Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Czy Polakom niczym podludziom wolno mniej?
Muszę przyznać, że w sprawie sytuacji na Ukrainie nie czuję się na tyle mocny i kompetentny by samodzielnie bez analizy szeregu ocen wypowiadanych przez coraz liczniejsze grono ekspertów, wyrobić sobie własne zdanie.

Oczywiście w naturalny sposób odrzucam wynurzenia przeróżnych Ciosków i wszelkiej maści Dukaczewskich i Czempińskich, którzy przez długie lata służyli Moskwie, a ich recenzje oraz analizy nie warte są funta kłaków, podobnie jak wypowiedzi zapraszających ich do swoich programów różnych Kraśków z "czerwonych dynastii". Odrzucam mądrości wypowiadane przez zdrajców typu "Misiek" Kamiński, czy Paweł Kowal. Z rosnącą rezerwą czytam też przemyślenia Rafała Ziemkiewicza, coraz bardziej przesiąknięte dymem z giertychowego ogrodowego grilla.
No, ale i poza tą lewacką oraz prawacką "arystokracją" oceny i opinie równie często diametralnie się różnią. Namnożyło się w ostatnim czasie mnóstwo takich fachowców od Ukrainy, którzy twierdzą, że posiedli niepodważalną wiedzę, ponieważ byli na kijowskim majdanie, a nawet spędzili tam kilka nocy, więc maja prawo pogonić ze swoich łam księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Wystarczy w zamian redaktor Dawid Wildstein, który na antenie TV Republika zademonstruje biały różaniec i w ten sposób wypełni lukę po usuniętym katolickim duchownym.

Ja jednak o wiele bardziej od tych kombatanckich wynurzeń cenię sobie publikowane na łamach Warszawskiej Gazety analizy Stanisława Srokowskiego, Marcina Hałasia, Krzysztofa Balińskiego czy Zygmunta Korusa.

Chciałem jednak zwrócić dzisiaj uwagę na coś innego. Dziwi mnie bardzo pewna niekonsekwencja i stosowanie podwójnych standardów świadczące o tym, że Polakom, jako nacji najwyraźniej uważanej za gorszą odmawia się pewnego typu normalnej ludzkiej wrażliwości.

Przecież wszystkim od lat znany jest pewien niezwykle konsekwentnie stosowany schemat polegający na tym, że każdy przejaw polskiego patriotyzmu, marsze w Święto Niepodległości czy masowe oddawanie czci polskim bohaterom narodowym wywołuje natychmiast całą serię zarzutów, przestróg i bicia na alarm.

Zaczyna się oczywiście od przywoływania "getta ławkowego", a następnie przechodzi się do nacjonalizmu, od którego wiadomo już tylko krok do faszyzmu antysemityzmu i oczywiście holokaustu. Nie tylko Polska, ale i świat tak się do tego szablonu przyzwyczaił, że nikt z możnych i znaczących postaci głośno nie śmie wysnuć podejrzeń, że to jest sprytna gra żydowskiego lobby uprawiana w interesie "przemysłu holokaustu". Od razu podnosi się chór głosów mówiących, że Żydzi z uwagi na swoją historyczną traumę mają wyjątkowe prawo do takich zachowań i wszczynania nawet fałszywych alarmów stawiających na baczność opinię publiczną różnych państw ze szczególnym naciskiem na Polskę.

Pytam się więc, dlaczego Polakom nie wolno obawiać się i przestrzegać przed realnie istniejącym na Ukrainie kultem zbrodniarza-ludobójcy, Stefana Bandery? Dlaczego każdy, kto dzisiaj przypomina bestialskie mordy zwyrodnialców z UPA jest podejrzewany o bycie agentem Putina? Dlaczego przypominanie ludobójstwa dokonanego w barbarzyński sposób na naszych rodakach nie można potraktować z podobnym zrozumieniem jak obawy i przestrogi środowisk żydowskich? Tym bardziej, że owym przestrogom nie towarzyszą przecież żadne finansowe roszczenia ani żądania zwrotu majątków czy miliardowych odszkodowań? Czy polskie ofiary rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej są ofiarami drugiej kategorii? Skąd te ataki mieniących się prawicowymi dziennikarzy na portal kresy.pl i wmawianie nam, że wielbiciele Bandery to na Ukrainie nielicząca się mniejszość?

