Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Eurosceptycy w europarlamencie, czyli kto zarżnie TO bydlę?
Sceptycyzm wobec Unii Europejskiej - mówiąc najogólniej - opiera się na przekonaniu, że unijna struktura jest niewydolna, coraz bardziej moralnie zbutwiała, a kierująca nią elita polityczna to grupa ludzi bez wyraźnego politycznego konceptu. Chyba że jako poważny koncept traktować nieustanny pęd ku tak zwanemu postępowi i totalnej demoralizacji poszczególnych narodów.

Kryzys narracji

Kryzys ekonomiczny obnażył w pełni kłamstwa stojące u podstaw Unii Europejskiej. To kryzys nadał kontrastu oczywistemu podziałowi Europy na kraje strefy euro i te posiadające walutę narodową. Narracja o unijnej solidarności spaliła więc na panewce. Brzydką i jakże prawdziwą twarz pokazała też słynna wrażliwość społeczna krajów Europy. Upadek gospodarczy Grecji, której - mimo protestów społecznych - Angela Merkel do spółki z MFW narzucała kolejne rygorystyczne programy finansowe był nad wyraz klarownym obrazem fiaska pro-socjalnej Europy.

Niemało o tym fiasku powiedzieli by nam też zapewne Hiszpanie czy Portugalczycy. Kto miał odrobinę intelektualnej ciekawości ten przejrzał na oczy i zrozumiał, że wymyślone przez Bismarcka welfare state to znakomite narzędzie do manipulowania masami. Państwo daje obywatelom opiekę, ci zaś winni są mu posłuszeństwo. Bo państwowa opieka działa jak narkotyk - człowiek odcięty od niej nie myśli o detoksie, o zmianie istniejącego ładu, ale o przyjęciu kolejnych dawek finansowego zastrzyku.

Niemała część Europejczyków powoli orientuje się jednak, że unijny moloch ze stolicą w Brukseli to przede wszystkim agregat kombinatorów, politycznych technologów zainteresowanych przede wszystkim fruktami spływającymi co miesiąc do ich kieszeni i na konta bankowe. Kurtyna opadła i w wyborach do Parlamentu Europejskiego mniejszy bądź większy sukces odniosły tzw. partie eurosceptyczne. Również w Polsce wybory przyniosły swoistą niespodziankę - próg wyborczy przekroczył Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke.

Złudna nadzieja

Czy faktycznie eurosceptycy w Parlamencie Europejskim będą wykonywać rzetelną, polityczną "robotę" obliczoną na dekonstrukcję unijnego lewiatana? Dekonstrukcję - dodajmy - twórczą, to znaczy oferującą coś w zamian jak np. ogólnoeuropejskie porozumienie gospodarcze, umożliwiające wolny handel czy wspólną politykę energetyczną? Trudno w to uwierzyć. Dlaczego? Każda z tzw. partii eurosceptycznych, które odniosły sukces w swoich krajach (Front Narodowy Le Pen, UKIP Farage'a, względnie partia Holendra, Gerta Wildersa) mają znacznie ważniejsze sprawy do załatwienia u siebie w kraju. Nie oszukujmy się: dla polityków walczących o władzę i realny wpływ na rzeczywistość prawdziwym sukcesem jest wzięcie w ręce sterów tej prawdziwej władzy - władzy wykonawczej. "Zabawa" w europarlament - i trudno tu odmówić racji tak myślącym politykom - to zajęcie dla rentiera.

Kociokwik unijnych eurokratów i całego szeregu intelektualistów spod znaku "światłych Europejczyków" po zwycięstwie w eurowyborach sił deklarujących anty-establishmentowe nastawienie, nie był więc wyrazem strachu o to, co teraz będzie z Unią Europejską, ale obawą, że nadchodzą "chude lata" korygowania dotychczasowego kursu politycznego i rezygnacji chociażby z pomysłów głębokiej integracji politycznej. Poza spowolnieniem niektórych działań unijnych elit tzw. eurosceptyczne partie nie będą realizowały żadnego alternatywnego planu politycznego w stosunku do tego, który Bruksela wdraża od kilku lat. Najdobitniej pokazała to koalicja partii Farage'a z włoską centro-lewicą Peppe Grillo. Ów włoski populista to kpiarz i komediant, przy którym koń wprowadzony niegdyś do Senatu przez Kaligulę zdaje się być dziecinną igraszką. Czy z kimś takim można w ogóle realizować jakikolwiek pozytywny program?

