocześnie tak absurdalnej sytuacji? Dlaczego daliśmy sobie narzucić debatę tak nieistotną, niezwiązaną z realnymi wyzwaniami? Przecież PiS popierany jest ledwie przez trzecią część elektoratu.(...) środowisko, które sformułowało projekt IV Rzeczypospolitej, okazało się zdolne do zdobycia władzy, ale niezdolne do jej sprawowania z pożytkiem dla Polski. Chyba nikt się nie spodziewał, że hasło IV RP okaże się tak żałośnie puste. Do dziś przecież nie wiadomo, czym ta Rzeczpospolita miałaby się różnić od poprzednich - wyższością rządu ludzi nad rządami prawa? Wielki to wstyd dla przywódców tego środowiska. (...)Najdziwniejsza w tym układzie jest obecność Platformy Obywatelskiej. Ta partia powstała z ambicji "uwolnienia energii Polaków" - i o tym powinna przede wszystkim mówić, nie dając się wciągnąć do tak absurdalnej debaty. Od kiedy jednak postanowiła się zająć przede wszystkim państwem, a nie ludźmi, od kiedy pozwoliła się opanować trawiącej polską prawicę obsesji rozliczenia z PRL, nie jest w stanie wyrwać się z kręgu dyskusji dyktowanej przez PiS. [...] "Platforma musi wnieść nowy ton do debaty publicznej. Jeśli Platforma nie sprosta temu oczekiwaniu, trzeba będzie stworzyć inną partię."

W wywiadzie dla "Życia Warszawy" z 12.02.2007r., znajdujemy następującą wypowiedź:

"Silne państwo i partia obywatelska wzajemnie się wykluczają. Postulat silnego państwa może przynosi popularność, ale nigdy nie uznam go za swój. Moja partia chce państwa, które służy obywatelom, a nie odwrotnie.(...) Współczesny człowiek potrafi zrobić sam, z sąsiadami lub np. z kolegami z tego samego zawodu bardzo wiele i z każdym pokoleniem coraz więcej. Nie potrzebuje do tego państwa. Dlatego działania na rzecz rozbudowy i wzmacniania państwa są marnowaniem pieniędzy obywateli."

Również ten wywiad kończy się jednoznaczną zapowiedzią Olechowskiego, co stanie się, jeśli Platforma nie posłucha "dobrych rad" - "To będzie wyłącznie zależało od oblicza Platformy, jakie wyłoni się z debaty programowej. Jeżeli wyłoni się partia, w której nie będę się rozpoznawał, to zaangażuję się w powołanie nowej. Dziś jednak nad takim planem nie pracuję.(...) Jeżeli będę mógł znów z czystym sumieniem głosować na Platformę, ponownie zapadnę w miłą bezczynność. Jeżeli jednak okaże się, że nie mam już swojej partii, będę musiał temu zaradzić."

Tuż przed wygranymi przez Platformę wyborami parlamentarnymi w roku 2007, Olechowski jasno wytyczył jej kurs. W emocjonalnych wypowiedziach znajdujemy być może prawdziwe oblicze "eleganckiego, dystyngowanego ministra spraw zagranicznych". W wywiadzie dla "Newsweeka", z 18.10.2007 r. czytamy: "Olechowski wspiera powyborczą współpracę Platformy z LiD. Ale nie jest bezkrytyczny wobec szefostwa PO. Ma za złe Donaldowi Tuskowi, że zgodził się na wybory zamiast rozliczać rządy PiS w komisjach śledczych. - Najpierw trzeba było sprawdzić, czy miejsce Kaczyńskich jest w wielkiej polityce czy w kryminale - mówi dosadnie. (...)ja jestem w polityce tylko gościem. Zabieram głos wtedy, gdy dzieję się coś ważnego, albo mam coś do powiedzenia. (...)pozostaje do rozstrzygnięcia wielkie pytanie, czy należało wybory przeprowadzać akurat teraz, jeszcze przed weryfikacją rządów PiS. Weryfikacją, która by odpowiadała na pytanie czy miejsce braci Kaczyńskich jest w wielkiej polityce, czy w kryminale."

Znajdujemy również potwierdzenie tezy o wpływie Olechowskiego na tzw. program PO: "Jakiś czas temu interweniowałem, bo nie byłem zadowolony z przekazu i programu Platformy. Przestałem się odzywać, gdy doszedłem do wniosku, że jestem zadowolony z programu.(...) Uważam, że między innymi dzięki mojej interwencji Platforma pożegnała się z projektem IV RP."

Nietrudno z powyższych cytatów wyprowadzić wniosek, że wpływy Olechowskiego na Platformę nie skończyły się z rokiem 2002, lecz trwają do dnia dzisiejszego i determinują wszystkie bodźce propagandowe, używane przez PO. Jeśli odrzeć je z ogólników, zwrotów retorycznych i pustych haseł, pozostanie "esencja", którą można sprowadzić do postulatu demontażu/marginalizacji państwa.

"W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem." - pisał Rafał Brzeski w opracowaniu "Wojna informacyjna"

Aleksander Ścios
-----------------------------------------------
Cykl tekstów "Polityczna agentura wpływu" powstał przed trzema laty, gdy wiedza o przeszłości partii rządzącej z trudem przebijała się do świadomości Polaków. Sądzę, że warto powrócić do tych wpisów, by odczytać je w perspektywie zdarzeń z ostatniego roku. Informacje dotyczące przeszłości grupy rządzącej, pozwalają lepiej zrozumieć dzisiejsze działania i postawy. Powinny też pozbawić złudzeń tych, którzy w życiu publicznym III RP dopatrują się demokratycznych procesów i naturalnej gry politycznej.
-------------------------------------------------
- Szczególnie dzisiaj, gdy Piskorski ujawnił finansowanie Tuska i KLD przez niemiecką CDU przedstawiona geneza powstania PO w powyższym cyklu artykułów znajduje prawdziwy obraz rządzącej "partii". Cóż "oni" honoru nie posiadają a my jako ubezwłasnowolnione społeczeństwo siły nie mamy zrobić z nimi porządek.
 
Dodane przez prakseda dnia kwietnia 28 2014 17:54:51 · 9 Komentarzy · 27 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.