Przyznam szczerze, że bardziej niż "weteranowi Majdanu", Dawidowi Wildsteinowi wierzę Marysi Pyż, młodej Polce urodzonej i żyjącej we Lwowie, która spontanicznie z żarliwym patriotyzmem i szczerością w głosie oraz wielką odwagą mówi prawdę o sytuacji w miejscu, w którym przyszło jej żyć. Szkoda, że głosu udzielają jej tylko nieliczne polskie media takie jak: Radio Maryja, Nasz Dziennik i portal wirtualnapolonia.com.

Maria Pyż-Pakosz: Nie można jednać się, jak polscy politycy, pod tą samą czerwono-czarną flagą. Hasło Sława Ukrainie, przez wielu zapomniane, ale to było ostatnie, co słyszeli nasi rodacy na Wołyniu przed śmiercią.
Polaków na Ukrainie, naprawdę, zostało bardzo niewielu, ale oni tam mieszkają z dziada pradziada. Oni też są Polakami. Często bez obywatelstwa, bez jakichkolwiek praw, ale to są Polacy. I to są Polacy w większej mierze kochający Polskę niż ci Polacy, którzy mieszkającą w Polsce, dlatego że oni wiedzą, co to znaczy umierać dla polskości i co znaczy walczyć o tę polskość. Ci Polacy, którzy pozostali we Lwowie, oni, na co dzień walczą o polskość. Na przykład, podczas, kiedy nie oddano ludziom do modlitwy kościoła św. Mari Magdaleny, obecnej Sali Organowej we Lwowie. Czyli ile lat mamy niezależną Ukrainę, tyle lat w mieście działa Sala Organowa w kościele przy obecnej ul. Stefana Bandery. I z tego powodu dyrektor Sali Organowej Winnicki, w zeszłym roku, w wigilię podczas nabożeństwa, zakazał ludziom włączania świata... w kościele. I ludzie swoją postawą świecąc komórką i przy świeczce, w naszych czasach, odprawiali mszę świętą i się modlili.
I to jest właśnie walka o polskość (...) Mam pytanie do rządzących - a cóż złego zrobili wam Polacy, którzy tam pozostali? [...] Przecież oni dalej, wszyscy Polacy, którzy mieszkają we Lwowie, którzy mieszkają na Ukrainie, żyją w ośrodku banderyzmu, w ośrodku kultu Bandery i żaden z polskich polityków nie zainteresował się tym. Ich to po prostu nie ciekawi, teoria Giedroycia jest lepsza w tym wypadku (...) Polacy na Ukrainie są w najgorszej sytuacji ze wszystkich możliwych. Lwów to jest kult czerwono-czarnej flagi. I my w tym wszystkim żyjemy. Nie o taką Polskę, jaką mamy dzisiaj, walczyli nasi ojcowie i dziadowie. My tam żyjemy z dziada pradziada, my tam pozostaliśmy. Tzw. wolna Polska o nas zapomniała. Deklarując współpracę z Ukrainą, oni muszą zwalić we Lwowie wszystkie pomniki Bandery i pozbyć się czerwono-czarnej flagi, aby mówić o przyjaźni"

Źródło: http://wirtualnapolonia.com/2014/05/03/ii-ogolnopolski-kongres-ruchu-narodowego-relacja-wideo/#more-35667

Mirosław Kokoszkiewicz

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie

 
Dodane przez prakseda dnia maja 20 2014 06:55:04 · 9 Komentarzy · 11 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.