Wiele więc wskazuje na to, że z dużej chmury spadnie mały deszcz. Sukces anty-establishmentowych partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego może co najwyżej skompromitować euro-sceptycyzm. I od dłuższego czasu właśnie taki scenariusz wydaje się być prawdopodobny. Przykładem tego jest nasz rodzimy Korwin-Mikke, który już od wielu lat na naszym własnym gruncie z jednej strony konsekwentnie propaguje konserwatywno-liberalne hasła, by zaraz potem kompromitować je powtarzaniem obliczonych na skandal bonmotów o tym, jak to pięknie było za Hitlera, jakim znamienitym człowiekiem był Jaruzelski, czy o konieczności natychmiastowego odebrania kobietom praw wyborczych. Już dzisiaj euro-sceptycyzm - właśnie za sprawą Korwin-Mikkego - kojarzy się wielu Polakom z komedianctwem, absurdalnymi postulatami darwinizmu społecznego nazywanego przez szefa KNP "programem wolnościowym" czy pochwałą mordu na Placu Tiananmen. Bądźmy przy tym uczciwi: odgrywający rolę hałaśliwego "oszołoma-konserwatysty" Korwin-Mikke celnie krytykuje zwyrodnienia demokracji i polskiego modelu ekonomicznego szumnie nazywanego wolnorynkowym. Jednak do czasu... Bo Korwin-Mikke jest dla postępowców wrogiem idealnym, uosabiającym wszystkie wady, które lewica przypisuje prawicy: sympatię dla faszyzmu, mizoginizm, rzeczony darwinizm społeczny itd. Czy w Polsce da się jeszcze kogoś przekonać, że można być eurosceptykiem nie będąc zarazem wariatem? A proszę pamiętać, że jest to zadanie tym trudniejsze, że Polacy - jak wynika z badań - nadal bardzo sobie cenią Unię Europejską.

[Jestem zmuszony do dodania komentarza: Od 20-tu lat widać, że JKM służy zawsze jako odgromnik, przed spodziewaną burzą: Od zbyt wczesnego odpalenia ustawy o agenturze zaczynając, przez rozbijanie UPR-u itp... Wg. posłów, którzy widzieli na początku lat 90-tych najtajniejsze [?] dokumenty Kiszczaka, był wśród pięciu najważniejszych agentów. Oczywiście z "adasiem" i Geremkiem - o czwartym zamilczę uprzejmie. .. M. Dakowski]

Płomień, który zgaśnie?

Ani Farage, ani nasz rodzimy Korwin-Mikke nie sprowadzą Europy do jej szlachetnych korzeni. Nie przypomną jej o chrześcijańskich wartościach, bo sami - jak wynika przynajmniej z niektórych publicznych wystąpień obu panów - mają duże kłopoty ze zrozumieniem chrześcijaństwa.

Nie pomoże Europie także Marine Le-Pen skoncentrowana na krajowej polityce i usiłująca zrzucić z siebie wstydliwą otoczkę, jaką pozostawił jej w politycznym spadku ojciec.

Wielkie nadzieje eurosceptycznych obserwatorów, wieszczących, że sukces tych partii w wyborach może doprowadzić do skompromitowania się dotychczasowej polityki unijnych elit może okazać się gorącym płomieniem, który prędko zgaśnie, prowadząc być może do ostatecznego zwątpienia w możliwy radykalny zwrot polityki europejskiej.

Unijnego bydlęcia nikt nie zarżnie. Wiele wskazuje na to, że jeśli zginie, to tylko dlatego, że samo biegnie jak oszalałe w kierunku głębokiej przepaści.

Krzysztof Gędłek
 
Dodane przez prakseda dnia lipca 02 2014 15:51:42 · 9 Komentarzy · 21 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.